W Sztokholmie w ciągu 90 minut w nocy z poniedziałku na wtorek doszło do siedmiu podpaleń domów i mieszkań. Według hipotezy policji zdarzenia mają związek z trwającą wojną gangów.
Nieznani sprawcy rzucali rodzaj koktajlu Mołotowa w okna willi lub mieszkań. Do najpoważniejszych strat doszło w Racksta na przedmieściach Sztokholmu, gdzie ogień zajął klatkę schodową. Ewakuowano mieszkańców bloku, a pożar ugaszono. Nikt nie został ranny.
Zdaniem policji pożary nie wybuchły przypadkowo, a adresy powiązane są z osobami z gangu Foxtrot lub ich rodzinami.
W nocy z niedzieli na poniedziałek w podobny sposób doszło do podpaleń dwóch nieruchomości pod Sztokholmem.
Jak zauważa gazeta „Aftonbladet”, ostatnie podpalenia są nowym sposobem zastraszania w wojnie gangów. Wcześniej wykorzystywano do tego materiały wybuchowe.
Szwecja od kilku miesięcy boryka się z nową falą przemocy. We wrześniu w wyniku strzelanin zginęło 11 osób, a przypadkową ofiarą śmiertelną eksplozji ładunku wybuchowego została młoda kobieta. Porachunki mają związek z konfliktem wokół gangu narkotykowego Foxtrot, którego bossem jest ukrywający się za granicą i poszukiwany listem gończym Rawa Majid, pseudonim Lis Kurdyjski.