Strona głównaWiadomościBiznesNagły apel Orlenu. Na stacjach pojawia się reglamentacja. Jak "zestarzały się" słowa...

Nagły apel Orlenu. Na stacjach pojawia się reglamentacja. Jak „zestarzały się” słowa Obajtka?

-

- Reklama -

Na stacjach benzynowych dzieją się przedwyborcze cuda. Ropa rynkach drożeje, złotówka osłabia się wobec dolara, a paliwo na polskich stacjach tanieje. Orlen właśnie zaapelował, by nie kupować surowca na zapas.

Orlen zapewnia, że dostawy paliwa do Polski przebiegają jak należy. „Zapewnienie stabilnej dostępności paliw w Polsce jest naszym priorytetem” – przekonuje państwowy gigant.

Według zaręczeń Orlenu, scenariusz braku paliw Polsce nie zagraża, chyba że… wydarzą się „nieprzewidziane wahania czy zdarzenia na rynku, na które koncern nie ma wpływu”.

Jednocześnie Orlen apeluje, by nie kupować paliwa na zapas. „Tak, by umożliwić normalną pracę siłom logistycznym obsługującym stacje na co dzień” – słyszymy na koniec nagrania.

Internauci zwracają jednak uwagę, publikując na dowód zdjęcia, że na niektórych stacjach pojawiają się limity w tankowaniu. Nie chodzi o Orlen, ale Orlen jest głównym dostawcą paliw na inne stacje.

Wojciech Mazurkiewicz donosi, że reglamentacja paliw dla rolników i małego biznesu trwa już od miesiąca. A teraz także dla klientów detalicznych – na Shellu można jednorazowo zatankować maksymalnie 100 litrów.

Co Obajtek mówił pół roku temu, a co się dzieje teraz

W Polsce rozkwita turystyka paliwowa. Na polskie stacje zatankować przyjeżdżają Niemcy, Czesi, Słowacy – ci, którzy mieszkają w przygranicznych miejscowościach. Czesi wyliczyli, że tankując w Polsce do pełna, w porównaniu z cenami u siebie, mogą mieć nawet 5 litrów paliwa „za darmo”.

Całkiem niedawno, bo w kwietniu br. prezes Orlenu Daniel Obajtek przekonywał, że paliwa w Polsce nie mogą być wyraźnie tańsze, bo rozkwitnie turystyka paliwowa, co zaburzy popyt.

Państwa OPEC podjęły decyzję o zmniejszeniu wydobycia i cena ropy poszła do góry. Na ceny wpływa również kurs dolara. W ciągu ostatnich kilku lat o 100 proc. w górę poszły ceny biododatków. Znacząco wzrosła cena uprawnień do emisji CO2. Do tego trzeba doliczyć daniny państwowe i rosnące pensje pracowników. W ciągu 10 lat wynagrodzenia poszły praktycznie o 100 proc. w górę – to wszystko ma wpływ na cenę końcową paliw – tłumaczył ceny paliw dla „Super Expressu” Obajtek.

Gdybym obniżył ceny paliw, automatycznie zachwiałbym parytetem importowym. Wystarczyłby tydzień-dwa i mielibyśmy całkowity paraliż kraju. To już przerabiali Węgrzy, próbując uregulować odgórnie ceny paliwa – rozmontowali całą gospodarkę – mówił wtedy Obajtek, argumentując tym samym, że benzyna czy diesel nie mogą być tańsze.

Dziś tamte słowa są najwyraźniej nieaktualne. Albo więc wtedy Obajtek bajdurzył, albo teraz jest na kursie do „rozmontowania całej gospodarki”.

Najnowsze