Ta historia nie mieści się w głowie. 22-letnia pani Magdalena trafiła do więzienia za niezapłacone mandaty. Zdecydowano się na odebranie jej oraz ojcu dzieci, które umieszczono w rodzinie zastępczej. Po kilku dniach jedno z nich zmarło, a kobietę przywieziono na pogrzeb, jak groźnego kryminalistę.
„Matka na pogrzebie swojego dziecka. Umarło po 4 dniach od przekazania rodzinie zastępczej. Jeśli wierzyć mediom (Polsat News), chodziło tylko o niezapłacone mandaty. W kajdanach zespolonych? Czy was Bóg opuścił?” – pyta na portalu X Grzegorz Wszołek.
Matka na pogrzebie swojego dziecka. Umarło po 4 dniach od przekazania rodzinie zastępczej.
Jeśli wierzyć mediom (Polsat News), chodziło tylko o niezapłacone mandaty. W kajdanach zespolonych? Czy was Bóg opuścił? pic.twitter.com/YBmbI7ztE0— Grzegorz Wszołek (@gw_1990) June 20, 2025
Za niezapłacone mandaty
Sprawę opisała „Interwencja”. 15 maja do mieszkania, w którym 22-letnia pani Magdalena i 26-letni pan Jakub mieszkali z 71-letnią babcią dzieci zapukała policja. Zabrano 22-latkę, która wcześniej powinna stawić się do więzienia za niezapłacone mandaty.
Funkcjonariusze odebrali rodzinie także dzieci. Prababcia trzyletniej Leny i czteromiesięcznego Oskara usłyszała, że wnuczki nie mogą z nią zostać, gdyż jest „za stara i sobie nie poradzi”. Na nic zdały się tłumaczenia o możliwości pomocy ze strony córki.
– Nic kompletnie, żadnych dokumentów, tylko „książeczki proszę oddać i akty urodzenia” – relacjonuje 71-letnia pani Halina. – Nie mogłam nic zrobić, bo byłam w pracy, a poza tym ja wiedziałam, że jest mama, dzieci miały z kim zostać – dopowiada pani Monika, babcia Leny i Oskara.
W domu nie było także ojca dzieci, który pracuje na budowach w całej Polsce. – Za daleko było, bym dojechał wówczas do domu. Nie miałem szans, by zdążyć w dwie godziny, a tyle czasu dostałem od policjanta – tłumaczy pan Jakub.
Jak to możliwe, że dwoje dzieci zostało odebranych rodzinie, kiedy co najmniej trzy inne osoby mogły się nimi opiekować? Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie wskazało, iż decyzję w tej sprawie podjęła policji, a ta odmówiła odpowiedzi „Interwencji”. Dopiero, kiedy sprawa stała się głośna, pojawiło się w mediach społecznościowych warszawskiej policji oświadczenie.
„Podstawą interwencji Policji był wydany w stosunku do matki dzieci przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe nakaz doprowadzenia w celu odbycia kary pozbawienia wolności. Zatrzymanie matki dzieci było konieczne, prawnie uzasadnione i zrealizowane zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami. Ze względu na małe dzieci czynności prowadzono w sposób mający maksymalnie ograniczyć jakiekolwiek negatywne skutki” – napisano.
Według relacji policji oprócz małych dzieci na miejscu zastano także dwie dorosłe osoby, które ze względu na swoją niepełnosprawność wymagały opieki ze strony prababci. Zdaniem funkcjonariuszy ojciec dziecka nie mieszkał z matką dzieci i dodatkowo jest poszukiwany przez policję.
„Prababcia poinformowała interweniujące policjantki, że matka dzieci nie przykłada wagi do okresowych badań kontrolnych maluchów, trzyletnia dziewczynka nie mówi, a mama dziecka nie starała się diagnozować przyczyn takiego stanu i konsultować ich z lekarzami” – czytamy.
W oświadczeniu pojawiły się także inne, niemalże wzruszające wątki. Podkreślono, że „dobro dzieci stanowiło wartość nadrzędną” policyjnych decyzji. Opisano także, jak trzyletnia dziewczynka „po wejściu funkcjonariuszek do mieszkania wtuliła się w jedną z nich, nie chciała pozwolić na rozdzielenie i nie wykazywała zainteresowania osobą mamy”.
„Powyższe było przyczyną, dla której policja powiadomiła o sytuacji Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie i przekazała dzieci przybyłym na miejsce pracownikom tej instytucji” – podkreślono.
W odniesieniu do przedstawionego przez stację Polsat w programie „Interwencja” materiału: „Zabrali i umieścili w rodzinie zastępczej. Cztery dni później doszło do tragedii” chcielibyśmy przedstawić informacje, które z uwagi na istotny interes społeczny i zainteresowanie opinii… pic.twitter.com/0TYaYQHygb
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) June 20, 2025
Po zaledwie czterech dniach pobytu u rodziny zastępczej czteromiesięczne dziecko zmarło. – Z tego co wiem, to się zachłysnęło (…) Chciałam mieć wgląd w akta, ale prokuratura powiedziała, że go uzyskam, jak się zakończy sprawa. Obawiam się, że jak się zakończy, to już nic nie będę mogła zrobić – mówi pani Monika, babcia Oskara.
Osadzona w więzieniu za niezapłacone mandaty kobieta została przywieziona na pogrzeb własnego dziecka w asyście Służby Więziennej. W materiale „Interwencji” możemy zobaczyć, jak 22-latka porusza się po cmentarzu ubrana w zielony więzienny strój i z kajdankami zespolonymi na nogach i rękach. – Cały czas jest na uspakajających lekach, pogrzeb przeżyła strasznie – mówi pani Monika.
„Mają polecieć łby!”
Sprawa jest szeroko komentowana w sieci. „Nie wierzę wam za grosz. Za to, co się stało, mają polecieć łby!” – napisał, odnosząc się do oświadczenia policji Stanisław Żerko. Mocny wpis zamieścił również poseł Konfederacji Andrzej Zapałowski.
„Policjanci odpowiedzialni za te decyzje powinni trafić do więzienia. Gdzie jesteś pajacu Bodnar. Zajmij się takimi sprawami a nie rozwalaniem systemu państwa!” – napisał na X.
Policjanci odpowiedzialni za te decyzje powinni trafić do więzienia. Gdzie jesteś pajacu Bodnar. Zajmij się takimi sprawami a nie rozwalaniem systemu państwa!https://t.co/yaAd3j7QyQ
— Andrzej Zapałowski (@A_Zapalowski) June 21, 2025