Strona głównaMagazynWieści z socdemokratycznych Niemiec. Kwestia armii

Wieści z socdemokratycznych Niemiec. Kwestia armii

-

- Reklama -

Już od marca br. rządzący w Niemczech politycy, urzędnicy i media dyskutują i spierają się o rozwój i przyszłość niemieckiej i „europejskiej” armii. Tymczasem 23 kwietnia okazało się, że gospodarka Niemiec już trzeci rok z rzędu tkwi w wyraźnej stagnacji i recesji.

18 marca stary Bundestag zatwierdził nowy plan rządu RFN – znacznego zwiększenia wydatków na cele wojskowe w najbliższych miesiącach i latach i to aż o kilkaset miliardów euro – na koszt nowego ogromnego kredytu i nowego ogromnego długu Niemiec i innych krajów UE. Ten plan podobno zyskał duże poparcie i pochwały uczestników obrad MFW i Banku Światowego w Waszyngtonie. A rządzący Unią Europejską socjaliści z różnych partii, euro-komuniści i inni z międzynarodowej lewicy już od końca lutego br. dążą do stopniowego tworzenia „wspólnej” i „europejskiej” armii. Dążą do tego, choć na razie nie mają jeszcze konkretnych i szczegółowych planów i odpowiedniej ilości pieniędzy na ten cel. Forsują ten plan pod pretekstem rzekomych czy faktycznych zagrożeń ze strony Rosji i USA – szczególnie w razie opuszczenia terytorium Europy przez całość lub większość wojsk USA, obecnych w Europie od ponad 80 lat.

Trzonem tej „europejskiej” armii mają być siły zbrojne republik: francuskiej, włoskiej, RFN i Holandii. Na rzecz tworzenia tej armii władze wykonawcze UE, tj. komisarze i inni z unijnej Brukseli, chcą pożyczyć „na rynkach” na dobry początek i na razie aż 150 miliardów euro (!). Te pożyczki mają spłacać w przyszłości wszystkie kraje UE i wszyscy „obywatele UE”, w tym miliony podatników ubogich i emerytów z Polski i innych krajów ich „Europy”. W ramach owego planu władców UE pt. ReArm Europe, chcą oni „zmobilizować” na ww. cel aż około 800 miliardów euro. Z tej ogromnej kwoty 27 państw UE ma wydać „na obronność” aż 650 miliardów euro dodatkowo – już z własnych budżetów. Ten plan zakłada bowiem m.in. poluzowanie budżetowych reguł i ograniczeń, tak by państwa członkowskie UE mogły wydawać z własnych budżetów na cele wojskowe znacznie więcej niż dotychczas. Więcej i ponad dozwolone w UE dotychczasowe limity budżetowych deficytów i długów. Super!

Europa Suwerennych Narodów

Widać przy tym wyraźnie, że różni euro-federaści i euro-komuniści z Brukseli, Paryża, Berlina, Madrytu czy Warszawy, wykorzystują obawy większości mieszkańców, mediów i firm Europy przed ewentualną wojną „Europy” z Rosją czy wojną USA z Chinami. Wykorzystują te obawy do tworzenia nie tyle faktycznie dużej i sprawnej wspólnej armii krajów UE, co oczywiście byłoby zbyt kosztowne dla większości tych krajów, a także bardzo trudne w organizacji i koordynacji, lecz raczej – pod pretekstem tworzenia tej armii – dążą do tworzenia kolejnych nowych instytucji i urzędów UE. A także nowych totalnych kontroli i nowych „wspólnych” długów. A więc dążą przede wszystkim do dalszej federalizacji i centralizacji władz i ustroju UE. Bo budowa ich Związku Socjalistycznych Republik Europejskich pozostaje dla nich celem nadrzędnym nad wszystkimi innymi. Sehr dumm und sozialistisch!

W związku z tym już od końca lutego br., tj. zaraz po wyborach do Bundestagu, także Niemcy nagle wznowiły temat rozbudowy i modernizacji swojej armii – też z powodu niekorzystnego rozwoju sytuacji militarnej i politycznej na Ukrainie i w związku z nową polityką władz USA. Z raportu o sytuacji niemieckich sił zbrojnych w roku 2024 przedstawionego 11 marca przez Ewę Högl z SPD (pełnomocnika Bundestagu ds. obronnych) wynika, że jesienią ub. roku Bundeswehra liczyła 181 174 czynnych żołnierzy, w tym głównie zawodowych. Większość ekspertów od spraw wojskowych już od dawna uznaje tę liczbę za niezadowalającą.

Zdaniem dowódcy Bundeswehry gen. Carstena Breuera niemieckiej armii brakuje dziś co najmniej 100 tys. żołnierzy. Poza tym ten raport zwraca uwagę, że ta armia starzeje się, bo średnia wieku jej żołnierzy wynosiła jesienią 2024 r. aż 34 lata. A dodatkowym czynnikiem wpływającym negatywnie na liczebność i sprawność niemieckiej armii jest dość powszechne przerywanie wojskowych szkoleń przez niedawnych ochotników. Np. w roku 2023 aż co czwarty z nich rezygnował z tego szkolenia już w okresie próbnym (wg DPA).

Temat służby wojskowej stał się więc jednym z głównych punktów koalicyjnych negocjacji rządzących partii. CDU-CSU skłaniała się ku wznowieniu obowiązku służby wojskowej przez okres 12 miesięcy i chciała stopniowego powrotu do powszechnego poboru do wojska – zawieszonego w Niemczech w roku 2011. Post-chadecy jako alternatywę dla służby w wojsku chcą też wprowadzić roczną pracę w instytucjach społecznych, w tym socjalnych – zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Natomiast SPD opowiada się za służbą wojskową opartą na zasadach „pełnej dobrowolności”, w praktyce „bardziej elastyczną” i dostosowaną do bieżących potrzeb Bundeswehry.

W marcu minister obrony Boris Pistorius z SPD w kilku wypowiedziach dla prasy sprzeciwiał się obowiązkowemu poborowi młodych do wojska. Argumentował to przede wszystkim brakiem wystarczającej liczby miejsc w koszarach dla dziesiątek tysięcy nowych poborowych. Bo już od wielu miesięcy bywa tak, że z powodu niemożności zakwaterowania wszystkich żołnierzy w koszarach nakłania się ich do wynajmowania mieszkań w pobliżu miejsc stacjonowania ich jednostek (!). A to rodzi dla armii spore koszty dodatkowe. Bo już teraz koszary są ponoć przepełnione i wiele z nich „wymaga gruntownego remontu”.

Jednak bez względu na to, czy niemiecka armia już w roku 2026 lub kilka lat później będzie nadal zasadniczo zawodowa, czy już nie, bo może przymusowy pobór młodych do wojska zmieni jej charakter, kwestia jej znacznie większego finansowania wydaje się być już przesądzona. Gdyż do ogłoszonych przez rząd RFN w marcu 2022 r. 100 miliardów euro specjalnego funduszu na cel wzmocnienia i dozbrojenia armii dojdą teraz kolejne dziesiątki, a może i setki miliardów euro z nowego funduszu UE. Funduszu, który mają współfinansować wszystkie kraje UE, co zostało przeforsowane w unijnej Brukseli w marcu br. Więc ogromne środki na dozbrojenie i zwiększenie armii RFN w zasadzie już są i będą coraz większe. Niemiecki przemysł zbrojeniowy już więc czeka niecierpliwie na nowe zamówienia rządu. A niemieccy producenci czołgów, rakiet manewrujących i innych broni „już desperacko poszukują pracowników”, żeby w ciągu najbliższych kilku lat znacznie zwiększyć produkcję. Główny problem tego przemysłu teraz to właśnie brak dodatkowych fachowców i ludzi do pracy. Więc rywalizacja o inżynierów i innych fachowców z innymi sektorami przemysłu już trwa od marca. W związku z tym rząd rozważa wprowadzenie finansowych i prawnych ulg dla firm zbrojeniowych w celu ułatwienia im pozyskiwania nowych pracowników – przede wszystkim z już upadającej branży motoryzacyjnej (pod ciężarami „zielonych ładów” i wielkich kosztów energii i pracy).

Ale niemieccy producenci broni, technologii radarowej, czy też np. przekładni do pojazdów gąsienicowych, szukają nie tylko tysięcy nowych pracowników, ale także nowych miejsc produkcji dla spodziewanych nowych i dużych zamówień. Np. bawarska firma Hensoldt AG produkująca optoelektronikę i zaawansowane radary, które są już wykorzystywane do powietrznej obrony na Ukrainie, od kilku tygodni prowadzi rozmowy z wielkimi dostawcami z branży motoryzacyjnej – firmami Continental i Bosch – na temat przyjęcia do pracy części ich pracowników. A w Görlitz, blisko granicy z Polską, firma KNDS Deutschland GmbH przejmuje zakład należący do producenta pociągów Alstom, który miał zostać zamknięty w przyszłym roku. KNDS – duży producent pojazdów wojskowych i czołgów – ponoć zamierza przejąć co najmniej połowę z 700 pracowników firmy Alstom. I w tej fabryce pociągów chce produkować komponenty i moduły do czołgów Leopard 2 oraz do bojowych wozów Puma i Boxer. Nowa produkcja ma rozpocząć się tam już w tym roku (wg dw.com). Wunderbar!

Tymczasem z nowego corocznego raportu renomowanego Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) zaprezentowanego 28 kwietnia wynika, że w roku 2024 niemieckie wydatki na cele wojskowe rosły już trzeci rok z rzędu. Wyniosły one 88,5 mld USD, tj. aż o 28 procent więcej niż w roku 2023. Dało to Niemcom czwarte miejsce na liście państw o najwyższych wydatkach wojskowych – po USA, Chinach i Rosji. A jeszcze w roku 2023 Niemcy zajmowały dopiero siódme miejsce w świecie pod tym względem. Badacz z SIPRI Lorenzo Scarazzato podkreślił, że „po raz pierwszy od roku 1990 Niemcy są krajem o najwyższych wydatkach wojskowych w Europie Zachodniej”. Super! Należy jednak zauważyć, że na tę statystykę wpływa w dużej mierze utworzenie przez rząd RFN w marcu 2022 r. specjalnego funduszu w wysokości 100 mld euro na modernizację Bundeswehry. Funduszu już zaliczonego przez SIPRI do faktycznych wydatków Niemiec na cele wojskowe, choć w dużej mierze jeszcze nie skonsumowanego. Dla porównania: w roku 2024 Rosja wydała na cele wojskowe 149 miliardów dolarów, Ukraina 64,7 mld, Chiny 314 mld, a USA aż 997 miliardów dolarów (wg DPA).

Zanosi się więc na to, że Niemcy na nowe zbrojenia i wydatki faktycznie wojskowe mają w tym roku i będą mieć także w roku przyszłym znacznie więcej środków niż w latach ubiegłych. Tym bardziej że 26 kwietnia minister finansów RFN Jörg Kukies z SPD zapowiedział, że rząd Niemiec zwróci się do komisarzy UE [zapewne najdalej około 8 maja] o wyłączenie z kryteriów budżetowych UE środków finansowych „na zwiększenie obrony”, tj. na zbrojenie i powiększenie armii.

Najnowsze