Donald Trump lubi mieć sprawy pozałatwiane szybko. Z otoczenia Białego Domu docierają sygnały, że traci cierpliwość z powodu braku porozumienia pokojowego między Rosją a Ukrainą. Do tej pory krytycy amerykańskiego prezydenta zarzucali mu ustępliwość wobec Władimira Putina i wręcz zdradę Ukrainy. Zapominali przy okazji, że w pierwszej kadencji wprowadził sankcje na Rosję, sprzeciwił się budowie Nord Stream 2 i dozbroił Ukrainę.
Słusznie jednak mówili, że za większą przeszkodę w procesie pokojowym uznawał – co sam prezydent potwierdzał – Wołodymyra Zełenskiego. Ostatnie dni przyniosły jednakże zmianę i krytykę prezydenta Rosji. To ciągle jest jeszcze gra, która tak naprawdę może pójść w każdym kierunku.
Sekretarz stanu Marco Rubio powiedział w telewizji NBC News, że tylko negocjacje dają szanse zakończenia wojny na Ukrainie. „Nie ma militarnego rozwiązania tej wojny – oznajmił. – Jedynym rozwiązaniem tej wojny jest negocjowane porozumienie, w którym obie strony będą musiały zrezygnować z czegoś, czego chcą i będą musiały dać drugiej stronie coś, czego wolałyby nie robić”.
Dodał: „W ten sposób kończy się wojny i to właśnie próbujemy osiągnąć, aby nie zginęło więcej ludzi”. Rubio uważa, że Waszyngton wstrzymał się z nałożeniem sankcji na Rosję, aby wpierw umożliwić dyplomacji działanie. Ostrzegł jednocześnie, że Trump ma możliwości radzenia sobie z każdą stroną, która sprzeciwia się porozumieniu pokojowemu.
„Jeśli to się nie wydarzy, nie dojdzie do skutku, to jako państwo narodowe mamy opcje dla tych, których uważamy za odpowiedzialnych za niechęć do pokoju – powiedział. – Ale wolimy nie dochodzić jeszcze do tego etapu, ponieważ uważamy, że zamyka to drzwi do dyplomacji”.
Kilka dni wcześniej Rubio musiał z kolei zaprzeczać, że USA rozważają zniesienie sankcji na rosyjskie aktywa energetyczne i w ogóle sankcje nałożone na Rosję po inwazji na Ukrainę.
15 minut w Watykanie
Trump i Zełenski spotkali się w Rzymie przed pogrzebem papieża Franciszka i rozmawiali 15 minut. „Dobre spotkanie. Dużo rozmawialiśmy sam na sam – oświadczył Zełenski. – Mam nadzieję na rezultaty we wszystkim, co omawialiśmy”. Dyrektor ds. komunikacji Białego Domu Steven Cheung, nie podając szczegółów, również określił wymianę zdań jako „produktywną”. Rozmowa na marginesie pogrzebu papieża była pierwszym bezpośrednim spotkaniem obu przywódców od czasu ich kłótni podczas burzliwego spotkania w Gabinecie Owalnym w Białym Domu pod koniec lutego. Kilka dni wcześniej Trump uderzył w prezydenta Ukrainy, że nie podpisuje porozumienia w sprawie rzadkich minerałów i upiera się przy Krymie, który Rosja zajęła za czasów Baracka Obamy.
Jednakże republikanin wyraził ostatnio swoje niezadowolenie z działań Moskwy w związku ze śmiertelnymi atakami na Kijów. Poddał także w wątpliwość intencje Putina, czy rzeczywiście chce on zakończyć ponad trzyletnią wojnę, wyrażając sceptycyzm co do możliwości szybkiego osiągnięcia porozumienia pokojowego. Ale mówił też, że Ukraina i Rosja są „bardzo blisko porozumienia”.
„Nie było powodu, aby Putin wystrzeliwał rakiety w obszary cywilne, miasta i miasteczka w ciągu ostatnich kilku dni” – oświadczył. Prezydent podniósł przy okazji stawkę, przyznając, że rosyjski przywódca może go „podpuszczać”. A to nastawienie jest już całkowicie inne od dawnego „przyjaznego” tonu. Trump zasugerował również – co nie jest żadną nowością – dalsze sankcje wobec Rosji.
Pochwały i optymizm
Niedawny sondaż Fox News wskazał, że 36 proc. Amerykanów nie pochwala podejścia Trumpa wobec Rosji, a 39 proc. nie pochwala jego postępowania z Ukrainą. Wyborcy są również podzieleni co do tego, co zrobić, jeśli chodzi o wsparcie USA dla Ukrainy w jej walce z Rosją. Ale rozmowę z Zełenskim, choć przesadnie wychwalaną, oceniano zazwyczaj z dużą dawką optymizmu, być może za dużą.
Były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Joe Bidena Jake Sullivan powiedział, że spotkanie było pozytywną rzeczą. „Cóż, daje mi to pierwszy promyk nadziei, jaki miałem od jakiegoś czasu. Widziałem do tej pory, że prezydent Trump w imieniu Stanów Zjednoczonych daje Władimirowi Putinowi prawo do Krymu, który Rosja nielegalnie okupowała i anektowała – oświadczył. – Nawet Chiny nie uznały Krymu za część Rosji, a prezydent Trump mówi Rosjanom, że to zrobi. Dał Putinowi obietnicę, że Ukraina nie będzie częścią NATO i dał Putinowi obietnicę, że może zatrzymać całe terytorium, które nielegalnie najechał i przejął”.
Z kolei były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton oświadczył, że rozmowę w Watykanie należy pochwalić. „Uważam, że spotkanie było znaczące. Uważam, że jest to znaczący krok w kierunku rozsądnej rozmowy między dwoma przywódcami” – powiedział Bolton, częsty krytyk Trumpa.
Niekoniecznie oznacza ono duży postęp, ale przynajmniej zburzyli obraz tego, co wydarzyło się w Gabinecie Owalnym 28 lutego, więc to jest plus, odnosząc się do konfliktu między dwoma przywódcami pod koniec lutego.
Bolton, który wcześniej krytycznie wypowiadał się o podejściu administracji do ułatwiania potencjalnego porozumienia pokojowego, argumentował, że niedawna krytyka Putina przez Trumpa niekoniecznie oznacza „zmianę tonu”, ale oznajmił, że przywódca Kremla musi uważać, aby nie przesadzić z przywódcą USA.
Z kolei były kongresmen Jack Kingston, republikanin z Georgii, stwierdził, że spotkanie Trumpa z Zełenskim było kluczowe, ponieważ pokazało światu, a w szczególności Rosji, że prezydent USA nie porzuca Ukrainy i pozostaje „bardzo oddany procesowi pokojowemu”. „To bardzo znaczące, że prezydent spotkał się ponownie z Zełenskim twarzą w twarz, bez grupy doradców” – dodał.
Jego zdaniem Trump mimo wszystko nie jest prezydentem Joe Bidenem i kiedy „mówi stop, to naprawdę to myśli i bardzo prawdopodobne, że poprze to znacznie poważniejszym działaniem niż tylko retoryką”.
Były kongresmen nie zgadza się z krytyką, że Trump był „miękki” wobec Putina. „Jeśli chcesz, aby Putin przyszedł do stołu i negocjował, nie możesz nazwać go zbrodniarzem wojennym, ponieważ oznacza to, że gdy tylko zostanie osiągnięte porozumienie pokojowe, zostanie on oskarżony i prawdopodobnie stracony – oznajmił. – Nie możesz zmusić kogoś, kto jest w takiej sytuacji do negocjowania pokoju. Więc jego retoryka, jak sądzę, polegała na tym, aby przyciągnąć Putina do stołu. I myślę, że to jest realizowane właśnie teraz”.
Kingston sądzi, że również sankcje wtórne zmuszą Rosję do negocjacji. „Kiedy Rosja zostanie odcięta i nie będzie mogła prowadzić bankowości i finansów na arenie międzynarodowej nie będzie miała innego wyjścia, jak usiąść i rozmawiać” – dodał.
Mocniej z Putinem
Podejście amerykańskiego prezydenta krytykuje natomiast senator John Kennedy i proponuje zaostrzenie kursu wobec Rosji. Jego zdaniem prezydent Rosji wykorzystuje Trumpa „na każdym kroku”. Republikanin z Luizjany powiedział, że „Putin wycofał się ze wszystkich obietnic, jakie złożył prezydentowi Trumpowi. Jego ostatnia propozycja jest niczym. Chce zatrzymać wszystkie zdobyte terytoria, chce zakazać Ukrainie przystąpienia do NATO i chce, aby Ameryka i Europa przestały pomagać Ukrainie”.
I nie oszczędzał rosyjskiego przywódcy: „Putin myśli, że się go boimy. Na każdym kroku oszukiwał prezydenta Trumpa. Nie szanował naszego prezydenta. Nie sądzę, żeby sytuacja się poprawiła, dopóki nie damy jasno do zrozumienia panu Putinowi, że jesteśmy gotowi zamienić go i jego kraj w pokarm dla ryb, i nie mówię tu o broni nuklearnej”.
Senator wyjaśnił: „Zacząłbym od ropy” i wykorzystałbym zależność Rosjan od tego surowca przeciwko nim, aby wyrządzić im krzywdę.
Dodał, że „Ameryka pod rządami prezydenta Bidena i Europy” popełniła błąd, zgadzając się, „że Rosja może sprzedawać swoją ropę, o ile nie otrzyma więcej niż 60 dolarów za baryłkę”.
Oznajmił, że „Rosja otrzymuje jedną trzecią swoich dochodów z ropy naftowej”, więc „musimy zatrzymać całą jej sprzedaż. Musimy zmusić Rosję do upadku i udusić ją. W przeciwnym razie nie podejdą poważnie do negocjacji pokojowych”.
Kennedy powiedział, że Putin musi przede wszystkim zrozumieć, że za „zwodzenie naszego prezydenta” trzeba zapłacić cenę.
Z kolei senator Lindsey Graham chwali Trumpa za „honorowe i sprawiedliwe” wysiłki na rzecz zakończenia wojny. „Bardzo doceniam Trumpa i jego zespół, bo pracowali ciężko, aby zakończyć wojnę na Ukrainie, wywołaną przez barbarzyńską inwazję Putina, w honorowy i sprawiedliwy sposób” – oświadczył republikanin z Karoliny Południowej, odnosząc się do groźby nowych sankcji ze strony Waszyngtonu.
„Jeśli chodzi o dodatkowe sankcje wobec Rosji Putina, mam dwupartyjny projekt ustawy, która nałożyłaby cła wtórne na każdy kraj, który kupuje rosyjską ropę, gaz, uran lub inne produkty” – stwierdził. I dodał: „Senat jest gotowy pójść w tym kierunku i zrobi to przytłaczającą większością, jeśli Rosja nie przyjmie honorowego, sprawiedliwego i trwałego pokoju”.
Za twardym podejściem opowiada się również senator Chuck Grassley, republikanin z Iowa, przewodniczący senackiej komisji sądowniczej i najstarszy rangą republikanin w Senacie, który wezwał prezydenta Trumpa do „nałożenia najsurowszych sankcji” na prezydenta Rosji, oświadczając, że Putin „bawi się Ameryką jak frajerem”.
Czas goni
Zapowiedzi, że USA mogą wycofać się z roli mediatora, wcale nie muszą być taktyczne. Sekretarz Rubio oznajmił, że porozumienie pokojowe musi zostać zawarte szybko. „Musi to nastąpić wkrótce. Nie możemy nadal poświęcać czasu i zasobów na ten wysiłek, jeśli nie przyniesie to rezultatów” – powiedział. Rubio oświadczył później, że nadszedł czas na konkretne propozycje Moskwy i Kijowa, aby zakończyć wojnę na Ukrainie i ostrzegł, że Stany Zjednoczone wycofają się z roli mediatora. „Jak będziemy postępować dalej, to decyzja, która należy teraz do prezydenta. Jeśli nie będzie postępu, wycofamy się z roli mediatora w tym procesie” – powiedziała rzeczniczka Departamentu Stanu Tammy Bruce.
Trump sugerował już, że Stany Zjednoczone będą gotowe wycofać się ze swoich wysiłków na rzecz pokoju, jeśli szybko nie uda się znaleźć rozwiązania. „Jeśli z jakiegoś powodu jedna ze stron bardzo to utrudni, po prostu powiemy: »Jesteście głupi, jesteście głupcami, jesteście okropnymi ludźmi« i po prostu odpuścimy” — powiedział.
Prezydent unikał jasnych deklaracji co do kolejnych sankcji. W przeciwieństwie do już wprowadzonych, sankcje wtórne, czyli na kraje kupujące od Rosji ropę i gaz, mogą być skutecznym narzędziem. Także sankcji bankowych, uniemożliwiających Moskwie operacje zagraniczne nie należy lekceważyć.
Ma też amerykański prezydent inne narzędzia, na przykład dozbroić i dofinansować Ukrainę, co dzisiaj wydaje się mało prawdopodobne. Może rzeczywiście się wycofać z mediacji i wbrew krytykom nie będzie to jego polityczna porażka. „Przeciętny” Amerykanin zrozumie taką decyzję, bo wie, że Ameryka wcale nie musi się w tę wojnę angażować. Bo wie, że Amerykanie nie muszą ginąć za Donbas czy Krym.