Ostatnie wypowiedzi Donalda Trumpa mocno sugerują, że pragnie on rządzić jeszcze osiem lat. Sprytne operowanie pojęciami zostawia jednak furtkę na wycofanie się do stwierdzenia, że w owe „osiem lat” wlicza się również jego pierwsza kadencja. Czy jest to badanie gruntu, wynik ambicji osobistych czy może ograniczonego zaufania do J. D. Vance’a? Wszak Trump już raz zawiódł się na swoim innym zastępcy, wiceprezydencie Michale Pence.
Donald Trump, który objął urząd prezydenta USA po raz drugi w styczniu 2025 roku, jest obecnie w trakcie swojej drugiej kadencji jako 47. prezydent Stanów Zjednoczonych (wcześniej był 45. prezydentem w latach 2017–2021). Zgodnie z 22. Poprawką do Konstytucji USA, przyjętą w 1951 roku, prezydent może sprawować urząd przez maksymalnie dwie kadencje, niezależnie od tego, czy są one kolejne, czy rozdzielone przerwą. Oznacza to, że Trump, po zakończeniu obecnej kadencji w 2029 roku, nie będzie mógł ponownie kandydować na urząd prezydenta.
Poprawka została wprowadzona po prezydenturze Franklina D. Roosevelta, który sprawował urząd przez cztery kadencje (1933–1945). Jej celem było zapobieżenie nadmiernej koncentracji władzy w rękach jednej osoby. Tekst poprawki jest jednoznaczny: „Nikt nie może być wybrany na urząd prezydenta więcej niż dwa razy”. W kontekście tych przepisów wszelkie spekulacje o „ośmioletnich rządach” Trumpa muszą być rozpatrywane z uwzględnieniem tego ograniczenia.
Kontrowersje wokół „ośmioletnich rządów” Trumpa rozpoczęły się od jego wypowiedzi w wywiadzie dla programu „Meet the Press” stacji NBC, który wyemitowano 4 maja 2025 roku. Trump, odpowiadając na pytania prowadzącej Kristen Welker, odniósł się do spekulacji dotyczących trzeciej kadencji. Stwierdził: „Będę prezydentem przez osiem lat; będę prezydentem dwóch kadencji. Zawsze uważałem, że to bardzo ważne”. W tym samym wywiadzie wyraźnie podkreślił, że trzecia kadencja „nie jest czymś, co można zrobić” zgodnie z konstytucją, odrzucając tym samym sugestie, że mógłby dążyć do naruszenie prawa. Ale nie wyklucza to jego zmiany…
W innym wywiadzie, przeprowadzonym przez ABC News 30 kwietnia 2025 roku, Trump odniósł się do sprzedaży czapek z napisem „Trump 2028” przez jego organizację. Zapytany, czy planuje kandydować w 2028 roku, odpowiedział: „Nie patrzę na to. Chcę mieć cztery wspaniałe lata i przekazać urząd komuś, najlepiej wielkiemu republikaninowi, który będzie to kontynuował”. Te wypowiedzi wskazują, że Trump ma na myśli pełne wykorzystanie swojej obecnej kadencji i przygotowanie gruntu dla swojego następcy, a nie próbę obchodzenia konstytucji.
Warto zauważyć, że Trump w przeszłości żartobliwie komentował możliwość dłuższych rządów, co wywoływało podobne dyskusje. Na przykład w 2018 roku, podczas pierwszego prezydentury, sugerował, że mógłby pozostać na stanowisku „przez 10 lub 14 lat” co było powszechnie odbierane jako żart. Tym razem jednak jego wypowiedzi były bardziej wyważone i zgodne z ramami prawnymi.
Wypowiedzi Trumpa wywołały mieszane reakcje. Część mediów, takich jak CNN i The Guardian, skupiła się na potencjalnych implikacjach jego słów, sugerując, że mogą one budzić obawy o autokratyczne zapędy. The Guardian w artykule z 30 kwietnia 2025 roku napisał, że Trump „rozpala obawy o autokrację” swoimi działaniami w pierwszych 100 dniach prezydentury, choć nie odniósł się bezpośrednio do kwestii trzeciej kadencji. Z kolei CNN zauważyło, że Trump dystansuje się od pomysłu trzeciej kadencji, ale sprzedaż gadżetów z napisem „Trump 2028” może podsycać spekulacje wśród jego zwolenników.
Z drugiej strony, konserwatywne media i zwolennicy Trumpa, takie jak publikacje na stronie Białego Domu, koncentrują się na jego osiągnięciach w pierwszych 100 dniach drugiej kadencji, ignorując lub bagatelizując spekulacje o trzeciej kadencji. Republikanie, tacy jak kongresman Ken Calvert, chwalą Trumpa za „przywrócenie porządku na granicy” i inne działania, nie odnosząc się do kwestii konstytucyjnych.
Opinia publiczna pozostaje podzielona. Według sondaży NBC i CNBC, Trump boryka się z niskimi ocenami za swoją politykę taryf celnych, ale jego baza wyborcza pozostaje lojalna. Niektóre grupy, szczególnie zwolennicy ruchu MAGA, mogą interpretować jego słowa o „ośmiu latach” jako wyraz determinacji do realizacji ambitnej agendy, a nie dosłowne dążenie do trzeciej kadencji.
Wypowiedzi Trumpa o „ośmiu latach” należy rozpatrywać w szerszym kontekście jego strategii politycznej. Po pierwsze, Trump wyraźnie wskazuje na konieczność wybrania odpowiedniego następcy, który będzie kontynuował jego politykę. W wywiadzie dla „Meet the Press” wymienił nazwiska J.D. Vance’a i Marco Rubio jako potencjalnych liderów Partii Republikańskiej w przyszłości. Rubio, obecnie sekretarz stanu i pełniący obowiązki doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, jest postrzegany jako jeden z najbliższych sojuszników Trumpa w administracji.
Po drugie, Trump stara się utrzymać swoją bazę wyborczą w stanie mobilizacji przed wyborami śródokresowymi. W tym samym wywiadzie podkreślił, że planuje odegrać „bardzo aktywną” rolę w kampanii przed wyborami do Kongresu, wykorzystując swoje umiejętności zbierania funduszy. Zdaje sobie sprawę, że jego agenda, w tym taryfy celne i reformy imigracyjne, może kosztować Republikanów większość w jednej lub obu izbach Kongresu, jeśli nie zostanie odpowiednio poparta.
Po trzecie, Trump wykorzystuje retorykę o „ośmiu latach”, aby podkreślić swoje zaangażowanie w realizację obietnic wyborczych. W pierwszych 100 dniach drugiej kadencji podpisał ponad 100 zarządzeń wykonawczych, wprowadził szeroko zakrojone taryfy handlowe i zaostrzył politykę imigracyjną, co jest zgodne z jego hasłem „promises made, promises kept”. W ten sposób buduje narrację o skuteczności i determinacji.
Czy istnieje realne zagrożenie dla konstytucji?
Mimo spekulacji, nie ma obecnie dowodów na to, by Trump lub jego administracja podejmowali kroki w celu zmiany 22. Poprawki. Proces zmiany konstytucji w USA jest niezwykle trudny – wymaga zgody dwóch trzecich członków obu izb Kongresu oraz ratyfikacji przez trzy czwarte stanów. Nawet w obecnej konfiguracji politycznej, z republikańską większością w Senacie i wsparciem części Kongresu, taki ruch byłby niemal niemożliwy do zrealizowania.
Ponadto Trump w swoich wypowiedziach konsekwentnie podkreśla, że działa w ramach konstytucji, co potwierdza jego świadomość ograniczeń prawnych. Krytycy, tacy jak senator Jon Ossoff, zarzucają mu jednak działania, które mogą naruszać ducha konstytucji, takie jak nadużywanie władzy wykonawczej czy kwestionowanie niezależności instytucji. Te obawy są jednak bardziej związane z jego stylem rządzenia niż z realnymi planami trzeciej kadencji.
W USA, podobnie jak w innych demokracjach, równowaga między silnym przywództwem a poszanowaniem prawa pozostaje kluczowym wyzwaniem. Czy Trump rzeczywiście „przekaże pałeczkę” w 2029 roku, jak zapowiada? Czas pokaże, ale na razie wiele wskazuje na to, że jego wizja „ośmiu lat” mieści się w granicach konstytucji. Niemniej, dotychczasowa intensywność jego działań nie wyklucza nawet zmiany ustawy zasadniczej, być może nie tylko w zakresie dwukadencyjności, a z większym rozmachem, do którego Trump zdążył już nas przyzwyczaić.