5-letni chłopiec w Sopocie opuścił samodzielnie przedszkole. Nikt z pracowników nie widział, jak to zrobił. Pokonał samodzielnie dystans 10 kilometrów, zanim został odnaleziony.
„Dziś na końcowej stacji Gdańsk Śródmieście, jedna z pasażerek poinformowała kierownika pociągu o małym chłopcu, podróżującym bez opieki” – poinformowano na profilu SKM Trójmiasto.
Dzieckiem zaopiekowała się drużyna pociągu. Chłopcu nic się nie stało i był spokojny.
„Dzięki szybkiej reakcji ochroniarzy SKM i dyspozytora SOK SKM, natychmiast powiadomiono odpowiednie służby. Komenda Miejska Policji w Sopocie, do której jak się okazało tuż po godzinie 12 wpłynęło dziś zgłoszenie o zaginięciu dziecka, od razu przybyła na miejsce” – czytamy.
Wstępne ustalenia wskazały, że chłopiec po prostu samodzielnie wyszedł z przedszkola. Nikt tego nie zauważył.
„Nie wiadomo jeszcze, jak do tego doszło, ani jak trafił do pociągu. Najważniejsze, że jest już z mam” – poinformowano na Facebooku.
RMF FM ustaliło, że chłopiec pokonał samodzielnie 10 km.
– O godzinie 12:09 otrzymaliśmy zgłoszenie, że z placówki przedszkolnej w Sopocie oddalił się 5-letni chłopiec. Około godziny 12:35 otrzymaliśmy wiadomość, że na stacji Gdańsk Śródmieście znajduje się nasz poszukiwany 5-latek. Na szczęście nic mu się nie stało – powiedziała RMF FM podkom. Lucyna Rekowska, oficer prasowa komendanta miejskiego policji w Sopocie.