W związku ze sprawą „terminacji ciąży”, a w rzeczywistości uśmiercenia dziecka, w szpitalu w Oleśnicy u pacjentki w 37. tygodniu ciąży Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek wystąpił do minister zdrowia. Biuro RPO poprosiło także Prokuraturę Rejonową w Oleśnicy o informacje na temat śledztwa wszczętego w tej sprawie – przekazało w piątek biuro.
W połowie marca „Gazeta Wyborcza” opisała historię pani Anity, która zdecydowała się na „aborcję” w 37. tygodniu ciąży, czyli w 9. miesiącu, opierając się przesłance do przerwania ciąży, jaką jest zagrożenie zdrowia lub życia kobiety. Wcześniej u dziecka lekarze stwierdzili wrodzoną łamliwość kości.
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek zwrócił się do minister zdrowia Izabeli Leszczyny z pytaniem, czy podjęła interwencję w związku ze sprawą, a jeśli tak, to prosi o bliższe informacje.
Wystąpił także o przesłanie kopii odpowiedzi udzielonej Polskiemu Towarzystwu Ginekologów i Położników, które zwróciło się do MZ o wyjaśnienia w sprawie wykładni pojęcia „przerywanie ciąży”.
Po zdarzeniach w oleśnickim szpitalu, śledczy wszczęli postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. W piątek tydzień temu rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Karolina Stocka-Mycek poinformowała, że śledztwo zostało wszczęte 4 kwietnia. Biuro RPO zwróciło się do prokurator rejonowej Beaty Ciesielskiej o informacje na temat stanu tego postępowania.
Wiącek zwrócił się również o informację o ustaleniach dokonanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta w związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej informacjami związanymi ze sposobem udzielania przez Centralny Szpital Kliniczny Uniwersytetu Medycznego w Łodzi świadczeń zdrowotnych pacjentce, której dotyczy sprawa.
Według informacji pojawiających się w mediach, pacjentka była tam hospitalizowana w 34. tygodniu ciąży. Wcześniej, podczas standardowych badań prenatalnych w 20. tygodniu ciąży, prowadzonych w Poradni Genetyki Klinicznej CKD (Centrum Kliniczno-Dydaktyczne Uniwersytetu Medycznego w Łodzi), wykryto skrócone i wygięte kości udowe płodu. „Początkowo sugerowano możliwość achondroplazji, przeprowadzono amniopunkcję, ale lekarze uspokajali Anitę, że dziecko jest zdrowe” – opisują działacze organizacji Legalna Aborcja.
Później pacjentka miała usłyszeć od lekarzy, że „dziecko może nie przeżyć porodu, a poważne nieprawidłowości były widoczne już od 20. tygodnia”. Przeprowadzono również badania genetyczne, które potwierdziły, że wada u dziecka „jest ciężka i źle rokuje”. Zaznaczyć należy jednak, że diagnostyka prenatalna nie jest całkowicie skuteczna.
Po tych informacjach stan psychiczny pacjentki miał zacząć się pogarszać. Według działaczy organizacji Legalna Aborcja, pomimo stwierdzenia że istnieją przesłanki do „legalnego przerwania ciąży” z powodu zagrożenia zdrowia pacjentki, łódzki szpital „zaproponował jedynie zakończenie ciąży poprzez cesarskie cięcie, które – w ocenie pacjentki – miało na celu doprowadzenie do urodzenia żywego dziecka i tym samym uniemożliwienie przeprowadzenia legalnej aborcji”.
Prof. Piotr Sieroszewski, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, który pełni funkcję kierownika I Katedry Ginekologii i Położnictwa oraz Kliniki Patologii Ciąży i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, gdzie trafiła pacjentka, konsultował ją położniczo.
– Tamto dziecko byłoby w stanie funkcjonować, to był 36. tydzień ciąży. Ważyło prawie dwa kilogramy, było w dobrym stanie wewnątrzmacicznym. Bardzo wiele dzieci z łamliwością kości dobrze żyje po urodzeniu, są całkowicie sprawne intelektualnie. Polskie przepisy prawa wprost zabraniają zabicia takiego dziecka – powiedział PAP.
Opowiedział, że zaproponował pacjentce cesarskie cięcie ze względu na jej zły stan psychiczny i objęcie dziecka wysokospecjalistyczną opieką pediatryczną. Kobieta nie wyraziła na to zgody i wypisała się na własne żądanie ze szpitala.
Przepisy aborcyjne
Obecny kształt przepisów ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży obowiązuje od października 2020 roku. Wówczas dopiero Trybunał Konstytucyjny wskazał, że przesłankę eugeniczna, czyli „z powodu ciężkiej wady płodu” jest niezgodna z prawem. Obecnie zabicie dziecka nienarodzonego jest w Polsce „legalne”, kiedy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego albo w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia kobiety.
W przypadku pierwszej przesłanki ustawodawca wprost wskazuje, że „przerwanie ciąży” jest możliwe do 12. tygodnia. W przypadku drugiej – nie ma określonego terminu, do którego zabicie dziecka jest możliwe.
W ubiegłym tygodniu Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników zapytało minister zdrowia Izabelę Leszczynę, czy można „przerwać ciążę” po 24. tygodniu, kiedy dziecko zdolne jest potencjalnie do życia, ale zagrożone jest zdrowie lub życie kobiety.
W środę europoseł Grzegorz Braun (Konfederacja Korony Polskiej) wraz z posłem Romanem Fritzem przeprowadzili interwencję poselską w szpitalu w Oleśnicy, gdzie pracuje Gizela Jagielska, która przeprowadziła „indukcję asystolii płodu” (wbicie igły do serca z podaniem chlorku potasu), czyli zabiła dziecko w 9. miesiącu ciąży. Jak mówił Braun, dokonywał „obywatelskiego zatrzymania”.
Po interwencji Brauna w szpitalu w Oleśnicy samorząd lekarski zaapelował do polityków o uregulowanie przepisów o „przerywaniu ciąży”. Naczelna Rada Lekarska podkreśliła w przyjętym w czwartek stanowisku, że obecna sytuacja skutkuje… coraz częstszymi „atakami na medyków”.