Karol Nawrocki w spocie wyborczym ogłosił, że „w kolejkach do lekarzy i przychodni pierwszeństwo muszą mieć obywatele Polski”. Dodał, że będzie to „najważniejsza zmiana prawa w ostatnich latach”, oczywiście jeśli zostanie prezydentem, choć takowych kompetencji realnie prezydent nie ma. Okazuje się, że zawiłości biurokracji i prawa III RP sprawiają, że nie jest to zresztą takie proste. Rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL) Jakub Kosikowski powiedział, że „taki zapis ze względu na narodowość będzie po prostu dyskryminujący”.
– W kolejkach do lekarzy i przychodni pierwszeństwo muszą mieć obywatele Polski. W szkołach i przedszkolach – polskie dzieci. Musimy wprowadzić brak dopłat do ukraińskich i innych emerytur, a świadczenia socjalne będą przede wszystkim dla Polaków – mówił w spocie wyborczym Karol Nawrocki.
Tu należy zwrócić uwagę na niesamowitą hipokryzję. Będący de facto kandydatem PiS Nawrocki „bohatersko” rozwiązuje problem, który stworzył właśnie rząd PiS. Chodzi o dopłaty do ukraińskich emerytur oraz sprowadzenie całych mas obcokrajowców do Polski przy jednoczesnych deklaracjach wierności wobec Unii Europejskiej, nakazującej równe traktowanie imigrantów i obywateli państwa przy dostępie do wszelkich usług.
Szef sztabu kandydata PiS, Paweł Szefernaker w poniedziałek przekonywał, że przepisy trzeba uszczelnić.
– Na pewno jeżeli ktoś w Polsce nie pracuje i przyjechał tylko się leczyć albo tylko i wyłącznie przyjechał tutaj na jakiś czas, żeby skorzystać z darmowej służby zdrowia, to nie ma na to naszej zgody – twierdził Szefernaker.
Nieubezpieczeni pacjenci, np. imigranci, teoretycznie nie mają dostępu do finansowanej z podatków drogiej i nieefektywnej służby zdrowia. Istnieją jednak sprawdzone sposoby, jak ten problem obejść. Na grupach zrzeszających obcokrajowców istnieją całe zestawy opcji do wyboru, jak wyłudzić np. bezpłatną wizytę w szpitalu bez ubezpieczenia. Chociażby wykorzystując tzw. sytuacje nagłe.
Teoretycznie potem pacjent musi zapłacić za leczenie. W praktyce jest na koszt Polaków leczony i zajmuje w uprzywilejowany sposób kolejkę.
Szefernaker w TVN24 twierdził, że Polacy opłacający system państwowych usług medycznych mają „prawo wymagać, żeby być dobrze w tej służbie zdrowia obsłużonym”. Zaatakowała go za to Aleksandra Leo z Trzeciej Drogi.
– Dawno nie słyszałam tak obrzydliwego pomysłu, tak dzielącego, tak wykluczającego, segregującego. Czy w komunikacji miejskiej, czy w PKP Ukraińcy też mają siadać z tyłu? – zapytała.
Co ważne, od strony moralnej nie byłoby w tym nic złego, a nawet byłoby to pożądane. Od strony przepisów jednak jest to niedopuszczalne.
„Fakt” zapytał o ewentualne cofanie w kolejce Ukraińców NIL. Sprawa jest niestety prosta.
– Z naszej perspektywy o kolejności przyjęcia do lekarza decyduje zazwyczaj — a zarazem jest najważniejszy — stan pacjenta. Obojętnie, jakiej ktoś jest narodowości w Polsce i płaci składki, to wydaje się, że taki zapis ze względu na narodowość będzie po prostu dyskryminujący – powiedział rzecznik NIL Jakub Kosikowski.
– Zdajemy sobie sprawę, ze pan Nawrocki nawiązuje tu do osób, które nie płaca w Polsce podatków, a korzystają z ochrony zdrowia. Proponowane przez niego rozwiązanie raczej tego problemu nie rozwiąże, a pogłębi napięcia w ochronie zdrowia w związku z kolejkami – dodał rzecznik NIL.
Przypomniał też o kwestii przyjęcia do lekarza w Polsce. Zaznaczył, że często osoby mające pierwszeństwo nie zawsze mogą z niego skorzystać.
– W obecnym porządku prawnym jest tak, ze o kolejności decydują względy medyczne, plus to, co ustawowo upoważnia do szybszego przyjęcia: ciąża, honorowy krwiodawca, dawca przeszczepu. Nie oznacza to jednak, że taka osoba ma pierwszeństwo przed kimś, kto jest w pilniejszym stanie medycznym – zaznaczył rzecznik Kosikowski.