Francuski raport parlamentarny przedstawia „spustoszenia”, jakie ujawnił ruch MeeToo w świecie kultury. Został opublikowany 9 kwietnia 2025 r. Przedstawia wyniki sześciu miesięcy pracy komisji śledczej parlamentu ds. przemocy na tle seksualnym i seksistowskim w kulturze we Francji.
Wnioski raportu twierdzą, że „przemoc moralna, seksistowska i seksualna w świecie kultury jest systemowa, endemiczna i uporczywa”. Język i wnioski nie dziwią, bo na czele komisji stała „ekolożka”, czyli polityk Partii Zielonych (EELV) Sandrine Rousseau.
Niebezpieczeństwo polega na tym, że raport zawiera 90 zaleceń mających na celu powstrzymanie „maszyny niszczącej talenty”. „Raport tej komisji śledczej pokazuje, że problem ten absolutnie nie jest związany tylko ze światem kina, a co więcej, że kino jest wielką kazirodczą rodziną”, zaś podobne przypadki zauważalne są w świcie polityki, szkolnictwie, Kościele, społeczeństwie – twierdzi aktywistka MeeToo i aktorka Judith Godrèche.
Aktorka stała się liderką ruchu #MeToo we Francji, po tym jak oskarżyła o gwałt starszego od siebie o 25 lat reżysera Benoîta Jacquota, z którym miała być w związku, gdy miała 14 lat. Podobne oskarżenia wysunęła pod adresem reżysera Jacquesa Doillona. Śledztwo jest w toku, ale obaj mężczyźni zaprzeczają oskarżeniom. Godreche zainspirowała jednak podobne aktywistki-posłanki i efektem jest ów raport.
Komisja przesłuchała w sumie 350 osób, w tym aktorów, jak np. Juliette Binoche, czy Jean Dujardin, producentów, agentów, reżyserów. Powszechnie akceptowalna lata temu rozwiązłość na planach filmowych okazuje się dziś „grzechem ciężkim”. Z tej perspektywy, ruch MeeToo zrobił ciekawą robotę.
Niektóre zeznania pokazywały jednak, że także same aktorki „szły czasami za daleko”, robiąc zbyt wiele dla otrzymania roli. Agent Dominique Besnehard opowiadał, że kiedy producent Harvey Weinstein przyjechał do Cannes, niektóre aktorki same chodziły do jego pokoju, aby „zapewnić sobie amerykańską karierę”. Weinstein to producent, który w 2017 r. został oskarżony o gwałt i napaść na tle seksualnym, co zapoczątkowało cały ruch #MeToo.
Nie ma jednak wątpliwości, że całe środowisko było mocno zepsute, a zgłoszone przez komisję zalecenia mają obecnie chronić kobiety przed ich uprzedmiotowieniem. Dotyczy to kina, ale też teatru. Jedną z rekomendacji parlamentarzystów jest np. włączenie do kodeksu postępowania karnego obowiązku zgłaszania przez pracodawców wszelkich „seksistowskich” incydentów.
Źródło: Le Figaro