Rumuńskie Centralne Biuro Wyborcze odrzuciło kandydaturę prawicowego Calina Georgescu w wyborach prezydenckich – poinformował w niedzielę jego rzecznik. Zwolennicy Georgescu usiłowali przerwać kordon policji i wedrzeć się do budynku komisji – podał rumuński portal G4 media.
Georgescu skomentował decyzję komisji jako „cios w serce światowej demokracji”. „Jeśli demokracja w Rumunii upadnie, upadnie cały demokratyczny świat! To dopiero początek” – napisał w serwisie X. „Europa jest teraz dyktaturą, Rumunia jest we władzy tyranii!” – zakończył.
„To szaleństwo” – skomentował (również w serwisie X) unieważnienie kandydatury Elon Musk, miliarder i doradca prezydenta Donalda Trumpa.
Decyzja CKW może zostać jeszcze zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego – przypomniała agencja Bloomberga.
Zwolennicy Georgescu sforsowali ogrodzenie ustawione przed siedzibą Centralnego Biura Wyborczego przez policję; doszło do starć demonstrantów z żandarmerią, jeden funkcjonariusz został poszkodowany. Niektórzy protestujący zaczęli się wspinać na okoliczne budynki – podał portal romaniajournal.ro.
Georgescu, prawicowy polityk, był niespodziewanym zwycięzcą pierwszej tury wyborów prezydenckich 24 listopada. Jednak na początku grudnia rumuński Sąd Konstytucyjny podjął decyzję o nieuznaniu wyników wyborów i powtórzeniu głosowania, argumentując, że sztab wyborczy Georgescu dopuścił się naruszenia prawa wyborczego i nieprzejrzystego finansowania kampanii, oraz zwracając uwagę na możliwą ingerencję Rosji w proces wyborczy.
Rumuńska prokuratura wszczęła dochodzenie przeciw Georgescu w związku z podejrzeniami o nadużycia wyborcze. Zarzucała mu m.in. nieprawidłowości w finansowaniu kampanii prezydenckiej, promowanie treści antysemickich i szerzenie mowy nienawiści, a także działania przeciw porządkowi konstytucyjnemu. Jeśli Georgescu zostanie uznany za winnego, może zostać uwięziony i pozbawiony możliwości ubiegania się o urząd publiczny – przypomniała agencja Bloomberga.
Georgescu zaprzecza jakimkolwiek nieprawidłowościom. Twierdzi, że nie otrzymał żadnego finansowania na swoją kampanię, która miała opierać się wyłącznie na pracy wolontariuszy.
Niedzielna decyzja o wyeliminowaniu Georgescu z planowanych na 4 maja wyborów prezydenckich prawdopodobnie pogłębi antyestablishmentowe nastroje w Rumunii i przyniesie korzyści skrajnej prawicy – oceniła agencja Bloomberga. Sondaże wykazały, że gdyby Georgescu wystartował, zdobyłby 40-45 proc. głosów w pierwszej turze, co dałoby mu realną szansę na wygraną.
Uniemożliwienie Georgescu sięgnięcia po prezydenturę może zwiększyć szanse głównego, proeuropejskiego kandydata na wygranie wyborów, ale może również zaszkodzić stosunkom Rumunii z USA – zauważył Bloomberg przypominając, że urzędnicy amerykańscy niedawno namawiali Bukareszt, aby pozwolił Georgescu kandydować.
Głoszący poglądy antyzachodnie oraz izolacjonistyczne Georgescu nie kryje sympatii wobec prezydenta USA Donalda Trumpa. Polityk nazwał Ukrainę „wymyślonym państwem”, a także zakwestionował integralność terytorialną tego kraju, mówiąc, że część jej terytorium należy podzielić między Rumunię, Węgry i Polskę.
W trakcie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa 16 lutego w swym przemówieniu wiceprezydent USA J.D. Vance powiedział, że anulowanie wyborów oznacza, że Rumunia, a szerzej również i Unia Europejska, nie podzielają z Ameryką wartości, które były fundamentem Sojuszu Północnoatlantyckiego.
(PAP)