Jeden z najwyższych rangą francuskich aktywistów Państwa Islamskiego prosi teraz o repatriację do Francji, której jest obywatelem. To niejaki Adrien Guihal, ps. Abou Oussama al-Faransi, jeden z najwyższych rangą pochodzących z Francji „dygnitarzy Państwa Islamskiego”. Obecnie złożył wniosek do sądu administracyjnego w Paryżu o repatriację.
Był rzecznikiem ruchu terrorystycznego podczas zamachu na parę policjantów w Magnanville (Yvelines) w 2016 r. i po ataku w Nicei w tym samym roku. Jest dobrze znany francuskim władzom i policji.
Najwidoczniej uznał, że francuskie więzienie będzie lepsze od odbywania kary w Syrii. To jego drugi wniosek o ekstradycję, bo starał się już o to w grudniu 2022 r. Sąd administracyjny odrzucił jego wniosek w 2023 r. Rodzina ma teraz nadzieję, że sąd wyda orzeczenie na jego korzyść. Decyzja zostanie podjęta w najbliższych tygodniach.
Adrien Guihal pochodzi z podparyskiego imigranckiego departamentu Seine-Saint-Denis. W 2002 r. przeszedł na islam. Został po raz pierwszy aresztowany sześć lat później za zaplanowany atak na paryskie służby wywiadowcze. Po wyjściu z więzienia w 2012 r. współzarządzał warsztatem samochodowym w regionie paryskim, często odwiedzanym przez innych dżihadystów.
W 2015 roku, ten 40-letni wówczas mężczyzna udał się do Syrii i pracował tam dla organizacji medialnych Państwa Islamskiego (IS). Jego głos jest na nagraniu audio, w którym ISIS bierze odpowiedzialność za atak w Nicei w lipcu 2016 r. Anonsował także udział ISIS w zabójstwie pary policjantów w czerwcu 2016 r. w Magnanville.
To „francuski weteran dżihadu”, który od 2015 r. ma międzynarodowy nakaz aresztowania. Został ostatecznie schwytany w maju 2018 r. w Rakce, byłej stolicy Państwa Islamskiego. Ten „Francuz” znajduje się obecnie w rękach Kurdów w więzieniu Derik w północnej Syrii, wraz z kilkoma innymi francuskimi dżihadystami.
Adwokat terorysty, Mangeot twierdzi, że jest on jednym z 66 Francuzów przetrzymywanych tam w „wyjątkowo trudnych warunkach”, którzy są „narażeni na realne niebezpieczeństwo śmierci”. Zdaniem prawnika, dla bezpieczeństwa Francji byłoby lepiej osadzić ich w kraju, bo z więzienia kurdyjskiego mogą zostać odbici przez ISIS. Szanse na repatriacje są jednak niezbyt duże. Od upadku Państwa Islamskiego sześć lat temu; Quai d’Orsay dyskretnie wypowiada się na temat losu Francuzów, którzy wyjechali walczyć do Syrii. MSZ uważa, że wspólnicy Państwa Islamskiego powinni być sądzeni na miejscu.
W latach 2022–2023 Francja repatriowała jedynie dzieci (166) i kobiety (57). Paryż wstrzymał te operacje, mimo międzynarodowej krytyki i potępienia ze strony Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Źródło: Le Figaro