Niedawny tekst redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” Bogusława Chraboty jest szokujący, ale oczywiście to się musiało tak skończyć. Co się znajduje w tym tekście? Otóż w tej pozornej połajance na PiS zawarte jest potępienie tych, którzy chcą niepodległości Polski. Chrabota nazywa ich „suwerenistami” i porównuje do separatystów z IRA i Kraju Basków. Czyli ci, którzy są za niepodległością, już teraz są terrorystami, choć jeszcze nie podłożyli nawet jednej bomby. Mało: nigdy nie pomyśleli ani nawet nie pomyślą o jej podłożeniu.
Ale dla Chraboty logika sytuacji jest nieuchronna: ktoś nie chce UE, bo chce niepodległości, to znaczy się, że się chce od UE odseparować. Skoro chce się odseparować, to jest separatystą. A separatystami byli terroryści z IRA. Ergo? Zwolennicy niepodległości to terroryści. Z rosyjska miatieżniki.
A z terrorystami trzeba walczyć jak z terrorystami. A jak się walczy z terrorystami? No, wiadomo, tak jak w Strefie Gazy – o której szeroko piszemy w tym numerze „Najwyższego CZASU!” – gdzie po prostu wszystko się bombarduje tak długo, aż nie zostanie kamień na kamieniu. Dla dobra tamtejszej ludności oczywiście.
Antyniepodlegościowe dążenia red. Chraboty łatwo wytłumaczyć – jego gazetę przejął właśnie któryś z funduszy George’a Sorosa, który zresztą posiada także stosowne udziały w „Gazecie Wyborczej” i Radiu ZET. A Soros to klasyczny przykład finansisty o poglądach żydokomunistycznych – słowem: proponuje komunizm i internacjonalizm dla całego świata z wyjątkiem Izraela, gdzie oczywiście ma trwać państwo czysto narodowe. A wszystkim, którzy na to państwo podniosą choćby paluszek, trzeba uciąć całą dłoń, a najlepiej rękę.
Nie miejmy wątpliwości: tekst Chraboty to symbol do ataku na tych, którzy będą bronić niepodległości. I pierwsza, tak otwarta, próba zakwestionowania samej idei suwerenności Polski. To, że Chrabota robi coś takiego za pieniądze Sorosa, nadaje jego słowom szczególnego znaczenia. Bo pokazuje, że agentura wpływu rozpoczyna próbę ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej.
Tym bardziej trzeba postawić sprawę jasno: albo Polska wyjdzie z UE, albo niedługo jej już nie będzie. Do tego drugiego nie można dopuścić, więc trzeba wyjść. Bo liczenie, że UE się zmieni, zakrawa na cud.
Cóż, trzeba grać larum. Najbliższą okazją do poniesienia takiego larum będzie nasza XIII Konferencja Prawicy Wolnościowej (25-26 listopada, Foksal 3/5, Warszawa), na którą serdecznie zapraszam. Pojawią się na niej wszyscy najważniejsi przedstawiciele środowiska konserwatywno-wolnościowo-niepodległościowego, w tym Janusz Korwin-Mikke, który twierdzi, że na naszą konferencję podniesie się z łoża boleści, do którego właśnie trafił, czego oczywiście szczerze mu życzę.