Według sondażu CSA przeprowadzonego dla CNews 28 stycznia 2025 roku, ponad sześciu na dziesięciu Francuzów uważa, że ich kraj jest „przytłoczony imigracją”. Po dynamicznym początku prezydentury Donalda Trumpa i zapowiedziach walki z nielegalną imigracją w USA, moda na „stanowczość” w tej kwestii dociera i za ocean.
We Francjo dodatkowo przyczyniło się do podniesienia tematu kilka głośnych przypadków brutalnych przestępstw popełnianych przez nielegalnych imigrantów. Kwestia imigracji znalazła się we Francji także w centrum debaty politycznej.
Sondaż CSA przeprowadzony dla CNews, ujawnia, że 65 proc. Francuzów uważa, że ich kraj jest „przytłoczony imigracją”. To dość eufemistyczny termin użyty wcześniej przez premiera François Bayrou. W wywiadzie dla LCI, premier stwierdził, że „zagraniczny wkład jest pozytywny dla narodu, ale pod warunkiem, że nie przekracza pewnego poziomu”, bo w przeciwnym razie może wystąpić „uczucie przytłoczenia”.
Lewica poczuła się co prawda „zawstydzona” wypowiedziami François Bayrou, ale większość Francuzów też ma takie „wrażenie”, jak ich premier i to bez względu na płeć. 65 proc. mężczyzn i kobiet uważa, że Francja jest „przytłoczona imigracją”. W przedziale respondentów w wieku 50–60 lat, odsetek ten wzrasta aż do 74 proc.. Poniżej 30. roku życia, opinię taką podziela 62 proc..
Imigracja nie przeszkadza jednak zwolennikom lewicy. Lewica jest przeciwna temu pomysłowi i np. taki pogląd popiera tylko 20 proc. wyborców partii Zielonych (Europe Écologie-Les Verts), 28 proc. partii La France Insoumise i 39 proc. socjalistów. Po prawej stronie emigracji ma dość 85 proc. jej wyborców, z czego aż 94 proc. zwolenników Zjednoczenia Narodowego. W prezydenckiej centrolewicy (Renesans) odsetek osób mających poczucie „przytłoczenia migracją” wynosi 58 proc..