Strona głównaWiadomościŚwiatMel Gibson w rezydencji Trumpa: "Musiałbym kogoś ZABIĆ"

Mel Gibson w rezydencji Trumpa: „Musiałbym kogoś ZABIĆ”

-

- Reklama -

Mel Gibson przemawiał w luksusowej rezydencji Donalda Trumpa na Florydzie Mar-a-Lago na temat nielegalnego handlu dziećmi. Jako ojciec dziewięciorga dzieci powiedział, że „gdyby któreś z nich zostało porwane lub trafiło na handel, musiałbym kogoś zabić”. Skrytykował także prezydenta USA Josepha Bidena.

Mel Gibson przedstawiany jest w mediach w USA jako katolicki aktor i producent. W ramach gali zorganizowanej przez „America’s Future USA”, na której zebrali się zwolennicy Donalda Trumpa, m.in. Tucker Carlson, Gibson przemawiał na temat handlu dziećmi.

– Gdyby któreś z nich zostało porwane lub trafiło na handel, musiałbym kogoś zabić – powiedział Mel Gibson, na co zgromadzeni zareagowali brawami.

Następnie krytykował rządy Josepha Bidena. Jak ocenił, Ameryka „właśnie przeszła cztery lata zawoalowanego marksizmu”.

– Teraz, myślę, że mamy czteroletni okres łaski, ale wszyscy musimy ciężko pracować – podkreślił.

Dalej powiedział, że Donald Trump ma przed sobą „wielkie zadanie”, zaś administracja Bidena wyrządziła „wiele szkód”. Wyraził nadzieję, że jednak Ameryce uda się „odzyskać ten cenny towar, jakim jest wolność”.

America’s Future USA” to organizacja non-profit. Założył ją emerytowany wojskowy, gen. Mike Flynn.

Flinn był doradcą Trumpa podczas I kadencji jego prezydentury. W zarządzie organizacji jest też dziennikarka Lara Logan, która w USA słynie z krytyki tamtejszego lewactwa.

Gibson odwołał się także do założyciela tej organizacji. Podziękował mu za pracę nad ujawnianiem „wilków w owczej skórze, które żerują na naszych dzieciach”.

Najnowsze