Lobby LGBT na różne sposoby próbuje znaleźć sobie sprzymierzeńców wśród dzieci. Przekaz dostępny w wielu współczesnych filmach czy książkach otwiera je w niezwykle młodym wieku na tematy, które nie tylko odbierają im możliwość rozwoju w urokach dzieciństwa i niewinności, ale również zasiewają wątpliwość w ich poczuciu tożsamości i samoakceptacji.
„Tęczowy Piątek”, którego inicjatorem była Kampania Przeciw Homofobii, to wydarzenie organizowane w szkołach już od kilku lat. Ma ono na celu solidaryzowanie uczniów ze środowiskiem LGBTQ+ i budowanie empatycznej, wspierającej postawy wobec osób z tęczowej społeczności. Zjawiskiem, któremu niewątpliwie warto się przyjrzeć, jest angażowanie najmłodszych w tematy, które nie powinny ich jeszcze dotyczyć. Bardzo często powielany jest mit na temat wrodzonej orientacji seksualnej, mimo iż nie odnaleziono jakiegoś jednego, konkretnego genu, który miałby za to odpowiadać. W związku z tym śmiało można stwierdzić, że orientacja seksualna kształtuje się latami, wraz z procesem socjalizacji oraz doświadczeniami nabytymi w dzieciństwie i okresie dorastania, obecnością odpowiednich wzorców lub ich brakiem oraz osobistymi preferencjami, które wynikają z różnych przyczyn.
Dzieci jako idealna ofiara lewicowej propagandy!
Faktem jest, że dzieci, zwłaszcza na wczesnym etapie dojrzewania, nie są świadome, czym jest sfera seksualna, a tym bardziej nie dążą naturalnie do poznawania wszystkich możliwych orientacji i kombinacji tzw. ekspresji seksualnej. Mają jednak plastyczną psychikę i wciąż się socjalizują. Dlatego otwieranie ich na tego typu tematy poprzez popkulturę, a wręcz dawanie przestrzeni na promocję takich zagadnień w szkołach, jest zabójcze dla ich psychiki. Takie działanie zasiewa w ich umysłach wątpliwość dotyczącą ich orientacji i poczucia własnej tożsamości. Bo skoro istnieje tak wiele form ekspresji i dążenia do samospełnienia, to dlaczego nie miał/abym być wyjątkowy/a i podążać jedynie tą tradycyjną drogą?
Jeśli połączymy to z pewnym doświadczeniem dziecka, u którego wystąpiły traumy lub brak odpowiedniego wzorca, np. ojca lub matki, to mamy gotową receptę na kolejną ofiarę tęczowego lobbingu, a co za tym idzie – przyszłego wyborcę komunistycznej lewicy. Lewica zawsze wybiera sobie elektorat pod sztandarowymi, marksistowskimi hasłami, takimi jak: walka o prawa mniejszości, odpowiedzialność społeczna czy opieka państwa nad uciskanym proletariatem. W tym przypadku oprócz kobiet i kolorowych mamy jeszcze różnorodną, bliżej nieokreśloną masę uciskanych ludzi. Wystarczy, że poczujesz pociąg seksualny do czegoś innego niż płeć przeciwna lub nie do końca zaakceptujesz to, jaki jesteś. Wtedy z pewnością znajdziesz swoje miejsce i przestrzeń do wyrażania własnej osoby w środowisku LGBTQ+. Niewątpliwie brzmi to atrakcyjnie dla zagubionego nastolatka w okresie buntu. Jaka w tym wszystkim powinna być rola szkoły?
Tęcza w szkołach
Jak do tej pory Kampania Przeciw Homofobii umożliwiała szkołom organizację tego typu wydarzeń na własną rękę. Pamiętam „Tęczowy Piątek” ze swoich czasów w szkole średniej. Była to inicjatywa oddolna, która wychodziła od samych uczniów. Wówczas władze szkoły nie zajmowały stanowiska i w niczym nie przeszkadzały. Sytuacja zmieniła się, gdy władzę przejął progresywny, lewicowy rząd, który tym razem już bez skrupułów ochoczo wspiera szkoły w organizacji podobnych wydarzeń. Ciekawym zjawiskiem jest również zaślepienie społeczne wśród nauczycieli, którzy nie stawiają oporu w obliczu tego typu wydarzeń. „Tęczowy Piątek” zakłada możliwość ekspresji poprzez ubranie się uczniów w kolory tęczy. Ma być to również „wyciągnięta pomocna dłoń” do tych, którzy w młodym wieku boją się dokonać tzw. coming outu. Zgodnie z założeniami szkoła ma na celu ułatwić uczniowi ujawnienie swojej orientacji oraz okazać mu wsparcie. Niewiele wspomina się jednak o tym, jak coming out destrukcyjnie wpływa na dzieci i młodzież.
To normalne, że w okresie dorastania młodzi ludzie mają okres buntu, poszukują siebie, dążą do samoakceptacji i widać u nich mocną potrzebę wyrażania własnego stylu, ekspresji samopoczucia, również poprzez wygląd zewnętrzny. Mają do tego prawo, ale pieczę nad tym powinni sprawować wyłącznie rodzice. Coming out różni się o tyle od zwykłej ekspresji wizerunku, że rozmywa tożsamość dziecka. Dziecko, będąc przekonane o swojej biologicznej tożsamości, zaczyna w nią wątpić i widzieć inne możliwości. Tzw. coming out jedynie utwierdza dziecko w złudnym poczuciu indywidualizmu, jednocześnie czyniąc je nieświadomym pachołkiem systemu. Bardzo niebezpiecznym zjawiskiem jest używanie wśród dzieci nieodpowiednich zaimków, co odbiera im możliwość poprawnej nauki języka polskiego, ale także otwiera je na literkę „T”, która obecnie jest dominującą siłą w LGBT+. Zmiana płci poprzez hormony na życzenie niepełnoletniego pacjenta jest już dostępna w krajach zachodnich. A przecież jednocześnie polska młodzież nie może kupować w sklepach napojów energetycznych. Krótko mówiąc, pod sztandarowym hasłem tolerancji toleruje się największe absurdy, wynaturzenia i patologie, które wbrew woli rodziców są forsowane również w szkołach!
Eksperci stworzyli alternatywę dla Tęczowego Piątku!
W rozmowie z moim gościem, Dyrektorem Centrum Życia i Rodziny Panem Marcinem Perłowskim, poruszyłam temat kontrwydarzenia organizowanego w Tęczowy Piątek przez chrześcijańskie i prawicowe organizacje. Alternatywą ma być „Szlachetny Piątek” zachęcający młodzież do ubrania się w tym dniu do szkoły w kolorze białym. Symbol bieli ma oznaczać wartości chrześcijańskie, takie jak wierność, czystość i szlachetność. Dla dziecka, będącego w szkolnej grupie rówieśniczej, musi być to trudne świadectwo jego wiary nie tylko w Boga, ale również tradycyjne wartości, nie mówiąc o wyrażeniu niezgody na dzisiejszą degrengoladę. Dotyczy to przede wszystkim młodzieży. A co w takim razie mogą zrobić rodzice? Przede wszystkim mają prawo nie posyłać dzieci tego dnia to szkoły. Waldemar Krysiak (Myślozbir) poruszył ostatnio na swoim Twitterze kilka ciekawych wątków dotyczących tęczy i Tęczowego Piątku. Pokazał m.in. szkody powstałe w ciele, np. blizny po mastektomii u nastolatki, która zapragnęła być chłopcem. Proces socjalizacji w takim otoczeniu jedynie utwierdza dzieci w poczuciu niestandardowej tożsamości płciowej, czego skutki będą opłakane i często nieodwracalne, szczególnie w przypadku ingerencji hormonalnej czy chirurgicznej.
Za jakiś czas będziemy mieli do czynienia z falą ludzi, którzy głośno powiedzą o tym, że zostali perfidnie oszukani przez aparat państwowy i wykorzystani przez tęczową społeczność. Już pojawiają się w przestrzeni publicznej głosy osób, które zdecydowanie chcą poddać się tzw. detranzycji, czyli procesowi mającemu niwelować działania, których wcześniej się dopuściły. Niestety nie zawsze zmiany okazują się odwracalne. Z pewnością daje nam to jednak do myślenia, że okres dojrzewania niekoniecznie jest dobrym czasem na tego typu eksperymenty. W tożsamości i preferencjach dziecka może dojść jeszcze do wielu zmian. Środowiska LGBTQ+ po prostu nie pozwalają dzieciom pozostać dziećmi. Pod hasłami tolerancji i akceptacji kryją nienawiść do propolskich poglądów, a obecny lewicowy rząd po prostu wspiera tę inicjatywę. Święto tzw. różnorodności oferuje przynależność jedynie wybranej grupie osób, a normalność nazywa faszyzmem. Warto z pewnością przyjrzeć się temu, co dzieje się w szkołach, do których chodzą nasze dzieci. Rekomenduję, aby sprawdzać wydarzenia, które mają być zorganizowane w najbliższym czasie, a w razie potrzeby – bojkotować je lub interweniować bezpośrednio czy środkami prawnymi.