Były minister obrony narodowej oraz prominentny polityk Prawa i Sprawiedliwości – Antoni Macierewicz – został przyłapany na nocnym rajdzie po Warszawie podczas którego złamał szereg przepisów ruchu drogowego.
Z wolnościowego punktu widzenia – skoro nikomu nic się nie stało, to nie ma tak naprawdę powodów, by Macierewicza za coś karać. Z drugiej jednak strony przypomnijmy, że „rajdowiec” był członkiem rządu i nigdy nie przyłapano go na tym, by dążył do liberalizacji przepisów ruchu drogowego, więc powinien na drodze świecić przykładem.
Tymczasem 76-letni polityk jeździ jak pirat drogowy. Gdy jego czwartkowa rozmowa na antenie Radia Wnet się przedłużyła, Macierewicz po wyjściu ze studia ostro depnął gaz, by zdążyć na kolejne spotkanie.
Pędząć do centrum Warszawy został przyłapany m.in. na tym, że jadąc rozmawiał przez telefon komórkowy, wyprzedził taksówkę na przejściu dla pieszych oraz najechał na podwójną linię ciągłą.
Do sprawy odniosła się już stołeczna policja. „W przestrzeni medialnej pojawiły się informacje dotyczące szeregu wykroczeń popełnionych przez jednego z byłych ministrów. Do niebezpiecznej jazdy miało dojść wczoraj rano w centrum Warszawy. W związku z powyższym funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji wszczęli już czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie” – czytamy na X.