Wybrani podczas czerwcowej elekcji europosłowie Konfederacji Grzegorz Braun i Tomasz Buczek wystąpili wspólnie na konferencji prasowej, podczas której ostrzegli przed zagrożeniem płynącym z Brukseli. Konfederacja stanowczo sprzeciwia się nowej unijnej dyrektywie.
Braun podkreślił, że Konfederacja chce „wskazać na kolejne zagrożenie”, płynące z Unii Europejskiej. – Pod pretekstem, jak zwykle pod jakimś dobrym pretekstem, w tym wypadku ochrona dzieci, troska o ich bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni, eurokołchoz usiłuje wdrożyć dyrektywę inwigilacyjną – powiedział europoseł Konfederacji.
– Dyrektywę, która skutkowała by dostępem do całej naszej komunikacji w cyberprzestrzeni. To się nazywa chat control i Rada Unii Europejskiej będzie dziś głosować rozporządzenie w tej sprawie. To jest rozporządzenie, które zakazuje, ni mniej, ni więcej szyfrowania jakichkolwiek wiadomości, które przesyłamy sobie w Internecie – dodał Braun.
Polityk podkreślił, że rzekoma troska o dzieci, „to jest tylko pretekst”. – To jest dyrektywa inwigilacyjna, która ma dotyczyć nas wszystkich. Pod pretekstem ochrony, obrony nieletnich (…) chodzi o to, żebyśmy po prostu nie mogli niczego ukrywać przed wielkim bratem, który ma postać administratorów Unii Europejskiej – stwierdził Braun.
– Przyjęcie tych przepisów zaprojektowanych w Unii Europejskiej będzie oznaczać kolejny krok na drodze do odarcia nas wszystkich z prawa do prywatności – podkreślił. – Unia Europejska rości sobie pretensje do tego, żebyśmy się na własne życzenie rzekomo odsłonili i żebyśmy przed wielkim bratem mogli nie mieć żadnej sfery, w której moglibyśmy zachować resztki naszej prywatności.
– Konfederacja zawsze za wolnością, a więc również za prywatnością, za prawem do prywatności, za tajemnicą handlową, tajemnicą spowiedzi, tajemnicą adwokacką. Jesteśmy za zachowaniem prawa do prywatności i dlatego stanowczo, pryncypialnie sprzeciwiamy się takim zakusom – podsumował Braun.
Z kolei Buczek przypomniał, że już raz próbowano przepchnąć podobne przepisy i wówczas „na zlecenie Parlamentu Europejskiego wykonano analizę, z której wynikało, że przepisy nie będą miały wpływu na ochronę dzieci, ponieważ jest to technologicznie niewykonalne”.
– Nie możemy pozwolić na to, aby pod przykrywką rzekomej ochrony dzieci ktoś mógł zaglądać chociażby w treści wiadomości polityków, aby później wpływać na kształtowanie polityki, na zapoznanie się z treścią, komunikacją między partią polityczną, między liderami i później wpływać na wyniki wyborów – podkreślił przedstawiciel Ruchu Narodowego.