Jak już pisaliśmy Janusz Korwin-Mikke nie wróci do Parlamentu Europejskiego. Komitet Bezpartyjni Samorządowcy – Normalna Polska w Normalnej Europie, z którego startował, nie odpalił nawet słynnego protokołu „jeden procent”. Sam lider partii KORWiN też uzyskał marny wynik.
Korwin-Mikke po wzgardzeniu przez Konfederację i poinformowaniu przez Sławomira Mentzena, że nie znajdzie się dla niego miejsce na listach ugrupowania w wyborach musiał poszukać innej możliwości startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Przez pewien czas wydawało się, że możliwa jest koalicja K+M+B, czyli tercet Korwin-Mikke, Stanisław Michalkiewicz oraz Grzegorz Braun. Ostatecznie jednak lider Konfederacji Korony Polskiej zdecydował się na start z list Konfederacji, co dało mu mandat europosła, a Michalkiewicz wobec takiego obrotu spraw zrezygnował ze startu.
Korwin-Mikke, pomimo upływu lat, ciągle nie wybiera się na polityczną emeryturę. W wyborach samorządowych ubiegał się o fotel prezydenta Warszawy, a w wyborach do Parlamentu Europejskiego wystartował ze Śląska z komitetu Bezpartyjni Samorządowcy – Normalna Polska w Normalnej Europie.
PKW podliczyła już wszystkie głosy i Bezpartyjni w koalicji z partią KORWiN nie odpalili nawet słynnego protokołu „jeden procent”. Z komitetów ogólnopolskich gorszy wynik zanotował jedynie Polexit byłego unioposła Stanisława Żółtka.
Wynik samego Korwin-Mikkego jest równie słaby, jak całego ugrupowania. Nestor wolnościowców zdobył zaledwie 4,3 tys. głosów. Dla porównania dwaj najlepsi kandydaci z list Konfederacji w tym okręgu zdobyli po blisko 50 tys. głosów. Na Śląsku Bezpartyjni Samorządowcy zdobyli zaledwie 0,7 proc.
Sośnierz traci „pewny” mandat. Braun jedzie do eurokołchozu. PKW podała oficjalne wyniki