Igrzyska w Paryżu oznaczają m.in. większy wysiłek różnych służb publicznych. Nic dziwnego, że dla pracowników wielu firm jest to okazja do dodatkowych żądań płacowych, a taki szantaż stawia władze w trudnej sytuacji. Igrzyska traktowane są prestiżowo, jako wielka akcja nowego wizerunku Francji i Paryża, a tymczasem do protestów szykują się kolejarze z SNCF, transport stołeczny -RATP, śmieciarze, organy ścigania, kontrolerzy ruchu lotniczego…
Media konstatują, że „rachunki społeczne igrzysk olimpijskich” mocno rosną. Dwa miesiące przed ceremonią otwarcia olimpiady, we wtorek 21 maja miały miejsce strajki w SNCF i ADP (paryskie lotnisko). Związki zawodowe rozmaitych służb publicznych także są gotowe do wejścia w spory płacowe.
Na razie wiadomo, że policjanci zaangażowani w ochronę igrzysk otrzymają np. premię w wysokości do 1900 euro. Jednak już strażacy liczą na podobne pieniądze i także mieli swoją akcję protestacyjną, a w kolejce po tego typu premie ustawiają się kolejni.
Kontekst społeczny jest napięty. We wtorek kolej była sparaliżowana w Île-de-France. Także tylko co piąty pociąg kursował na niektórych stołecznych liniach RER i Transilien. Pracownicy grupy Aéroport de Paris (ADP), który ma być podczas olimpiady „bramą dla kibiców i sportowców świata”, również zastrajkowali.
Chcą dodatkowych premii. Nie podoba się im, że 1500 dodatkowo zatrudnionych do pomocy na lotnisku wolontariuszy otrzyma 70 euro brutto za przepracowaną zmianę. Tymczasem, dla stałych pracowników lotniska żadnych dodatków nie przewidziano. Daniel Bertone, sekretarz generalny związku zawodowego CGT na paryskich lotniskach mówi, że jego syndykat „nie zawaha się” podjąć akcji także podczas trwania olimpiady. Może być ciekawie…
Źródło: Le Parisien