W jednym z najnowszych komentarzy Stanisław Michalkiewicz wziął na tapet słynny już występ szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego podczas Dnia Strażaka. Publicysta „zdiagnozował” u niego „pogłośność jasną”.
Michalkiewicz przypomniał, że niedawno był dzień św. Floriana. – A święty Florian, jak wiadomo, jest patronem strażaków. No i z tej okazji odbyła się uroczystość wielka, w której wziął udział Pan minister Kierwiński. Nie tylko wziął udział Pan minister Kierwiński, ale wygłosił przemówienie – przypomniał.
– Zaraz po wygłoszeniu tego przemówienia pojechał na komendę rejonową policji i tam kazał sobie zrobić badania alkomatem. Oczywiście, alkomat niczego nie wykrył. No ja myślę, jak przyjechał sam minister spraw wewnętrznych na komisariat policji, to sierżant sam w podskokach… Jasne, że alkomat zawczasu był przygotowany, żeby nic nie wykrył. Jasne. Ale natychmiast się pojawiły fałszywe pogłoski, że Pan minister Kierwiński był pijany – wskazał.
– Nie, Pan minister Kierwiński nie tylko zaprzeczył energicznie, pokazał to badanie alkomatem, potem nawet podobno w szpitalu sobie krew zbadał. No, tam też wiadomo, że doktorzy to już wiedzieli z góry, jaki wynik tam ma być. Że ma być neutralny całkowicie – dodał.
– Pan minister Kierwiński zagroził, że każdego, kto będzie tutaj rozpuszczał fałszywe pogłoski, jakoby był pijany podczas tego święta strażaków z okazji świętego Floriana, to będzie zaciągał przed niezawisłe sądy. No a niezawisłe sądy, to wiadomo, zaczną sypać piękne wyroki, o taki chociażby jak na kolegę Ziemkiewicza, który tam został skazany na cztery miesiące ograniczenia wolności i pięć tysięcy złotych grzywny, znaczy na cel społeczny ma przeznaczyć, to i tak, muszę powiedzieć, że w jego przypadku sąd rejonowy okazał się łaskawy (…) – ocenił Michalkiewicz.
– Otóż co się okazało? Okazało się, że podczas, akurat podczas jego (Kierwińskiego – przyp. red.) przemówienia wystąpił taki pogłos. No i w związku z tym, ponieważ lekarze zabrali głos, również tacy po stronie oczywiście Pana ministra Kierwińskiego – myślę, że Pan minister Kierwiński im tego nie zapomni – zabrali głos, że na pewno, bo to specjaliści od, że tak powiem, stanów takich nietrzeźwości, zabrali głos i oświadczyli ponad wszelką wątpliwość, że absolutnie Pan minister Kierwiński był trzeźwy – dodał.
– Jeden taki pan doktor ze szpitala praskiego trochę przedobrzył chyba w swojej tej obronie, Bo powiedział, że Pan minister Kierwiński był trzeźwy, ale że powinien zbadać się, czy nie robi mu się coś w głowie. No proszę Państwa, to co mu się może robić w głowie? W głowie to mu się może robić pogłośność jasna – ironizował Michalkiewicz.
– Pogłośność jasna to jest taka dolegliwość podobna do choroby filipińskiej, która kiedyś dotknęła Pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, tam mu się rzuciła nie na szyję tylko na goleń. No i to straszne katiusze przechodził Pan prezydent Kwaśniewski tam na cmentarzu w Charkowie akurat ten atak tej choroby filipińskiej go dopadł, aż to budziło współczucie – wspominał.
– No i proszę Państwa, jak ktoś nie będzie chciał wierzyć w pogłośność jasną, to natychmiast doktorowie zdiagnozują u niego schizofrenię bezobjawową. No bo to nowa jednostka chorobowa tutaj się upowszechni. Pogłośność jasna przejdzie do historii zaraz po chorobie filipińskiej – skwitował Michalkiewicz.