Obecnie istnieje tendencja, żeby wskazywać zmiany klimatu jako coś bardzo tragicznego. Pod to się poddaje jakieś fałszywe ideologie, typu katastrofy, zjawiska ekstremalne. To wszystko już było, występowało w takim samym natężeniu. Nie ma nic nowego – mówi o rzekomej „katastrofie klimatycznej wywołanej przez człowieka” hydrolog prof. Piotr Kowalczak.
Redaktor prowadzący rozmowę w Radiu Wnet przypomniał, że licząca 815 stron książka prof. Piotra Kowalczaka „Zmiany klimatu” rozpoczyna się od twierdzenia, że „klimat się zmienia niewiele, nie szybko i nie ostatnio”.
– Po prostu obecnie istnieje taka tendencja, żeby wskazywać zmiany klimatu jako coś bardzo tragicznego. Pod to się poddaje jakieś fałszywe ideologie, typu katastrofy, zjawiska ekstremalne. To wszystko już było, występowało w takim samym natężeniu. Nie ma nic nowego. Chociażby teraz pokazywane w telewizji gwałtowne opady w krajach arabskich. Mają miejsce po 75 latach od ostatniego wystąpienia tak wysokich opadów – powiedział prof. Kowalczak.
– Ja jestem zwolennikiem tej teorii, że to, co się odbywa wokół nas, jest wynikiem normalnych zmian klimatycznych, odbywających się zgodnie z prawami natury. Wszystko, co się odbywa w tej chwili, to wszystko już kiedyś było. Z większym lub mniejszym natężeniem, ale nie jest to nic nowego. Wszystko można po prostu znaleźć – są źródła tego, że takie zjawiska występowały w przeszłości. Są materiały geologów, z których nikt nie korzysta, bo jest to bardzo niepopularne, zepsułoby wszystkie teorie – kontynuował hydrolog.
Jako przykład podał dane Komisji Geologii przy Polskiej Akademii Nauk, która stwierdza, że nie ma śladów geologii wskazujących, aby występował związek pomiędzy wzrostem stężenia CO2, a wzrostem temperatury. – A to jest taka podstawa tych alarmistów – podkreślił.
Hydrolog uważa, że wielka szkodę ludziom i ziemi wyrządzają niewłaściwe diagnozy IPCC, czyli Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu powołanego przez ONZ pod koniec lat 60. XX wieku.
– Ja nie krytykuję, nie dyskutuję z ich tezami. Ja po prostu pokazuję, jakie są błędy w ich materiałach, na brak konsekwencji. Oni nie prowadzili badań, oni zbierali badania z różnych ośrodków. Charakterystyczną rzeczą dla tej grupy jest brak reakcji na znalezienie jakiegoś błędu przez świat nauki. A już w przypadku, kiedy następuje bardzo ostra dyskusja w pismach naukowych – „Nature”, „Science” – wtedy zaczynają się jakieś drobne ruchy z ich strony, które kończą się pseudodyplomatycznymi działaniami. To jest organizacja, która wprowadziła do nauki metody polityki. Tego nie powinno być w nauce. Oni sugerują występowanie konsensusu, a więc przeważającej większości głosów, które mówią za „słusznymi” tezami. Głosują po prostu. Komuś się popieprzyło, przepraszam za słowo, ale trudno w sposób spokojny o tej zbieraninie partyjnej mówić – wskazywał prof. Kowalczak.
Cała rozmowa dostępna w Radiu Wnet. Książkę prof. Kowalczaka w formie papierowej lub elektronicznej można kupić w Bibliotece Wolności.