„Fakt” ujawnia nowe fakty ws. makabrycznego morderstwa, które miało miejsce na Woli w Warszawie. Do trzech z czterech morderstw przyznał się obywatel Ukrainy.
Andrij S. przyznał się do zamordowania trzech osób, których ciała zostały znalezione w kamienicy przy ul. Grzybowskiej w Warszawie, ale odmówił składania wyjaśnień — ustalił nieoficjalnie Onet.
W przypadku czwartej ofiary konieczne będą badania, by wyjaśnić, czy do jej śmierci przyczynił się ktoś inny. Na jej ciele znaleziono bowiem ślady powieszenia.
„Fakt” ustalił, że „zbrodnia rozciągnęła się w czasie. Andrij S. miał zabijać na przestrzeni co najmniej kilku miesięcy”. „Świadczy o tym chociażby fakt, że zwłoki były w znacznym stanie rozkładu” – czytamy.
Gazeta podaje, że S. przebywał w Polsce od 2018 r. i mieszkał cały czas w Warszawie.
Sąsiedzi twierdzą, że nie podejrzewali, że w tym budynku mogło dojść do makabry. O wszystkim wiedziała tylko mieszkanka, która zgłosiła to na policję. Ona sądziła jednak, że zabito dwie osoby, a nie cztery.
Nie tylko S. jest podejrzany
„Od początku było wiadomo, że służby mają do czynienia ze zbrodnią. Takie też zgłoszenie otrzymali w niedzielny wieczór, gdy w warszawskim komisariacie pojawiła się przerażona kobieta. Mówiła o dwóch ciałach. Bała się, że będzie następna” – podaje „Fakt”.
Ponadto „Fakt” informuje o innych podejrzanych. „Do sprawy zatrzymano aż siedem osób. To Polacy i Ukraińcy. Sześć z nich, dwie kobiety i czterech mężczyzn, usłyszało zarzuty” – czytamy.