Grzegorz Braun w Sejmie w trybie oświadczenia poselskiego odniósł się do słów premiera Donalda Tuska pod jego adresem, których nie dane było mu sprostować. Poseł Konfederacji skomentował „łajdackie insynuacje wysunięte pod jego adresem, i to całkiem bezpośrednio, z wymieniem jego nazwiska przez premiera”.
Przypomnijmy, że w czwartek 22 lutego w Sejmie doszło do spięcia między posłem Braunem a premierem Tuskiem. Tego dnia w izbie niższej polskiego parlamentu odrzucono wniosek PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Adama Bodnara.
Po wystąpieniach przedstawicieli wszystkich klubów i kół poselskich głos zabrał minister Bodnar. Jego wystąpienie przerywały okrzyki posłów Konfederacji. Najpierw Włodzimierz Skalik pytał, „co było wczoraj?”, a wtórował mu Braun pytając, „co było wczoraj w Częstochowie? Najście ABW na wydawcę”.
– Totalniacy z uśmiechem – powiedział Braun i właśnie do tych ostatnich słów odniósł się w swoim wystąpieniu premier Tusk. – Kiedy pan minister Bodnar zaczął swoje wystąpienie, z ław Konfederacji, a konkretnie z ust pana posła Brauna, usłyszeliśmy okrzyk: „Totalniak z uśmiechem!”. I ten okrzyk nawiązywał do akcji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – zaczął Tusk.
– Panie pośle Braun, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego – w związku z decyzją Instytutu Pamięci Narodowej, jak się pan domyśla, nie jest to instytucja podległa w żadnym wymiarze panu ministrowi Bodnarowi – wkroczyła do akcji ze względu na domniemane przestępstwo polegające na kłamstwie oświęcimskim – kontynuował premier.
– Pan jest ostatnim na tej sali, któremu musiałbym tłumaczyć, na czym polega kłamstwo oświęcimskie i tego typu przestępstwa – dodał. Po tych słowach poseł Braun ruszył w kierunku mównicy i chciał wystąpić w trybie sprostowania, na co nie pozwolił marszałek rotacyjny Szymon Hołownia.
Czytaj więcej: Braun starł się z Tuskiem w Sejmie. „Łajdacka insynuacja”. Stenogram ujawnia, o co poszło [VIDEO]
Poseł Konfederacji skorzystał zatem z trybu oświadczenia poselskiego. Na początek Braun podkreślił, że „chciałby nadrobić pewną zaległość, nie jego, bo jest to zaległość Prezydium Sejmu, które w ostatnich dniach, tygodniach przyjęło doprawdy fatalną praktykę nierówności wobec prawa, co wyraża się nieudzielaniem mu głosu w trybie sprostowania”.
– Chodzi o zdarzenie, które miało miejsce w dniu dzisiejszym (22 lutego – przyp. red.), tj. łajdackie insynuacje wysunięte pod moim adresem, i to całkiem bezpośrednio, z wymieniem mojego nazwiska przez premiera Donalda Tuska, który skorzystał ze swojego wilczego prawa, prawa silniejszego, a żyrantem jego łajdactwa był marszałek Hołownia, odmawiając mi prawa do sprostowania – powiedział Braun.
– Insynuacja była w tym, że nawiązując do najścia bezpieki, policji i prokuratury na niezależne wydawnictwo Freedom (3DOM – przyp. red.) pod pretekstem tropienia literatury antysemickiej zawierającej akty kłamstwa oświęcimskiego… (…) premier insynuował, że w sprawie Oświęcimia, Auschwitz–Birkenau, niemieckiego, nazistowskiego obozu miałbym sytuować się po stronie ni mniej, ni więcej oprawców, autorów zagłady – wskazał poseł Konfederacji.
Braun podkreślił, iż „w Oświęcimiu, bodajże w 1943 r., dokonał żywota brat cioteczny jego mamy, młodziutki Aleksander Stawiski, który nie dożył 18. urodzin”. – A zatem insynuacje pod moim adresem sytuujące mnie, moją rodzinę po stronie innej w tych dziejach niż strona polska, w Polsce, wedle probierza, jakim jest to, gdzie stało ZOMO, a gdzie ci, którzy są z drugiej strony, którzy sadzali w Oświęcimiu (…) którzy, podpisawszy volkslistę, być może stali tam na straży, są podłe, a niedopuszczanie do tego, bym ujął się w tej sprawie i bronił dobrego imienia mojej rodziny, jest piętrowym łajdactwem, w które zaangażowany był marszałek Hołownia – podsumował poseł.
Czytaj także: Michalkiewicz: Te wydarzenia pokazują, że etap umizgów się kończy