Domagamy się ogólnokrajowego zakazu używania sztucznych ogni, albowiem ich odpalanie prowadzi do bezprawia – powiedział dziennikarzom komendant amsterdamskiej policji Frank Paauw i zaapelował do polityków o przyjęcie stosownego prawa. Czyli nie są winni zadymiarze, głównie przybysze, ale fajerwerki. Typowa lewacka logika.
Holenderska policja zatrzymała w sylwestrową noc ponad 200 osób, wiele z nich strzelało do funkcjonariuszy z fajerwerków i kilkudziesięciu policjantów zostało poszkodowanych. oczywiście nie wolno mówić kim byli zadymiarze, ale liczne filmy, które można znaleźć w Internecie, pokazują jednoznacznie, że w większości nie byli to rodowici Holendrzy.
EUROPEAN DIVERSITY
New Year?
Several riots in the Netherlands ?? (Rotterdam, Delft, Amsterdam….) as well as in Belgium ?? Brussels pic.twitter.com/TAMWgdiVkl
— 'Seeing is believing' (@dave24144975) January 3, 2024
W środę policja aresztowała dwóch mężczyzn, którzy ranili w Nowy Rok w Nieuw-Beijerland w centralnej Holandii ciężkimi petardami kilku funkcjonariuszy.
– Tylko ogólnokrajowy zakaz sztucznych ogni pomoże w zapobiec zamieszkom, zniszczeniom i ranieniom funkcjonariuszy podczas sylwestra – twierdzi Paauw. Jego zdaniem odpalanie sztucznych ogni tworzy atmosferę bezprawia. Wielokrotnie słyszeliśmy już podobne bzdury ze strony lewicy ws. broni – że to broń zabija, a nie mordercy. Teraz jest podobnie – zadymiarze niewinni, winne fajerwerki.
Szansa na przyjęcie zakazu nie jest jednak zbyt duża. Przeciwko opowiadają się m.in. liberalna VVD, Partia Wolności (PVV), a także Nowa Umowa Społeczna (NSC), czyli ugrupowania, które negocjują powstanie nowego rządu Holandii.
W okresie Nowego Roku zakaz opalania fajerwerków wprowadziło 16 holenderskich miast, m.in. Amsterdam i Rotterdam. Praktycznie wszędzie był on ignorowany.