„Trzy dni po aktach dywersji na torach na Mazowszu i Lubelszczyźnie doszło do incydentu na wiadukcie kolejowym położonym nad rzeką Rospudą w miejscowości Raczki. Nieznani sprawcy ułożyli na torach przeszkodę z konarów drzew i gałęzi” – poinformowano w podcaście „W związku ze śledztwem”. Sprawę bada m.in. suwalska policja.
Incydent miał miejsce na strategicznej trasie Ełk –Suwałki. Prowadzi ona do przejścia granicznego z Litwą Trakiszki–Mockava.
„Na wiadukcie kolejowym położonym nad rzeką Rospudą w miejscowości Raczki (woj. podlaskie) nieznani sprawcy ułożyli na torach przeszkodę z konarów drzew i gałęzi. Zmusiła ona maszynistę przejeżdżającej lokomotywy PKP PLK do zatrzymania się” – ustalili autorzy podcastu.
Pracownicy kolei usunęli przeszkodę. Poinformowali też o tym dyżurnego ruchu. Sprawę bada suwalska policja.
Informacja o incydencie została też przekazana do ABW. Informatorzy dziennikarzy podali, że „zastanawiający jest czas i miejsce tego zdarzenia”. Przeszkodę ułożono w połowie minionego tygodnia, trzy dni po tzw. dywersji na kolei na trasie Warszawa-Dorohusk, gdzie m.in. wysadzono fragmenty torów.
„Wszczęcie śledztwa w sprawie incydentu w Raczkach potwierdził nam rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku młodszy inspektor Tomasz Krupa. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania wysłane do spółki PKP PLK” – podaje radiozet.pl.
Między 15 i 17 listopada doszło do dwóch akcji zwanych dywersją na polskiej kolei. We wsi Mika w pow. garwolińskim na Mazowszu eksplodował ładunek wybuchowy, który uszkodził tor. W innym miejscu, koło stacji kolejowej Gołąb w pow. puławskim nagle hamował pociąg z prawie pół tys. pasażerów, gdyż linia kolejowa była uszkodzona.
Jako sprawców wskazano Ukraińców. Uciekli oni na Białoruś.

