Podczas komisji ds. Pegasusa w Sejmie doszło do wpadki. Przez niewyłączony mikrofon cała Polska usłyszała, że komisja nie ma pojęcia, co robi.
Tzw. wybrańcy narodu – czyli partyjne szychy z wysokimi miejscami na listach wyborczych partii – znani są z niekompetencji. A historia pt. „niewyłączony mikrofon” to nie pierwszyzna. Czy osoby mające problem z wciśnięciem przycisku wyłączającego mikrofon powinny tworzyć prawo i podejmować decyzje dotyczące nas wszystkich – to sprawa na inny tekst.
Natomiast tym razem „popisali się” członkowie komisji ds. Pegasusa. Z powodu niewyłączenia mikrofonu cała Polska usłyszała przyznanie się do niekompetencji.
Sytuacja miała miejsce we wtorek. Pytania świadkom zadawał poseł Zembaczyński.
Próbował ustalić, w jaki sposób żydowska firma NSO Group z branży cyberwywiadu, znana głównie z Pegasusa, odłączyła CBA dostęp do programu.
Wówczas wiceprzewodnicząca komisji Joanna Kluzik-Rostkowska zwróciła się do siedzącej obok szefowej komisji Magdaleny Sroki.
– Ja już tego nie chcę, bo przecież my tego nie rozumiemy, o co my pytamy – powiedziała wiceprzewodnicząca komisji Joanna Kluzik-Rostkowska.
Joanna Kluzik-Rostkowska zapomniała o włączonym mikrofonie i w trakcie komisji śledczej ds. Pegasusa powiedziała do Sroki:
„Ja już tego nie chce bo przecież my tego nie rozumiemy o co my pytamy”
XDDDDDDDDDDDDDD pic.twitter.com/3bvGsdBkHQ
— chrzanik (@chrzanikx) November 19, 2025
Nagranie stało się popularne w sieci i wywołało słuszną falę drwin i krytyki. Sama Kluzik-Rostkowska przekonywała później, że jej słowa były wyrwane z kontekstu i dotyczyły skomplikowanego, technicznego wątku.

