Czy jest sens pisania o Europie?
Czasem myślę – że właściwie nie warto. Bo po co? Za rok–dwa będzie tu pustynia – gorsza niż naokoło Czarnobyla. Temperatura wskutek wybuchów nuklearnych nieco się podniesie, więc wszyscy ruszą na Północ. Chińczycy zajmą Syberię, muzułmanie Europę wraz z jej częścią rosyjską, Meksykanie i inni Latynosi: Amerykę Północną.
To oczywiście MOŻE nie nastąpić. Ale rasa Biała chce się zniszczyć. Najpierw podczas I wojny światowej zlikwidowała cywilizację europejską, podczas drugiej upadła dominacja Białego Człowieka – a trzecia będzie oznaczać nasz koniec.
Dlaczego mielibyśmy się zniszczyć? A dlaczego elity Imperium Wszechrusi, Cesarstwa Niemiec oraz Cesarstwa&Królestwa dążyły do wojny, która je zniszczyła? Jakieś Fatum – bo chyba nie modlitwy Polaków-państwowców: „O Wielką Wojnę Ludów prosimy Cię, Panie!”? Dlaczego białe elity forują zawzięcie cudzoziemców, tępiąc Białych Ludzi, zwłaszcza mężczyzn? Jak wytłumaczyć niszczenie gospodarki absurdalnymi teoriami o „Globalnym Ociepleniu”? Czym wytłumaczyć faworyzowanie przez białych sędziów każdego, kto ma nieco inny kolor skóry?
Jakiś Demiurg Dziejów chyba uznał, że rola Białej Rasy dobiegła końca. Stworzyła Wielkie Dzieła swoją potęgą umysłów – ale się zestarzała i pora jej odejść, jak starożytnym Grekom zajętym igraszkami homoseksualnymi…
Tym, co zrobią Chińczycy zajmować się nie będę, jeszcze trudniej zastanawiać się, co zrobią liczne narody muzułmańskie – od Uralu po Portugalię. Zajmijmy się resztkami naszej cywilizacji, czyli Ameryką.
OK: Meksykanie zajmą nie tylko ziemie zabrane im w XIX wieku przez USA, ale o wiele więcej – jak promieniowanie pozwoli, oczywiście. Natomiast Ameryka Południowa zapewne zostanie nietknięta. Tyle że część ludzi wyemigruje na Północ.
A tam dzieją się rzeczy ciekawe. P. Jair Bolsonaro zdobył (i stracił…) władzę w Brazylii, p. Józef Antoni Kast Rist w Chile będzie 19 XI walczył z plejadą lewaków – ale ze wsparciem p. Johannesa Kaisera (sic!), prawicowego libertarianina (ale też pinochetysty), i może tym razem wygra – a JE Ksawery Milei…
W Argentynie wybory już 26 X. I wynik jest niepewny. Co prawda JE Donald Trump wspomógł Argentynę 20 miliardami dolarów, jednocześnie tradycyjnie grożąc sankcjami, gdyby partia p. Prezydenta nie wygrała – ale to może dać niestety odwrotny efekt. To, że nowo utworzona partia prezydencka poniosła w Buenos-Aires „druzgocącą porażkę” (o czym tryumfalnie donoszą pismaki-lewaki), to nic: wolnościowcy zawsze przegrywają w stolicach z etatystami, bo przecież cała biurokracja siedzi w stolicy. Niestety: przez ostatnie 3 miesiące La Libertad Avanza zeszła z pierwszego miejsca z sondażach ogólnokrajowych – i teraz dzieli je z peronistowską Fuerza Patria (inne partie już się nie liczą). A jeszcze w maju miała ogromną przewagę…
Co się stało?
Nastąpiło to, co przewidywałem dwa lata temu, gdy p. Milei wygrał wybory prezydenckie (ale nie miał większości w Parlamencie!): nie pozwolono Mu zrobić wszystkich reform – a zmiana połowy kół w lokomotywach na opony samochodowe niekoniecznie dobrze wpływa na pociągi.
To ludzie mogliby jeszcze zrozumieć – choć p. Milei sam rozpoczął odchodzenie od swojego programu. Obiecał bowiem likwidację banku centralnego – i w ogóle przejście z peso na dolara. Ale w dzień po wyborach pozbył się swojego gorącego zwolennika, który zabierał się do likwidacji banku – i Banco Central de la República Argentina istnieje do dzisiaj, dodrukowując pieniądze. Co prawda inflacja spadła z 300 proc. na 30 proc. – nie odbyło się to drogą kontrrewolucyjną.
Za to deficyt budżetowy został CAŁKOWICIE zlikwidowany. I np. – to ogromny sukces idei Wolności – po uwolnieniu cen mieszkań (i likwidacji „ochrony lokatorów”), pojawiło się ich na rynku dwa razy tyle (!!), a ceny… spadły o 20 proc.
Tyle o sprawach poważnych. Ale w d***kracji nie one decydują…
Spadły też jednak na p. Milei trzy nieszczęścia. Za pierwsze nie odpowiada: spadły ceny gazu, a gaz wydobywany z łupków stanowił poważną pozycję w budżecie.
Drugie było gorsze: siostra p. Prezydenta zamieszała się w skandal korupcyjny. Poprzednia prezydentessa Argentyny, p. Krystyna Fernández de Kirchner (też oskarżona o korupcję) aż podskakuje z radości, że widać bez korupcji się nie da… I to był b. poważny cios.
Drugi też był zawiniony. P. Milei, podobnie jak ja, jest zwolennikiem kryptowalut. Jednak zamiast, jak w Salwadorze, oprzeć się na Bitcoinie lub Ethereum, poparł rodzimy meme-coin, $Libra. Tyle że nie poświęcał mu dostatecznej uwagi poza entuzjastyczną promocją. A jednym z inicjatorów projektu był człowiek zamieszany już w dwa oszustwa…
Twierdził on, że waluta jest oparta o technologię blockchain, co wykluczałoby manipulacje. Niestety: nie była, a p. Milei w dobrej wierze to potwierdził. Jego zwolennicy masowo kupowali $Librę, co dawało na początek ogromne zyski – niestety, jak to zwykle bywa, waluta przewartościowana po jakimś czasie odbija w dół, nawet poniżej realnej wartości. I akurat w tym momencie pojawiły się oskarżenia o manipulacje, więc $Libra zanurkowała niemal do zera. Obecny krach coinów spowodował, że można ją kupić za 4 grosze – a pół roku temu przebijała 20 groszy; ponad 5-krotny spadek!
Około 40 tysięcy ludzi, z reguły fanatycznych wielbicieli p. Milei, potraciło na tym nieraz duże pieniądze. To samo w sobie nie jest tragedią, ale podkopało autorytet Prezydenta.
P. Milei robi dobrą minę do złej gry i całkiem rozsądnie zapowiada, że przyczyną połowicznego tylko sukcesu jest to, że Izba i Senat zablokowali wprowadzenie większości ustaw reformujących gospodarkę – i On teraz, po wyborach, ruszy do przodu. Jeśli jednak ich nie wygra…
Te wybory nie są aż tak bardzo ważne: wybierana jest tylko połowa posłów i 1/3 senatorów. Jednak wyraźne zwycięstwo Wolności dałoby p. Milei upragnioną większość. A przewaga peronistów może Jego reformy zlikwidować.
I to byłby – przewidywany przeze mnie, niestety – dramat.
Dramat – który może odbić się na wyborach w Chile.
Od Redakcji: Tekst ukazał się w drukowanym wydaniu „Najwyższego CZASu!” 20 października. Wybory w Argentynie już się odbyły i zwyciężyła w nich partia Javiera Milei, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.

