Dopóki Węgry będą miały rząd narodowy, rozmowy o przystąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej się nie rozpoczną – oświadczył w poniedziałek szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto.
Węgierski minister spraw zagranicznych ostrzegł, że samo rozpoczęcie procesu akcesyjnego „stanowiłoby zagrożenie dla Europy”, sprowadzając wojnę do UE i drenując pieniądze europejskich podatników. Minister podkreślił, że członkostwo Ukrainy zagroziłoby bezpieczeństwu, gospodarce i rynkowi pracy w Europie.
– Jedynym powodem, dla którego rozmowy te się nie rozpoczęły, jest to, że Węgry je zawetowały i dopóki ja jestem ministrem spraw zagranicznych, a premier Viktor Orban kieruję rządem, nie rozpoczną się – stwierdził Szijjarto.
Odpowiadając na pytania w węgierskim parlamencie, dyplomata skrytykował „strategię wojenną Brukseli”, wskazując, że UE planuje finansować ukraińskie operacje wojskowe i samo państwo setkami miliardów euro z pieniędzy europejskich podatników. – Dopóki Węgry będą miały rząd narodowy, nie pozwolimy, aby pieniądze narodu węgierskiego trafiały na Ukrainę – zapowiedział.
Rząd w Budapeszcie sprzeciwia się przystąpieniu Ukrainy do UE i od lutego blokuje otwarcie tzw. pierwszego klastra w negocjacjach Kijowa z Brukselą. Sprzeciw dotyczy m.in. obowiązującej od ponad 10 lat ukraińskiej ustawy językowej, która, zdaniem Budapesztu, ogranicza prawo do używania języków mniejszości narodowych, w tym mniejszości węgierskiej na ukraińskim Zakarpaciu.
W grudniu 2023 roku ukraińska Rada Najwyższa, uwzględniając uwagi Komisji Weneckiej wskazane w raporcie Komisji Europejskiej jako jedną z czterech rekomendacji, które Ukraina musi wdrożyć, aby rozpocząć negocjacje akcesyjne z Unią Europejską, uchwaliła nowelizację ustaw o mniejszościach narodowych, oświacie, mediach, samorządzie lokalnym, szkolnictwie wyższym, powszechnym szkolnictwie średnim oraz języku państwowym. Ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Węgier Tamas Menczer uznał jednak wprowadzone zmiany za niewystarczające.

