Władze PPL i porty regionalne chcą łagodniejszych norm hałasowych dla lotnisk. To zwiększyłoby ich przepustowość i ograniczałoby wypłaty odszkodowań – informuje Dziennik Gazeta Prawna w poniedziałkowym wydaniu.
„DGP” podaje, że władze Polskich Portów Lotniczych (PPL) i szefowie lotnisk regionalnych narzekają, że obowiązujące w Polsce normy dotyczące hałasu od samolotów są jednymi z najbardziej rygorystycznych w Europie. Dodatkowo są one znacznie bardziej wyśrubowane niż w przypadku innych środków transportu. W nocy, w godzinach 22–6 hałas przy drogach nie może przekraczać 56 dB. W przypadku lotnisk norma wynosi 50 dB.
– Nie dość, że limity hałasowe dla lotnictwa w Polsce są ustalone na poziomie znacznie bardziej rygorystycznym niż w innych krajach europejskich, to jeszcze sposób mierzenia hałasu lotniczego na naszych lotniskach nie jest sprawiedliwy. Wszystko przez to, że jest brana pod uwagę jedna doba w roku, podczas której emisja hałasu pochodzącego z działalności lotniczej jest najwyższa – stwierdza cytowany przez „DGP” Łukasz Chaberski, prezes PPL.
Według Chaberskiego, normy powinny być tożsame z tymi stosowanymi w innych środkach transportu – wzdłuż dróg ekspresowych czy linii kolejowych.
PPL i Związek Regionalnych Portów Lotniczych zapowiadają, że nie ustaną w walkach o liberalizację norm hałasowych – informuje gazeta. Anna Midera szefowa Związku Regionalnych Portów Lotniczych i jednocześnie prezes lotniska w Łodzi uważa, że do rozmów trzeba niebawem „wciągnąć” także Ministerstwo Infrastruktury.
DGP zwraca uwagę, że PPL, do czasu oddania CPK, do czego ma dojść w 2032 r., przygotowuje się do rozbudowy zatłoczonego terminala na Okęciu. Niebawem zacznie się m.in. projektowanie nowych części pirsów z rękawami. PPL złożył wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla inwestycji, która zakłada zwiększenie liczby operacji z 600 do 800 na dobę – poinformowała gazeta.

