Warszawski rząd raz jeszcze sięga po narzędzie redystrybucji i zabierze pieniądze Kowalskiemu, by dać Nowakowi. Rusza socjalny program bonu ciepłowniczego, czyli jednorazowego zastrzyku gotówki dla wybranych gospodarstw domowych.
Ustawa o bonie ciepłowniczym (druk sejmowy nr 1684) została przyjęta przez Sejm 12 września 2025 r., a podpisana przez Prezydenta 26 września 2025 r. Po publikacji w Dzienniku Ustaw 29 września, weszła w życie 30 września 2025 r.
Świadczenie jest skierowane do gospodarstw domowych, które spełniają określone kryteria dochodowe oraz korzystają z ciepła systemowego, którego koszty znacząco wzrosły.
Bon ciepłowniczy zostanie przyznany, jeśli przeciętny miesięczny dochód netto w gospodarstwie domowym nie przekracza:
- 3272,69 zł w przypadku gospodarstw jednoosobowych,
- 2454,52 zł na osobę w przypadku gospodarstw wieloosobowych.
Przy ocenie dochodu na potrzeby bonu za 2025 rok będzie brany pod uwagę dochód z roku 2024. Analogicznie, wniosek za rok 2026 będzie rozpatrywany na podstawie dochodów z roku 2025. Poza kryterium dochodowym, aby otrzymać wsparcie, konieczne jest korzystanie z ciepła systemowego, a koszt ogrzewania musi przekraczać 170 zł/GJ netto.
w przypadku przekroczenia progu dochodowego, świadczenie nadal może być przyznane, ale zostanie pomniejszone zgodnie z zasadą „złotówka za złotówkę”. Jednakże, jeśli po przeliczeniu kwota bonu wyniesie mniej niż 20 zł, świadczenie nie zostanie wypłacone.
Wysokość dofinansowania
Kwota bonu ciepłowniczego jest uzależniona od wysokości kosztów ogrzewania i będzie rosła w kolejnych latach.
Wysokość dopłaty w 2025 roku:
- 500 zł, jeśli koszt ogrzewania wynosi od 170 zł/GJ do 200 zł/GJ,
- 1000 zł, gdy koszt ogrzewania mieści się w przedziale od 200 zł/GJ do 230 zł/GJ,
- 1750 zł, jeśli koszt ogrzewania przekracza 230 zł/GJ netto.
Wysokość dopłaty w 2026 roku:
- 1000 zł przy kosztach powyżej 170 zł/GJ,
- 2000 zł przy kosztach w przedziale 200–230 zł/GJ,
- 3500 zł przy kosztach przekraczających 230 zł/GJ netto.
Wnioski o przyznanie bonu ciepłowniczego należy składać do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta, zgodnie z miejscem zamieszkania.

Bon ciepłowniczy, czyli jak państwo leczy dżumę cholerą
To jest kwintesencja socjalizmu. Państwo łaskawie „daje” pieniądze. Najpierw oczywiście zabiera w podatkach, a po drodze jeszcze gruba warstwa urzędników musi się z tego utrzymać – ci wszyscy, którzy będą te wnioski przyjmować, rozpatrywać, sprawdzać dochody. Tworzy się kolejne biurokratyczne monstrum, które ma „pomagać”.
Wszystko dlatego, że ceny energii czy ogrzewania rosną. Oczywiście, że rosną, bo Unia Europejska, w imię „walki z globalnym ociepleniem”, nakłada haracze w postaci certyfikatów CO2. A kolejne rządy – czy to pisowskie, czy platformerskie – Unii grzecznie się słuchają, a ponadto dławią energetykę kolejnymi regulacjami i podatkami. Najpierw sztucznie windują ceny, a potem, wspaniałomyślnie, rzucają ludziom ochłapy w postaci jakichś śmiesznych bonów. To tak, jakby złodziej ukradł wam portfel, a potem oddał stówę na bilet autobusowy i kazał sobie podziękować.
Wolny rynek rozwiązałby ten problem w mgnieniu oka. Wystarczyłoby znieść wszystkie te idiotyczne podatki i regulacje, wtedy ceny energii spadłyby na łeb, na szyję. Ale nie, lepiej jest trzymać ludzi w szachu. Lepiej uzależnić ich od łaski urzędnika, który zdecyduje, czy dochód jest o złotówkę za duży, czy za mały. To jest hodowanie niewolników, a nie wolnych obywateli.