„Tygodnik Powszechny” uznawany za rzekomo katolickie czasopismo tym razem ogłosił, że Bóg jest niebinarny i powinno postrzegać się go w kategoriach queerowych. Co ciekawe, nie jest to nic szokującego, gdyż od wielu lat w imię politpoprawności i fałszywej ideologii równości płci wiele osób czy nawet kapłanów „po cichu” głosiło podobne tezy.
„Tygodnik Powszechny” ogłosił sobie, że nie ma już Boga Ojca, lecz „bóg niebinarny”.
„Bóg jest niebinarny i queerowy. Przekracza granice, w jakich chcemy Go zamknąć” – taki tytuł widnieje nad wywiadem Pauliny Model z Kaliną Wojciechowską.
Wojciechowska przekonuje, że „określenia queerowe… same się narzucają” do opisania Boga. Dalej twierdzi, że słowo „queer” nie musi być – choć może – ściśle związane z ideologią totalitarnego ruchu LGBT. Opisywać ma bowiem rzeczywistość „dynamiczną” i „przekraczającą normy”.
„W tym znaczeniu Bóg jest queerowy, bo jest transgresywny” – czytamy.
Portal pch24.pl podaje, że „użyte sformułowania i nade wszystko tytuł mówią, wręcz krzyczą po prostu jedno: Boga można odczytać przez pryzmat współczesnych ideologii płciowości, można go 'włączyć’ w samo serce ideologii LGBTQ+”. Zwrócono też uwagę, że Wojciechowska cytuje – a jakże – „upadłego” jezuitę Roberta Shore-Gossa.
„Sam Jezus po zmartwychwstaniu był właśnie odzwierciedleniem tak pojmowanej queerowości, zacierającej granice pomiędzy cielesnością a bezcielesnością, śmiercią i życiem, doczesnością i wiecznością, teraźniejszością i eschatologią” – napisała.
„Wojciechowska używa zatem języka zaczerpniętego z kompletnie fałszywej ideologii, związanej często z wulgarnymi, a zawsze z niemoralnymi praktykami, nierzadko głęboko szkodliwej dla dzieci i młodzieży – żeby mówić o Bogu i Panu Jezusie. Coś takiego nazywa się po prostu: perwersja; i znowu uprawia ją 'Tygodnik Powszechny'” – oceniła redakcja pch24.pl.
Warto zaznaczyć, że o ile TP często podaje takie heretyckie brednie, jednocześnie wciąż uchodząc za niby-katolickie czasopismo, to przedstawiona w tym tekście herezja nie jest niczym nowym, choć nieczęsto wybrzmiewa głośno. Osoby mające tytuły magistra teologii a nawet księża coraz częściej, choć nie przed szeroką publiką, a już na pewno nie pod nazwiskiem, wielokrotnie mataczyli wokół płci Boga.
Zapewne wynika to z przesiąknięcia fałszywą ideologią równości płci. Skoro wmówiło się ludziom, że mężczyźni i kobiety są sobie równi i że jest to dobre, to i „problem” Boga Ojca trzeba „rozwiązać”, poprzez wymyślanie dziwnych teorii, które ostatecznie prowadzą do podważenia prostej rzeczy, jaką jest płeć wynikająca z określenia „ojciec”.
A skoro Bóg Ojciec – wedle bzdur – nie jest mężczyzną, ale też nie chce się go ogłosić kobietą, to wówczas wchodzą współczesne intelektualne zubożenia ogłaszające, że jest queerem czy czymś innym podobnym. Niestety, biskupi w Polsce swoim zwyczajem nie reagowali i udawali, że problemu nie ma, więc teraz bzdury te wchodzą już jawnie w przestrzeń publiczną.