Poseł Konfederacji Przemysław Wipler komentował w Radiu ZET w podcaście „Machina Władzy” „plan B” dotyczący finansowania partii z naszych pieniędzy. PKW odrzuciła bowiem sprawozdanie finansowe Konfederacji za ubiegły rok.
PKW jednogłośnie podjęła decyzję o odrzuceniu sprawozdania finansowego Konfederacji WiN za ubiegły rok.
„To konsekwencja odrzuconego wcześniej przez PKW – w marcu tego roku – sprawozdania komitetu wyborczego Konfederacji za zeszłoroczne wybory do PE. Wskazywano wówczas, że komitet z naruszeniem przepisów Kodeksu wyborczego przyjął korzyści majątkowe o wartości ok. 47 tysięcy złotych” – podaje radiozet.pl.
Konfederacji grozi utrata subwencji na trzy lata. Chodzi nawet o 24 miliony złotych.
– Od 2015 roku, gdy partia ówczesna KORWIN, a obecna Nowa Nadzieja, która jest elementem Konfederacji, dostała subwencję, już kilkukrotnie próbowano ją nam zabrać. Dotychczas wygrywaliśmy wszystkie sprawy przed Sądem Najwyższym, jedna nawet ciągnie się nadal. Wygraliśmy m.in. w I instancji, gdy PiS nam bezprawnie zabrał środki. W tej chwili czekamy na rozstrzygnięcie – twierdził Przemysław Wipler.
Następnie zwrócił uwagę, że do momentu wydania orzeczenia przez sąd pieniądze z subwencji będą wypłacane.
– A czekanie na wyrok w Polsce może trwać latami – podkreślił poseł Konfederacji.
Ocenił też, że decydować o tym ma „niezgodna i niebędąca sądem w rozumieniu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Izba Nadzwyczajna Sądu Najwyższego”.
– Bałagan prawny, który mamy w Polsce, doprowadza do tego, że jeśli legalny Sąd Najwyższy nie podtrzyma stanowiska PKW – a nie ma w chwili obecnej takiego legalnego SN – to my finalnie pójdziemy na skargę, że zajmowała się nami „nielegalna” Izba Kontroli Nadzwyczajnej się nami zajmowała. Koniec końców nie ma żadnego wariantu prawnego, w którym mogłoby się to skończyć dla nas źle – przekonywał Wipler.
– Każdy, kto się cieszy, że nam zabiorą choć złotówkę, cieszy się bardzo mocno przedwcześnie i jest nieroztropny – ocenił polityk Konfederacji WiN.
Zaznaczył, że powinno się zmienić przepisy. Obecne bowiem, w ocenie Wiplera, są „absurdalne i nieproporcjonalne”.
– Utrata 24 milionów złotych z uwagi na błąd potencjalny, którego naszym zdaniem nie było, na 40 tysięcy złotych, świadczy o rażąco nieproporcjonalnej karze i sankcji. Te przepisy są absurdalne w swoim rygoryzmie – przekonywał.
Następnie określił obecne prawo jako „chore”. Wskazał, że inne ugrupowania miały już też przez nie problemy, m.in. Nowoczesna, Razem czy PSL.
– Ostatecznie wszystkie te partie wygrywały przed sądem. A teraz jesteśmy w sytuacji, w której nie do końca wiemy, czy sąd, który ma rozpatrzyć naszą sprawę, istnieje albo czy jest legalny – powiedział Przemysław Wipler.
Zdaniem polityka Konfederacji, przepisy o finansowaniu partii politycznych są po to, by „na każdego był hak, by do każdego można się było za cokolwiek przyczepić i by każdemu można było, jeżeli ma się większość PKW, wywracać sprawozdanie finansowe”. Jednocześnie członkowie PKW, jak np. Ryszard Kalisz, wybierani są z „klucza partyjnego”.
– Tam są prawie sami politycy, ale nie ma nikogo wskazanego przez Konfederację. Czyli nasza konkurencja postanowiła zabrać nam pieniądze. To pokazuje naszym wyborcom jedno: System się nas boi, system nas niszczy, każdymi dopuszczalnymi metodami, ale bardzo kompletnie nieefektywnie i bezskutecznie – przekonywał Przemysław Wipler.