Żaden z braci Menendez, którzy w 1989 roku zamordowali swoich rodziców, nie wyjdzie warunkowo na wolność – zdecydowała kalifornijska komisja ds. zwolnień warunkowych. Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną w Stanach Zjednoczonych.
Komisja w czwartek odmówiła warunkowego zwolnienia 54-letniemu Erikowi, zaś w piątek 57-letniemu Lyle’owi. Po raz kolejny bracia będą mogli ubiegać się o warunkowe zwolnienie za trzy lata.
Bracia Menendez zastrzelili swych rodziców w luksusowym domu rodzinnym w Beverly Hills, gdy mieli 18 i 21 lat. Ich proces na początku lat 90. był jednym z pierwszych transmitowanych w USA w telewizji.
Bracia twierdzili, że ojciec znęcał się nad nimi fizycznie i psychicznie, a także molestował ich seksualnie, ale sąd uznał, że motywem ich zbrodni była chęć przejęcia majątku wynoszącego 14 mln dol. W marcu sąd zamienił im pierwotny wyrok dożywocia na 50 lat więzienia, co umożliwiło im ubieganie się o zwolnienie warunkowe.
W więzieniu bracia uczestniczyli w warsztatach panowania nad agresją i pomagali osadzonym wymagającym opieki paliatywnej, komisja uwzględniła jednak fakt, że obaj łamali regulamin więzienny, np. używając telefonów pochodzących z przemytu. Lekarz więzienny podkreślił też, że Lyle jest manipulantem i odmawia uznania konsekwencji swoich czynów