Polska została odstawiona na boczny tor i przywódcy naszego kraju nie zostali zaproszeni przez prezydenta Donalda Trumpa na spotkanie w Waszyngtonie. Prezydent Karol Nawrocki przekonuje, że to rząd nie został zaproszony, a rzecznik MSZ wskazuje, że to Nawrocki powinien był zostać zaproszony. Niezależnie od popisowych przepychanek, polska dyplomacja zaliczyła srogą porażkę.
W poniedziałek o 13 czasu lokalnego (19 w Polsce) ma dojść do spotkania prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z prezydentem USA. Później, dołączyć do nich mają pozostali europejscy przywódcy zaproszeni przez prezydenta USA.
Wśród nich znaleźli się: przewodnicząca Komisji Europejskiej, kanclerz Niemiec, prezydent Francji, prezydent Finlandii, premier Włoch oraz premier Wielkiej Brytanii. Obecny będzie także sekretarz generalny NATO. Zabraknie jednak przedstawiciela Polski, a więc kraju przyfrontowego i jednego z liderów wsparcia dla Ukrainy od czasu rosyjskiej inwazji.
Wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski przekonywał jednak w Polsat News, że nieobecność Polski w Waszyngtonie, to nie problem. – De facto decyzje w podjęte będą w wąskim, amerykańskim gronie. Reprezentanci Europy nie uczestniczą w negocjacjach. Będą mieli ograniczony wpływ na rzeczywistość. Tam decyzje podejmuje jeden człowiek – powiedział Bartoszewski.
Niejasny, ustrojowy podział ról między prezydentem i premierem w Polsce sprawia, że co jakiś czas dochodzi do konfliktu o krzesło. Tym razem jest to jednak gorące krzesło, na którym nikt nie chce siedzieć. Rzecznik MSZ przekonuje, że to prezydent powinien być w Waszyngtonie. Z kolei Nawrocki wskazuje, że to przedstawiciel rządu powinien pojawić się w Białym Domu.
– My, czyli strona rządowa, uznaliśmy, że skoro tak, to prezydent jest bardziej predystynowany do kontaktów z Waszyngtonem. I tam są podejmowane decyzje. My się oczywiście do nich dostosujemy, ponieważ polityka zagraniczna musi być jedna, a te kwestie są na tyle poważne, że nie może występować jakiś rozdźwięk albo jakakolwiek rywalizacja – powiedział rzecznik MSZ Paweł Wroński.
Prezydent Nawrocki stwierdził natomiast, że że w tzw. koalicji chętnych, której przedstawiciele spotykają się w poniedziałek w Waszyngtonie, Polskę od dłuższego czasu reprezentuje rząd. – To pan prezydent Zełenski zapraszał tych liderów europejskich, którzy mają dzisiaj być w Waszyngtonie. A prezydent Polski jest (…) jedynym liderem państwa dzisiaj w Europie, który na bliskim horyzoncie już 3 września ma spotkanie z prezydentem Donaldem Trumpem – powiedział.
Głos w mediach społecznościowych zabrał sam minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. „Informuję, że na spotkania do Białego Domu zaprasza prezydent Stanów Zjednoczonych, z którym polscy przedstawiciele ruchu MAGA oraz osobiście Pan Prezydent @NawrockiKn mają uprzywilejowane stosunki. Proszę aby ich używali na rzecz Polski i Europy” – napisał na portalu X.
Informuję, że na spotkania do Białego Domu zaprasza prezydent Stanów Zjednoczonych, z którym polscy przedstawiciele ruchu MAGA oraz osobiście Pan Prezydent @NawrockiKn mają uprzywilejowane stosunki.
Proszę aby ich używali na rzecz Polski i Europy.— Radosław Sikorski 🇵🇱🇪🇺 (@sikorskiradek) August 18, 2025
Kwestię braku zaproszenia przedstawiciela Warszawy skomentował na portalu X Tomasz Sommer. „Polska wydała największy procent swojego PKB na Ukrainę ze wszystkich krajów udzielających jej pomocy. Polski nie ma w procesie pokojowym. Czyżby te wszystkie pieniądze poszły w błoto?” – zapytał redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!”.
Polska wydała największy procent swojego PKB na Ukrainę ze wszystkich krajów udzielających jej pomocy. Polski nie ma w procesie pokojowym. Czyżby te wszystkie pieniądze poszły w błoto?
— Tomasz Sommer (@1972tomek) August 18, 2025
„Brak zaproszenia do Białego Domu to nie pomyłka, to rezultat. Efekt niewalczenia o swoje i pseudomoralnego szantażu, że przecież jest wojna i nie wolno stawiać warunków. Politycy POPiS-u sami zachowywali się jak frajerzy, więc inni potraktowali ich tak, jak traktuje się frajerów” – ocenił z kolei wydawca portalu nczas.info Radosław Piwowarczyk.
Brak zaproszenia do Białego Domu to nie pomyłka, to rezultat. Efekt niewalczenia o swoje i pseudomoralnego szantażu, że przecież jest wojna i nie wolno stawiać warunków. Politycy POPiS-u sami zachowywali się jak frajerzy, więc inni potraktowali ich tak, jak traktuje się frajerów.
— Radosław Piwowarczyk (@R_Piwowarczyk) August 18, 2025