Strona głównaWiadomościPolskaKolejarze blokują drogi w Polsce. "Z naszej strony jest to akt desperacji"

Kolejarze blokują drogi w Polsce. „Z naszej strony jest to akt desperacji”

-

- Reklama -

Kolejarze w kilkunastu miejscach w kraju w poniedziałek blokują drogi, protestując przeciwko – ich zdaniem – wygaszaniu przewozów towarowych koleją. Związkowcy chcą zwrócić uwagę rządu na skutki polityki transportowej faworyzującej transport drogowy.

W województwie pomorskim protest odbywa się na rondzie w Czarlinie, w ciągu drogi krajowej 22, która jest ważnym korytarzem transportowym łączącym zachodnią i wschodnią granicę Polski oraz jedną z głównych tras wykorzystywanych przez ruch ciężarowy.

W Podlaskiem kolejarze zablokowali drogę krajową nr 8 w obu kierunkach prowadzącą z Białegostoku do Augustowa. Ok. 30 protestujących blokuje przejście dla pieszych w pobliżu Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej i zajazdu Wiking – podała podlaska policja.

Policja zorganizowała objazdy dla aut osobowych drogami lokalnymi, ciężarowe kierowane są na objazdy drogami: DK63 i S61. Z informacji przekazanych przez policję, w poniedziałek przed południem w miejscu protestu od strony Białegostoku nie czekały żadne auta, od strony Augustowa – trzy ciężarówki. Protesty mają potrwać do środy, a droga ma być blokowana w godzinach 10–14.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

– Chcemy zwrócić uwagę na problem wygaszania kolei towarowej. Z naszej strony jest to akt desperacji. W duchu dialogu społecznego niestety nie możemy przebić się z tym, że realizowana jest polityka transportowa państwa, która zabija kolej towarową. Ofiarami tej polityki są pracownicy kolejowi – powiedział na rondzie w Czarlinie szef Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych Leszek Miętek.

Zdaniem związkowców, decyzje rządu faworyzują transport drogowy kosztem kolejowego i prowadzą do nieodwracalnych skutków. Jak powiedział Miętek, tylko w 2024 roku ze spółki PKP Cargo zwolniono około 4 tys. pracowników, w tym maszynistów, rewidentów i ustawiaczy, a kolejne zwolnienia są planowane na 2025 i 2026 rok.

– To ograniczenie zdolności operacyjnych spółek. (…) To wygaszanie kolei towarowej, które jest robione na rzecz transportu drogowego, będzie bardzo dotkliwe dla całej gospodarki w Polsce. Jeżeli stracimy możliwość realizacji przewozów, to pytanie, czym będą przewożone miliony ton materiałów potrzebnych do realizacji dużych inwestycji: CPK, kolei dużych prędkości czy elektrowni jądrowej. TIR-ami? One do reszty rozjadą polskie drogi – powiedział Miętek.

Wskazywał także na brak równych zasad konkurencji. Jak mówił, podczas gdy transport drogowy korzysta z bezpłatnej infrastruktury utrzymywanej z budżetu państwa, kolej ponosi ogromne koszty. Podkreślił, że samochody ciężarowe prawie w 90 proc. korzystają z bezpłatnych dróg, budowanych i utrzymywanych na koszt polskiego podatnika.

– Kolej płaci olbrzymie stawki za dostęp do infrastruktury oraz najdroższą w Europie energię trakcyjną (…). Nie chcemy jako kolejarze żadnej łaski. Chcemy tylko, żeby były stworzone równe warunki do konkurencji. A one nie są równe – dodał.

Podkreślił też, że kolej nie tylko pełni funkcję gospodarczą, ale również strategiczną.

– Zwróćcie państwo uwagę, jak ważna jest kolej w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa. W Ukrainie kolej odgrywa kluczową rolę – powiedział Miętek.

Przewodniczący Związku Zawodowego Maszynistów w Gdyni Rafał Latuszewski poinformował, że blokady dróg prowadzone są z przerwami co kilkanaście minut, aby minimalizować uciążliwości dla kierowców.

– Chcemy zablokować ten ruch kołowy symbolicznie, bo przecież te wszystkie TIR-y, które jadą tutaj drogą krajową 22, mogłyby zostać zastąpione przez kilka pociągów – mówił Latuszewski. Dodał, że protesty mają też wymiar społeczny. Kolejarze boją się nie tylko o swój sektor, ale też o utrzymanie rodzin.

– Wielu z nas ma kredyty. Boimy się o swoje miejsca pracy. To nie jest tylko sprawa kolei – to kwestia naszych domów, naszych rodzin. Nikt z nas nie wyobraża sobie, że za chwilę nie będzie już czego ratować – dodał.

Związek zapowiada, że protesty będą kontynuowane do środy (30 lipca) i odbywać się będą codziennie między 10 a 14. Blokady mają charakter rotacyjny – ruch będzie okresowo przepuszczany, a pojazdy uprzywilejowane i autokary przewożące dzieci (np. wycieczki) będą przepuszczane w pierwszej kolejności.

Minister infrastruktury Dariusz Klimczak powiedział przed tygodniem PAP, że postulaty związkowców i polityka resortu są zbieżne. – Jesteśmy w ciągłym dialogu. My też uważamy, że ilość towarów, a także liczba pasażerów przewożonych przez kolej, powinna ulec zwiększeniu – wskazał Klimczak. Dodał, że będzie to możliwe dzięki nowym inwestycjom w kolej, między innymi zakupom nowego i modernizowanego taboru dla PKP Intercity.

Wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak stwierdził, że maszyniści nie powinni obawiać się sytuacji w przewozach towarowych. – Maszyniści pracujący w ruchu towarowym z łatwością – i to się dzieje – przechodzą do ruchu pasażerskiego, w którym rosną przewozy. Po przeszkoleniu mogą prowadzić pociągi pasażerskie – powiedział PAP.

Zarząd PKP Cargo w lipcu ub.r. zdecydował o przeprowadzeniu zwolnień grupowych w zakładach i centrali spółki. Efektem tego procesu było zmniejszenie zatrudnienia o 3665 pracowników.

Obecnie spółka zatrudnia ok. 10 tys. osób. Na początku czerwca br. PKP Cargo po raz kolejny poinformowało, że zamierza przeprowadzić zwolnienia grupowe. Tym razem zwolnienia miałyby objąć do 1041 pracowników w 2025 roku oraz do 1388 w 2026 roku.

Pod koniec czerwca zarząd PKP Cargo zaproponował pracownikom zrzeczenie się części przywilejów wynikających z Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy i zastąpienie ich systemem motywacyjnym, opartym na efektywności pracy. Celem ma być uniknięcie zwolnień grupowych.

Źródło:PAP

Najnowsze