Narastają kontrowersje wokół planów zbudowania w Strefie Gazy „miasta humanitarnego” dla pół miliona osób. Urzędnicy nie chcą obciążać budżetu „astronomicznymi” kosztami, zdaniem byłego premiera Ehuda Olmerta będzie to obóz koncentracyjny.
Propozycja, przedstawiona w zeszłym tygodniu przez ministra obrony Israela Kaca, zakłada utworzenie w ciągu roku ogromnego obozu namiotowego lub złożonego z kontenerów, mogącego pomieścić do 600 tys. mieszkańców, na ruinach Rafahu na południu Strefy Gazy.
Plan ma na celu oddzielenie palestyńskich cywili od Hamasu i stworzenie obszaru, w którym Izrael ma pełną kontrolę nad zaopatrzeniem i infrastrukturą. Wątpliwości wielu komentatorów i organizacji humanitarnych wzbudza przymusowe wydalenie ludności z jej domów oraz zmuszanie jej do przebywania na terenie obozu.
„Miasto humanitarne” byłoby obozem koncentracyjnym, a zabranianie Palestyńczykom jego opuszczenia to czystka etniczna – ocenił w niedzielę dla dziennika „Guardian” Ehud Olmert, premier Izraela w latach 2006–2009.
Zdaniem Olmerta budowa gigantycznego obozu oznaczałaby dalszą eskalację konfliktu.
Lider opozycji Jair Lapid odciął się od nazywania pomysłu obozem koncentracyjnym, ale „skoro nie będzie można stamtąd wyjść, to nie będzie to miasto humanitarne” – powiedział w poniedziałek w radiu wojskowym Galgalac.
Wewnętrzna debata w Izraelu dotyczy jednak niemal wyłącznie kosztów realizacji projektu; kwestie humanitarne czy zgodność z prawem międzynarodowym nie są w niej często podnoszone.
Pomysł popiera premier Beniamin Netanjahu oraz minister finansów Becalel Smotricz, który zatwierdził wstępne środki budżetowe przeznaczone na przygotowanie terenu. Spotkał się on jednak z krytyką ze strony ministerstw finansów i gospodarki.
Ministerstwo finansów szacuje, że koszt budowy obozu wyniesie około 15 mld szekli (ok. 16 mld zł). Dodatkowo roczny koszt utrzymania planowanego na lata przedsięwzięcia ma wynieść około 10 mld szekli (ok. 11 mld zł). Ze względu na przewidywaną inflację i potrzebę rozbudowy miasta w związku ze wzrostem liczby ludności koszty te mogą być jeszcze wyższe.
Plan budowy wymaga stworzenia infrastruktury, w tym systemów wodociągowych, elektrycznych, kanalizacyjnych i dróg. Konieczne będzie także utworzenie szkół i szpitali dla ludności, w której prawie połowę stanowią dzieci.
Urzędnicy ministerstwa finansów ostrzegają, że sfinansowanie projektu będzie wymagało nałożenia obciążeń ekonomicznych na obywateli Izraela, a odbędzie się to kosztem poprawy usług edukacyjnych, zdrowotnych i socjalnych w kraju.
Relacjonujący debatę portal Ynet wspomina o możliwym zwiększeniu deficytu budżetowego, nałożeniu nowych podatków, zamrożeniu progów podatkowych, anulowaniu jednego dnia urlopu chorobowego lub cięciach największych pozycji budżetu, takich jak oświata, zdrowie i opieka społeczna, które już ucierpiały od początku pandemii.
Według pierwotnego planu kraje arabskie, takie jak Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, miałyby zrekompensować Izraelowi poniesione koszty, przejmując odpowiedzialność za odbudowę Strefy Gazy – jednak szanse na to są, zdaniem Ynet, niskie.
Rzecznik Smotricza skomentował w niedzielę, że straszenie rozdmuchanymi kosztami to próba storpedowania planu na „humanitarne oddzielenie cywilów od Hamasu”. Jak dodał, wojna i tak pochłonęła już setki miliardów szekli bez wcześniejszego planowania, a skuteczne działania w celu osłabienia Hamasu są najefektywniejszą drogą do zwycięstwa.
(PAP)