Wkraczam, by przewodzić transformacji w Iranie – powiedział agencji AFP przebywający na emigracji Reza Pahlawi, syn zmarłego szacha Iranu. Według niego, zamiast negocjować z „upadającym reżimem”, zachodnie mocarstwa powinny wykorzystać ten „irański moment Muru Berlińskiego”.
64-letni Reza Pahlawi, syn obalonego w 1979 roku szacha Mohammada Rezy Pahlawiego cytowany przez AFP zapewnił, że „rządy ajatollaha Alego Chameneiego +z każdym dniem są bliżej końca+”.
Według Pahlawiego reżim szczególnie osłabiły niedawne 10-dniowe izraelskie naloty na obiekty związane z irańskim programem nuklearnym oraz niedzielne bombardowania – w tym silnie ufortyfikowanego ośrodka jądrowego Fordo – przeprowadzone przez siły USA.
„Ten reżim upada (…). Można ten proces przyspieszyć, stając tym razem po stronie narodu irańskiego, a nie rzucając temu reżimowi kolejne koło ratunkowe, które pozwoliłoby mu przetrwać” – powiedział Pahlawi agencji AFP. Dodał, że zamiast myśleć o rozmowach z upadającym reżimem, zachodnie mocarstwa powinny wykorzystać ten „irański moment Muru Berlińskiego”.
Pahlawi już w lutym, podczas szczytu Praw Człowieka i Demokracji w Genewie przewidywał upadek irańskiego reżimu, przekonując, że „nadszedł czas, aby działać”. „Dlatego odpowiadam na wezwanie moich współobywateli, by poprowadzić transformację – nie dla siebie, nie dla stanowiska czy władzy, lecz z poczucia obowiązku jako patriota” – mówił wówczas w Genewie.
Jak podał Times of Israel, Reza Pahlawi otrzymuje już sygnały od ludzi z irańskich służb bezpieczeństwa, którzy deklarują gotowość przejścia na stronę opozycji. „Zaczynają się z nami kontaktować osoby z wojska i służb wywiadowczych” – powiedział cytowany przez portal syn szacha. Aby odpowiedzieć na „rosnącą liczbę próśb od personelu wojskowego i policji” chcącego zerwać z reżimem, Pahlawi ogłosił 23 czerwca utworzenie formalnego kanału komunikacji z tym środowiskiem.
Według AFP, Pahlawi zapewnił także, że jego zespół pozostaje w kontakcie z politykami wyższego szczebla w Europie i USA.
Na swojej stronie internetowej Pahlawi przedstawia się jako „adwokat świeckiego, demokratycznego Iranu”. W odpowiedzi na pytanie agencji AFP, czy widziałby siebie jako przyszłego prezydenta, a nawet króla Iranu, Pahlawi stwierdził, że „wkracza, żeby przewodzić transformacji w Iranie”. Dodał, że nie sądzi aby potrzebował do tego jakiegoś tytułu. ”Ważne jest, aby być kimś, kto może zmobilizować naród” – podkreślił.
Nowy system w Iranie – według mieszkającego w amerykańskiej Virginii Pahlawiego – ma opierać się na wolności jednostki oraz rozdziale religii od państwa.
„Ostateczny kształt tej przyszłej demokracji zostanie określony przez naród irański w ogólnonarodowym referendum” – zadeklarował Pahlawi.
Wcześniej jednak – jak informował brytyjski „Times” – Pahlawi planuje zwołać „szczyt narodowej jedności”, gromadząc irańskich dysydentów z całego, silnie podzielonego spektrum opozycji, by uzgodnić wspólny plan działań na rzecz demokratycznej transformacji i odbudowy kraju.
Obecnym najwyższym przywódcą Iranu jest ajatollah Ali Chamenei, który objął tę funkcję po śmierci Ruhollaha Chomeiniego w 1989 roku. Chomeini był przywódcą rewolucji islamskiej z 1979 roku, która obaliła ojca Rezy, szacha Mohammada Rezę Pahlawiego. Po rewolucji rodzina Pahlawich została zmuszona do opuszczenia Iranu.
Dynastia Pahlawich została założona w latach 20. XX wieku przez dziadka Rezy – analfabetę aż do trzydziestego roku życia. Jego syn, Mohammad Reza Pahlawi, został obalony w wyniku narastającej krytyki ogromnego bogactwa rodziny królewskiej i oskarżeń o korupcję.
Jak w styczniu 1979 roku pisał „New York Times”, bankowcy szacowali wtedy majątek szacha i jego rodziny na ponad miliard dolarów. Według dziennika fortuna Pahlawich na Bliskim Wschodzie ustępowała jedynie posiadłościom dynastii Saudów. Posiadali oni udziały m.in. w 17 bankach i towarzystwach ubezpieczeniowych, 25 firmach przemysłu metalowego, 8 firmach górniczych, 10 przedsiębiorstwach materiałów budowlanych, 43 firmach spożywczych oraz kontrolowali 70 procent oferty hotelowej Iranu.
Do tego ostentacyjnego bogactwa i oskarżeń o korupcję odwołują się dziś krytycy Rezy Pahlawiego, postrzegając go jako dziedzica skompromitowanej dynastii.
Jednak Michael Rubin, ekspert American Enterprise Institute, specjalizujący się w sprawach Bliskiego Wschodu – zwłaszcza Iranu i Turcji – uważa, że „dyktatura nie jest dziedziczna”. W analizie dla portalu meforum.org ocenił, że Reza Pahlawi nie musi powtórzyć błędów ojca, ponieważ rozumie, jakie „ekscesy” miały miejsce. Rubin zauważa również, że czasy szacha kojarzą się Irańczykom nie tylko z brutalną policją i przepychem, ale również z dynamicznie rozwijającą się gospodarką. „Reza Pahlawi symbolizuje dla wielu Irańczyków lepsze czasy – niezależnie od ich poglądów” – podkreśla.
Zdaniem Rubina, jeśli Pahlawi chce odegrać rzeczywistą rolę w budowie demokracji w Iranie i udowodnić swoją determinację, powinien zdobyć się na odważny gest – na przykład tymczasowo zamieszkać w An-Nadżafie, świętym mieście szyitów w Iraku, gdzie ajatollah Chomeini przebywał na wygnaniu. Według eksperta, Pahlawi mógłby zgromadzić tam wokół siebie pielgrzymujących Irańczyków.
„Rząd Iraku może nie być tym zachwycony, a ludzie Chameneiego zapewne spróbują go zlikwidować – ale w pewnym momencie będzie musiał podjąć odważny krok” – podsumowuje Rubin.
(PAP)