Do końca nie wiadomo, czy Dreyfus był niemieckim szpiegiem, czy też nie, ale jego proces był wielkim zwycięstwem lewicy mocno zmienił wartości ówczesnej Republiki. Teraz parlament chce awansować dawnego kapitana do stopnia generała brygady.
W 1932 roku, uwolniony od zarzutów szpiegostwa mający pochodzenie żydowskie Alfred Dreyfus był już podpułkownikiem. Teraz parlament chce dokonać kolejnego aktu „ zadośćuczynienia”, w uznaniu „jego zasług i oddania hołdu dla jego republikańskiego zaangażowania”.
Okazją jest rocznica 90 lat od śmierci podpułkownika Dreyfusa. Parlamentarna Komisja Obrony Zgromadzenia Narodowego rozważała taki awans i podniesienie Alfreda Dreyfusa do stopnia generała brygady. Projekt ustawy został złożony 7 maja przez Gabriela Attala, b. premiera i obecnie lidera partii prezydenckiej. Został on poparty przez 93 posłów.
W 1894 roku kapitan artylerii Alfred Dreyfus został oskarżony o zdradę stanu za dostarczanie tajnych dokumentów Cesarstwu Niemieckiemu i zesłany do kolonii karnej na Wyspie Diabelskiej w Gujanie Francuskiej. Doszło jednak do rewizji procesu, a argumentem obrony był rzekomy antysemityzm sądu.
Przez dwanaście lat „sprawa Dreyfusa” dzieliła opinię publiczną na „dreyfusistów” i „antydreyfusistów”, aż do rehabilitacji oficera w 1906 roku. Po powrocie do armii francuskiej zakończył karierę w stopniu podpułkownika w 1918 roku, odznaczony najwyższymi odznaczeniami: Oficerem Legii Honorowej, Medalem Pamiątkowym Wojny 1914-1918 i Krzyżem Wojennym 1914-1918.
Pośmiertny awans ma być symbolem sprawiedliwości, bo jak stwierdzono we wniosku „naród francuski, kochający sprawiedliwość i nigdy nie zapominający o zasługach, pośmiertnie podnosi Alfreda Dreyfusa do stopnia generała brygady”. Pewne wątpliwości jednak pozostały.
Źródło: Le Figaro