Strona głównaMagazynNowa ikona lewicy. "Orwellowski »Rok 1984« jest realizowany"

Nowa ikona lewicy. „Orwellowski »Rok 1984« jest realizowany”

-

- Reklama -

Cała Polska słyszała już o dramacie oleśnickiego szpitala, który wyrasta obecnie na główny ośrodek aborcyjny w Polsce. To właśnie tam miało miejsce zabójstwo dziecka w 9 miesiącu ciąży poprzez wstrzyknięcie mu chlorku potasu w serce, czego podjęła się dr Gizela Jagielska.

Pozostając wraz ze swoim zespołem w stałej współpracy z organizacjami proaborcyjnymi w Polsce, lekarka w umiejętny sposób dokonuje aborcji na każdym etapie ciąży, tak jakby było to zgodne z prawem. Jak to jest możliwe? Niestety przepisy otwierają furtki do nadużyć. Ciężko w to uwierzyć, ale działalność Jagielskiej – z prawej strony masowo krytykowana – spotyka się z aprobatą szeroko rozumianej lewicy, a nawet obroną wśród kandydatów na prezydenta. Dość powiedzieć, że pani Magdalena Biejat postanowiła pojechać osobiście do Oleśnicy, aby publicznie poprzeć lekarkę.

Sprawa Pani Anity

Po zagłębieniu się w tę sprawę, dowiemy się, że pani Anita przebywająca w Łodzi została poinformowana w 20 tygodniu ciąży o wadach kostnych dziecka wykrytych na USG – nieprawidłowości wskazywały na to, że mogłoby ono nie przeżyć porodu. Ciężarna kobieta, która wyczekiwała upragnionego dziecka, po usłyszeniu tak dramatycznej diagnozy zaczęła rozważać aborcję i szukać pomocy wśród środowisk proaborcyjnych. Po poinformowaniu lekarzy o swoich zamiarach i konsultacji z psychologiem została umieszczona na oddziale psychiatrycznym, a nawet zamknięta w izolatce. Nie pozwolono jej też wypisać się na własne żądanie. Ciąża trwała, a kobiecie zaproponowano zakończenie jej przez cesarskie cięcie. Pacjentka odmówiła jednak takiego rozwiązania, powołując się na chęć „oszczędzenia Felkowi cierpienia”. Co więcej, odbyła konsultację u niezależnego genetyka, który potwierdził u dziecka wrodzoną łamliwość kości typu 2. To właśnie wtedy kobieta zdecydowała się pojechać do Oleśnicy, już z konkretną intencją dokonania aborcji w 36 tygodniu. Tego zadania podjęła się dr Gizela Jagielska, podając dziecku zabójczy zastrzyk z chlorku potasu w serce, po czym nastąpił 6-godzinny poród martwego dziecka.

Europa Suwerennych Narodów

Sprawa nabrała ogólnopolskiego rozgłosu dopiero wtedy, gdy Grzegorz Braun interweniował bezpośrednio w Oleśnicy, domagając się zatrzymania dr Jagielskiej i poniesienia przez nią konsekwencji prawnych. Od tamtej chwili na panią ginekolog spada ogromny hejt, wraz z groźbami oraz przekonywaniem internautów o konieczności powrotu do stosowania kary śmierci za najcięższe przestępstwa, a takim niewątpliwie jest zabójstwo niewinnych i najbardziej bezbronnych Polaków w łonach matek. Kibice zaprezentowali nawet na trybunach wiele mówiący napis: „Jagielska = Mengele”. I trudno się temu dziwić w sytuacji, kiedy metoda aborcji nie różni się niczym od zastrzyku śmierci podawanego w obozach zagłady, a lekarka odpowiedzialna za całe zdarzenie w przeszłości niejednokrotnie obnosiła się w swoich mediach społecznościowych ze zdjęciami martwych płodów czy narzędzi zbrodni.

Opinia publiczna wariuje

W całej tej nagonce istnieje jednak druga strona medalu. Gizela Jagielska, przez mainstreamowe media i lewicowe organizacje proaborcyjne, ale również oddolnie działających aktywistów czy dziennikarzy, jest przedstawiana niemalże jak bohaterka narodowa, która była ostatnim ratunkiem udręczonej kobiety i podjęła się tego, czego nikt inny w Polsce nie miał odwagi zrobić. Dr Jagielska najwyraźniej jest bardzo sprawna w obchodzeniu polskiego prawa i doskonale zdaje sobie sprawę, że do większości aborcji na życzenie czy tych wynikających z wad lub chorób dziecka po prostu wykorzystuje lukę pozostawioną w przepisach; dotyczy ona zagrożenia życia lub zdrowia matki. Otwarcie powołuje się przy tym na komfort psychiczny pacjentek zainteresowanych aborcją, które chętnie kieruje bezpośrednio do psychiatry.

Po medialnym szumie opinii publicznej jest jednak podawany zupełnie inny przekaz. Mówi się nieustannie o „nieuleczalnie chorym dziecku, które urodziłoby się całe połamane”, o tym, że aborcja była dla niego „ulgą”, a „matka chciała zaoszczędzić mu cierpienia”. Po pierwsze, przed uprzednim podaniem innych środków zastrzyk z chlorku potasu nie jest wykonywany nawet w przypadku przestępców oczekujących na karę śmierci, a to z racji tego, z jakim cierpieniem się to wiąże. Podobnie jest, jeśli chodzi o usypianie zwierząt. Fakty są takie, że dziecko straszliwie cierpiało i umierało w męczarniach w łonie matki. Po drugie, w tej sytuacji niepokój wzbudza masowe poparcie społeczeństwa dla aborcji eugenicznej, czyli tej, która za przyczynę uznaje wady lub choroby dziecka. A przecież to wrodzona łamliwość kości typu 2 najczęściej bywa podawana jako argument przemawiający za słusznością wykonania tej aborcji. Mamy więc gremialne poparcie opinii publicznej dla zabiegu niezgodnego z polskim prawem, albowiem przesłanka eugeniczna została w 2020 r. uznana za niezgodną z Konstytucją wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego.

Ciężko w tym wszystkim zauważyć moment, w którym społeczna debata, do tej pory dotycząca ewentualnego dopuszczenia do legalnej aborcji w 12 tygodniu ciąży, zaczęła iść w kierunku normalizowania zabijania dzieci w 9 miesiącu, i to na szeroką skalę! To jedynie wzmacnia polaryzację społeczeństwa w tym temacie, a jeszcze bardziej niepokojący jest fakt, jak szczerze i otwarcie dr Jagielska mówi o tym, że nagonką jest po prostu… zdziwiona. Jak przekonywała, takich przypadków w 3 trymestrze ciąży jest o wiele więcej, nie tylko w Oleśnicy, ale w całej Polsce. Takie i inne szokujące wypowiedzi pani Jagielskiej możemy znaleźć m.in. w wywiadzie „Rozmowy w dresie” u Anny Kolasińskiej na YouTube. Mówimy tu o dziennikarce, która nawet oddzielny wątek w podcaście postanowiła poświęcić osobistym wyznaniom i słowom wsparcia. W trakcie rozmowy kreowała ginekolog na ofiarę ogólnopolskiego hejtu, a co więcej – fragment nagrania postanowiła zatytułować w następujący sposób: „Odwaga i determinacja Gizeli”.

W ramach debaty nad ewentualnymi zmianami w prawie aborcyjnym w Polsce dr Jagielska twierdzi, że „już straciła nadzieję”, a jako kraje świecące przykładem wymienia Izrael i Belgię. Co ważne, nikt nie łączyłby żydowskiego pochodzenia lekarki z tą sprawą, gdyby nie jej osobiste przechwałki z tym związane, pojawiające się w mediach społecznościowych. Lekarka sama wskazała na fakt, że jest Żydówką i ateistką, co miałoby uzasadniać wykonywanie przez nią aborcji. Być może będę miała kiedyś możliwość zadania jej pytania, czy zgadza się z wypowiedzią pani Engelking-Boni, która niegdyś stwierdziła, że „śmierć Żyda to metafizyka i spotkanie z Najwyższym, a śmierć Polaka to śmierć jak śmierć”. Myślę, że odpowiedź mogłaby wielu osobom otworzyć oczy, ponieważ nasza cywilizacja nie akceptuje eugeniki oraz kategoryzowania ludzi na lepszych i gorszych, w przeciwieństwie do Talmudu i wynikających z niego wartości.

Morderczyni jako bohaterka?

Poseł Roman Fritz, poproszony przeze mnie o dodatkowy komentarz w sprawie, jeszcze raz odniósł się do interwencji, którą 16 kwietnia wraz z Grzegorzem Braunem przeprowadził w oleśnickim szpitalu:

– Orwellowski „Rok 1984” jest realizowany przez lewicowe środowiska na wielu poziomach. Słynne hasła „Wojna to pokój!”, „Wolność to niewola!” czy „Ignorancja to siła!” są poddawane na naszych oczach, w kontekście procedury w oleśnickim szpitalu, ledwie kosmetycznej obróbce. Możemy zatem między lewicowymi wersami wyczytać przekaz: „Morderczyni to bohaterka”, „Zabójstwo to leczenie”, a „Wizyta to napaść”. Co więcej, reakcje posłów z lewej strony sejmowej sali jasno pokazują, że przeszkadza im przybycie posłów do szpitala, natomiast absolutnie żadnego dyskomfortu nie przejawiają na wieść o zamordowaniu 9-miesięcznego chłopca zastrzykiem z chlorku potasu w samo serce. Wszystko jest więc postawione na głowie – wyjaśnił polityk.

– Potrzeba nam cierpliwych działań w wielu obszarach: medycyny, prawa, edukacji, wychowania i religii. Okazało się bowiem, że dopiero moja interwencja poselska w Wielką Środę odniosła ten skutek, że o morderczym procederze dowiedziała się cała Polska. Potrzebujemy teraz stanowczej, jednoznacznej i konsekwentnej reakcji hierarchii kościelnej, nauczycieli, wychowawców, prawników, lekarzy, polityków, dziennikarzy, rodziców, naukowców, autorytetów i liderów opinii. W sprawie ochrony życia wszyscy ludzie dobrej woli muszą sformować wspólny, bezkompromisowy front – ani kroku wstecz – podsumował poseł Roman Fritz.

O ocenę poprosiłam również przewodniczącą Konfederacji Korony Polskiej w okręgu warszawskim, panią Dianę Ruchniewicz:

– Musimy stać po prawej stronie. Często spotykam się z sugestiami, że mielibyśmy więcej elektoratu, gdybyśmy odpuścili w niektórych sprawach. Ale jakbyśmy my odpuścili, to kto zostanie po tej prawej stronie? Kto będzie bronił tych dzieci, tych wartości? Nie można odpuszczać – stwierdziła polityk.

Kierunek, w jakim zmierza polska opinia publiczna, jest bardzo niepokojący. Po mediach podległych władzy ciężko spodziewać się innej narracji, co nie zmienia faktu, że musimy pozostawać bardzo czujni na cienkie granice, które są krok po kroku przerywane, a dotyczą kwestii kluczowych dla przyszłości Polski, naszych wartości i cywilizacji łacińskiej. 18 maja przy urnie wyborczej zachęcam do refleksji oraz podjęcia mądrej decyzji w interesie Polaków – również tych najmłodszych i najbardziej bezbronnych.

Najnowsze