Strona głównaWiadomościPolskaŁaskawa Ukraina zgodziła się na ekshumacje. A gdzie, to Pan nie pytaj....

Łaskawa Ukraina zgodziła się na ekshumacje. A gdzie, to Pan nie pytaj. „Generalnie mamy przełom” [VIDEO]

-

- Reklama -

Ekshumacje ofiar zbrodni OUN i UPA w Puźnikach na Ukrainie, które powinny rozpocząć się wiosną, pozwolą na wydobycie szczątków z jednego grobu; później powinna nastąpić ich identyfikacja i ponowny pochówek – poinformował w wywiadzie dla Biełsatu ukraiński archeolog Ołeksij Złatohorski. Z kolei wiceminister kultury Marta Cienkowska mówiła o zgodzie Ukrainy na ekshumacje w trzech lokalizacjach.

– Na razie mówimy o jednym grobie. Możliwe, że jest też drugi, ale zgodę mamy na ekshumację tylko jednego, konkretnego grobu. Dlatego nie możemy prowadzić szerszych poszukiwań – poinformował ukraiński archeolog, którego fundacja Wołyńskie Starożytności będzie prowadziła tam prace.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

Złatohorski wyjaśnił, że jako przedstawiciel ukraińskiej fundacji wnioskował o pozwolenie na poszukiwania i ekshumacje u władz swego kraju w porozumieniu z polską Fundacją Wolność i Demokracja. Zgoda nadeszła 8 stycznia. W wyniku prac poszukiwawczych 24 sierpnia 2023 r. zlokalizowano jedno z miejsc pochówku ofiar zbrodni.

Europa Suwerennych Narodów

Pozwolenie na ekshumacje wydano, ponieważ „chodziło nie tylko o to, że grobu nie trzeba było już szukać, ale także o kwestie techniczne”.

- XVI Konferencja Prawicy Wolnościowej -

– Szczątki zostały bowiem odsłonięte, trafiło do nich powietrze, co powodowało ich dalszą destrukcję. Dlatego potrzebna była jak najszybsza ekshumacja i ponowny pochówek – podkreślił.

Przypomniał, że informacje z różnych źródeł mówią o tym, że podczas napadu UPA w lutym 1945 r. we wsi Puźniki, w dzisiejszym obwodzie tarnopolskim, zginęło około 80 osób.

– Mogiła jest niewielka, cztery na cztery metry. Odkryliśmy w niej trzy-cztery warstwy pochówków. Patrząc na same wymiary, zmieszczenie tam 80 osób nie było wykonalne. Tym bardziej zimą, gdy ciała zamarzły. Prawdopodobnie jest więc drugi grób, możliwe że obok. Ale dopiero po wykopaliskach będziemy mogli powiedzieć, ile osób zostało pochowanych w tym pierwszym – powiedział.

Złatohorski zaznaczył, że w Polsce „praktycznie ukończono już pobieranie próbek DNA od żyjących krewnych ofiar” zbrodni w Puźnikach. – Dzięki temu będziemy mogli pobierać DNA z kości, by ustalić tożsamość pochowanych – przekazał.

Ujawnił także, że mogiła, która będzie badana, została odnaleziona dzięki relacjom świadków, mapom oraz niemieckim zdjęciom lotniczym z 1944 i 1945 r.

Według tych wszystkich danych mogiła powinna znajdować się w południowej części starego cmentarza katolickiego. Jeśli dobrze pamiętam, to ówczesny premier Polski Mateusz Morawiecki przyjechał wtedy do Puźnik i był obecny przy naszych badaniach – oznajmił.

– Wykonaliśmy 80 wykopów sondażowych – szerokości metra i długości od 10 do 30 metrów. Nie mogliśmy znaleźć grobu, więc postanowiliśmy kopać w innej części cmentarza. I w jednym z nich – już nie pamiętam czy 78., czy 79. – została odkryta ta zbiorowa mogiła. Było to w Dniu Niepodległości Ukrainy, 24 sierpnia 2023 r. – zaznaczył.

Archeolog, który służy obecnie w Siłach Zbrojnych Ukrainy, poinformował, że w pracach w Puźnikach po stronie ukraińskiej będzie uczestniczyła jego fundacja, zaś ze strony polskiej wszyscy ci, którzy brali udział w poszukiwaniach. Są to specjaliści Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego oraz przedstawiciele Fundacji Wolność i Demokracja oraz Instytutu Pamięci Narodowej.

Po ekshumacji szczątków kolejnym etapem będzie ich identyfikacja, lecz przede wszystkim ustalenie liczby pochowanych. – Badania antropologiczne pozwolą na ustalenie przyczyny śmierci, wieku, płci. Chcemy w tej sytuacji maksymalnie wykorzystać wszystko to, co może dać nam antropologia fizyczna – powiedział.

Złatohorski poinformował, że jeśli przy szczątkach zostaną znalezione rzeczy osobiste, część z nich zostanie przekazana do muzeum. Takie rzeczy znaleziono już zresztą na etapie poszukiwań.

– Podczas prac poszukiwawczych zostały odnalezione różne przedmioty: monety, zapalniczka, gilzy. Przekazano je muzeum krajoznawczemu w Kiwercach na Wołyniu. Planujemy tam wystawę poświęconą polsko-ukraińskim ekspedycjom ekshumacyjnym na Ukrainie – podkreślił.

Jak wyjaśnił, konkretnej daty ekshumacji jeszcze nie ma. – Wszystko zależy od tego, kiedy polscy partnerzy będą gotowi przyjechać. Same prace będą trwały jakieś trzy tygodnie. Żeby zrozumieć przebieg wydarzeń z 1945 r., będzie trzeba wykonać szkice: samego dołu i położenia każdego ze szkieletów. Czeka nas dużo pracy technicznej, ale pierwsze, bardzo ogólne podsumowanie powstanie już w trakcie prac. O tym, ile osób odnaleźliśmy, ich płci i wieku – powiedział.

Według archeologa ostateczne wyniki badań mogą być opublikowane do końca bieżącego roku. – Po wykopaliskach prace badawcze będą kontynuowane w zaciszach gabinetów. Będzie trzeba opracować wydobyte przedmioty, archeolodzy i antropolodzy będą pisać swoje raporty. Na wyniki analiz DNA poczekamy do końca roku – wtedy też będzie można opublikować ostateczne wyniki badań – oświadczył Złatohorski w rozmowie z Biełsatem.

Skandaliczne żądania Ukraińców. „Oni faktycznie chcą, żebyśmy w Polsce…” [VIDEO]

„Generalnie mamy przełom”

Tymczasem dziennikarz Polsat News Wojciech Dąbrowski rozmawiał z wiceminister kultury Martą Cienkowską. Polityk twierdziła, że strona ukraińska zgodziła się na ekshumacje w trzech miejscach. Nie chciała jednak ujawnić szczegółów i kazała skupić się dziennikarzowi na tym, że „generalnie mamy przełom, mamy sukces”.

– Ile jest tych zgód i gdzie te ekshumacje będą, w takim razie? – pytał Wojciech Dąbrowski.

– Na razie strona ukraińska rozpatrzyła trzy wnioski z piętnastu, które zostały złożone przez stronę polską, natomiast czekamy na kolejne pozytywne rozpatrzenia. Wydaje się, że żadnych problemów z pozytywnym rozpatrzeniem tych wniosków nie będzie – mówiła wiceminister kultury Marta Cienkowska.

– Ja wolałabym nie mówić o tym, gdzie konkretnie będą prowadzone te prace… – dodała.

– Właśnie myślę, że te konkrety są najciekawsze w tej całej sprawie, bo takich deklaracji to mieliśmy już sporo jednak – wskazał dziennikarz.

Ja to wszystko rozumiem, natomiast wie Pan, to jest bardzo trudny i wrażliwy temat, szczególnie… – szła w zaparte wiceminister.

– Ale skoro już się zgodzili, to co ukrywać? – dziwił się Dąbrowski.

– Ale my nie chcemy nic ukrywać, tylko proszę zwrócić uwagę na to, jak poważna jest ta sprawa, jak ważna jest ta sprawa przede wszystkim dla rodzin tych ofiar, które są gdzieś pochowane po stronie ukraińskiej – grzmiała Cienkowska.

Dopytywana po raz kolejny stwierdziła: „Ale panie redaktorze, czy możemy się skupić na tym, że generalnie mamy przełom. Mamy sukces”.

– Ja bym się bardzo chciał, ale chciałbym jakiś dowód tego przełomu, bo tak to muszę Pani wierzyć na słowo – wskazał dziennikarz.

– To ja Panu mówię, że przez wiele ostatnich miesięcy rozmawiamy ze stroną ukraińską. To były bardzo trudne rozmowy, tak? – powiedziała.

Upamiętnienie UPA w Polsce za ekshumacje na Wołyniu? Tak ferajna Tuska przygotowuje się do „trudnych negocjacji” z Ukrainą

– Najgorsze jest to, co moglibyśmy zrobić i co mogłyby zrobić media, czyli robić politykę, a także sensację, z tego w jaki sposób będą odnajdywane szczątki rodzin Polaków – dodała w dalszej części rozmowy.

Podkreślała też, że ona „niczym się nie zasłania”, tylko „po prostu chciałaby uszanować” ofiary Rzezi Wołyńskiej i ich rodziny.

– Ale czy myśli Pani, że ja to jakoś zbezczeszczę? – pytał dziennikarz, dodając również, że nie wie, co złego mogłoby się stać, gdyby Polacy usłyszeli od wiceminister informację o lokalizacjach, w których rzekomo mają być przeprowadzone ekshumacje.

– Panie redaktorze, ja wierzę, że Pan nie, natomiast nie chciałabym sytuacji, w której na miejscu np. pochówków pojawią się polskie media, polscy influencerzy albo po prostu zwykli wariaci, którzy będą robić z tego sensację, robić materiały wideo i sprzedawać również fakenewsy w mediach – grzmiała Cienkowska.

Źródło:PAP/Polsat News

Najnowsze