Strona głównaWiadomościPolitykaGubalska i Cwikła. Protest rolników przejęty przez PiS? "Umowa UE z Mercosur...

Gubalska i Cwikła. Protest rolników przejęty przez PiS? „Umowa UE z Mercosur to nie wolny handel, tylko odwrócony protekcjonizm” [VIDEO]

-

- Reklama -

Publicysta „Najwyższego Czasu!” Dominik Cwikła był gościem Julii Gubalskiej na kanale Tomasza Sommera na Rumble. Poruszono kilka tematów, m.in. protest rolników i ich postulaty.

Protest rolników przechwycony przez PiS?

Prowadząca program Julia Gubalska zapytała Dominika Cwikłę, „czy Zielony Ład to było za mało?”

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

– Teraz dociska się jeszcze tym Mercosurem rolników. Jak byś się do tego odniósł? Czy popierasz protest rolników? – zapytała.

Europa Suwerennych Narodów

Dominik Cwikła odpowiedział, że „ogólnie tak” chociaż jego zdaniem „został on już przechwycony przez PiS”.

– Ogólnie postulaty rolników są słuszne, tylko jak zauważyłem, dają się łatwo rozgrywać. Najczęściej ich przechwytuje partia, PiS właśnie. I potem się staje to, co się dzieje, czyli ostatecznie nic się nie załatwia, tworzy się pozory rozmów, z czegoś tam się zrezygnuje najbardziej radykalnego, całą resztę się przepchnie. Rolnicy będą zadowoleni, a później będą zdziwieni, że jest im coraz ciężej – ocenił Cwikła.

To nie „wolny handel” tylko odwrócony protekcjonizm

Następnie skomentował krytykę protestu rolników jakoby ten był wymierzony przeciwko wolnemu handlowi.

– Ta umowa z Mercosurem nazywana umową o wolnym handlu, to nie jest wolny handel. Bo wolny handel to byłby, gdyby rolnicy w Polsce, w Niemczech, we Francji mogli sobie tworzyć jak chcą mniej więcej wszystko, mogliby produkować jak chcą i sprzedawać to. No i dokładamy, że „otwieramy rynek z Mercosurem, możecie handlować u nas” ok. Tylko, że tak to nie działa – podkreślił Cwikła.

– W Polsce i w całej Unii Europejskiej rolnicy mają nałożone potężne obostrzenia. Muszą spełniać normy, srormy i w ogóle wszystko. Muszą mieć certyfikowane produkcje, używać odpowiednich narzędzi i odpowiednich maszyn, bo inaczej się im pozamyka działalność. Widzieliśmy na przykładzie Ukrainy, która tych wszystkich norm nie ma, że mogą sprzedawać zdecydowanie taniej swoje produkty rolne w Polsce i w Niemczech, czy we Francji również. Bo tam przecież też przeciw przeciwko temu protestowano. I oni po prostu wypierają całą produkcję wtedy z tych krajów Unii Europejskiej, ponieważ oni tych norm nie muszą spełniać, w związku z czym produkcja jest o wiele tańsza u nich i oni mogą i tak mieć bardzo duży zysk, mogą wręcz wyśrubować swoje ceny w stosunku do tego, co by zarobili sprzedając na Ukrainie, a i tak wyjdą na czysto. Ponieważ ich zboże będzie o wiele tańsze niż te z Unii Europejskiej – wyjaśnił publicysta.

– I teraz tworzy się umowę, która jest tak naprawdę na tych zasadach, jakich jest, czyli Mercosur może sprzedawać swoje zboża w Unii Europejskiej. De facto uprzywilejowuje to kraje Ameryki Południowej, a dociska rodzimą produkcję. Czyli jest to po prostu odwrotny protekcjonizm. Rozwalamy swoją produkcję, a wspieramy obcą – podkreślił Dominik Cwikła.

– Więc to nie jest żaden wolny handel. Jeżeli ktoś mówi, że to jest mimo wszystko wolny rynek, trzeba wspierać. Nie, to nie jest wolny rynek. To jest jak najbardziej protekcjonizm, tylko odwrotny. Wspieramy obcą produkcję, a rozwalamy własną. Dlatego ta umowa, tzw. umowa o tzw. wolnym handlu z Mercosurem, nic wspólnego z wolnym handlem nie ma – stwierdził.

– To po prostu jest otwarcie pewnego rynku, który ma zupełnie inne zasady i nie musi spełniać tych wszystkich norm, które musi spełniać produkcja w Unii Europejskiej, między innymi w Polsce. Więc tutaj jak najbardziej postulaty rolników są słuszne, żeby tę umowę anulować – powiedział Cwikła.

Rozwiązaniem problemu tylko Polexit

Zaraz jednak zaznaczył, że umowa ta „nie zostanie anulowana, bo już kto miał dostać w łapę, ten dostał i musi się z tego wywiązać”.

– Bo inaczej może spotkać go jakieś straszliwe samobójstwo, z 20 kulami w plecach – ocenił Dominik Cwikła.

– Bo to nie są łapówki kilkaset czy kilkadziesiąt tysięcy euro, tylko raczej w milionach się to liczy. Więc ta umowa będzie wdrożona – zaznaczył.

Zdaniem Cwikły, „jedyny sposób, żeby tego uniknąć, to wystąpić z Unii Europejskiej”.

– Ale do tego oczywiście nikt się nie kwapi, bo zaraz mówią, że to jest ruskoagentyzm i wtedy gęby się zamykają. Bo ludzie w Polsce są na to cały czas wrażliwi – podsumował Dominik Cwikła.

Cały program można obejrzeć poniżej.

 

Najnowsze