Straż Miejska w Gdańsku pochwaliła się, że nastolatek za strzał z wiatrówki lub ASG w wiatę autobusową może trafić aż na ponad 7 lat za kraty. Gdyby był komendantem policji, mógłby odpalić granatnik w centrali i dostałby status pokrzywdzonego.
Straż Miejska w Gdańsku na swojej stronie poinformowała o spotkaniu młodych chłopaków na przystanku autobusowym. Miało ono miejsce o godz. 1 26 grudnia.
„Operator monitoringu wizyjnego przy Komendzie Policji V zauważył na przystanku autobusowym przy pętli tramwajowej w Brzeźnie dwóch młodych mężczyzn. Jeden z nich posiadał przedmiot przypominający pistolet. Mierzył z niego przed siebie” – czytamy na strazmiejska.gda.pl.
Po chwili dołączył do nich trzeci chłopak. Trzymał w rękach pałkę teleskopową.
„O zaistniałej sytuacji został powiadomiony dyżurny policji. W tym czasie mężczyzna posiadający przedmiot przypominający pistolet wykonał strzał, w wyniku którego spadł rozkład jazdy, a szyba rozsypała się w drobny mak” – napisano.
Wiadomo, że za zniszczenie powinna być kara, najlepiej finansowa. Ewentualnie do tego prace społeczne w małym wymiarze.
Ale to dla gdańskiej straży miejskiej i państwa na ziemiach polskich za mało.
„O przebiegu zdarzeń na bieżąco był informowany dyżurny policjant, który z kolei przekazywał informacje do skierowanego na miejsce patrolu. Następnie mężczyzna z pałką teleskopową oddalił się, a pozostałe osoby wsiadły do autobusu nocnego. Po kilkuset metrach jazdy autobus został jednak zatrzymany przez patrol policji, a 17-latek został ujęty i przewieziony na komisariat policji” – napisano.
Następnie podano, że „przedmiot”, z którego oddał strzał, to „broń na kulki”. Straż miejska nie chciała lub nie umiała sprecyzować, czy była to wiatrówka czy ASG.
„Mężczyzna usłyszał zarzut za przestępstwo zniszczenia mienia i spowodowania straty w wysokości 1600 zł. Jego zachowanie zostało potraktowane jako czyn o charakterze chuligańskim, co będzie miało wpływ na podwyższenie zasądzonej kary” – pochwalili się strażnicy miejscy.
„Za popełniony czyn grozi mu do 7,5 roku więzienia” – zaznaczono.
Tak więc za strzał w środku nocy z wiatrówki lub z ASG w wiatę autobusu to strata na 1,6 tys. zł i ryzyko spędzenia prawie ośmiu lat za kratami. Gdyby był jednak komendantem głównym policji, mógłby odpalić nielegalnie posiadany prywatnie i niezarejestrowany granatnik w budynku Komendy Głównej Policji, powodując znacznie większe szkody i ryzyko utraty życia kolegów, a nic by mu się nie stało od strony prawnej, poza otrzymaniem statusu pokrzywdzonego, jak było w przypadku Jarosława Szymczyka.
Pozostaje „pogratulować” podejścia straży miejskiej w Gdańsku, która jest najwyraźniej dumna z możliwości zniszczenia życia młodemu człowiekowi za byle wybryk, podczas gdy szychy w mundurówkach odstawiają patologiczne akcje, a ich podwładni to powszechnie akceptują.