Zwolennicy kandydata na prezydenta Rumunii Calina Georgescu potępiają odwołanie wyników I tury wyborów prezydenckich. To bezprecedensowe posunięcie, bo do II tury weszło dwóch kandydatów eurosceptycznej prawicy.
W Delcie Dunaju, we wschodniej Rumunii, gdzie Calin Georgescu miał bardzo wysokie wyniki, jego zwolennicy potępiają „manewr polityczny”. W niedzielę 8 grudnia miała się odbywać druga tura wyborów prezydenckich w Rumunii, jednak Trybunał Konstytucyjny w ostatniej chwili zdecydował o unieważnieniu głosowania ze względu na „podejrzenia o obcą ingerencję” w kampanię.
Niespodziewany zwycięzca pierwszej tury, kandydat uznawany za „populistę”, któremu zarzuca się te sympatie prorosyjskie, Calin Georgescu został oskarżony o korzystanie z nielegalnego wsparcia, zwłaszcza w sieciach społecznościowych. To kolejny dowód na podobno „spiskową” teorię, że gdyby demokracja mogła coś zmienić, to by jej zakazali…
Francuska TV, która odwiedziła prowincję, zauważa, że Georgescu jednak rzeczywiście cieszy się tam popularnością jako kandydat „antysystemowy”. W Smardanie dostał 42% głosów, a przepytywana w tej niewielkiej miejscowości, młoda Lorena, nie ukrywa, że nie rozumie unieważnienia głosowania i mówi francuskim dziennikarzom, że „demokracja została zdeptana”…
„Mamy dość tych wszystkich przywódców” – mówi w tym samym mieście szef jedynego tu baru. On też nie ma wątpliwości, że to „manewr mający na celu wykluczenie kandydata”. „Mówią, że to Rosjanie go sfinansowali, ale niech to udowodnią! To wszystko fikcja. Zrozumieli, że ten facet cieszy się ogromną popularnością i utrudniają mu wygraną. To są metody komunistyczne. Chcemy zmian i na pewno wygramy” – dodaje.
Także kolejny rozmówca francuskich dziennikarzy; 45-letni ślusarz twierdzi, że „powinni byli uszanować wybór ludzi i to wszystko” i nie wierzy w żadne konszachty swojego kandydata z Putinem. Inni uważają po prostu Georgescu za „kandydata zmian”, których sami także pożądają. „Mamy dość tych wszystkich przywódców, którzy rządzili nami przez 35 lat” – mówi zaczepiony na ulicy Aurel.
Postkomunistyczna burmistrz Smardanu, Petrica Merculescu, prosiła mieszkańców o „uszanowanie decyzji władz i unikanie incydentów”. Zwolennicy Calina Georgescu zorganizowali jednak demonstrację, kandydat poprosił swoich zwolenników o stawienie się przed lokalami wyborczymi, co miało miejsce w wielu regionach kraju.
Tymczasem partia AUR nadal popiera kandydaturę Calina Georgescu i jest to druga siła w parlamencie. Poinformował o tym jej lider George Simion i wskazał, że złamano „wolę Rumunów”. „Ludzie głosowali na niego, więc my poprzemy jego kandydaturę” – powiedział Simion zapytany, czy on sam będzie nadal kandydował?
Sąd Konstytucyjny podjął decyzję o unieważnieniu wyborów prezydenckich, uzasadniając to naruszeniem procedur wyborczych i prawdopodobną ingerencją z zewnątrz. Rząd ma ustalić nowy termin wyborów. Obecny prezydent Klaus Iohannis oświadczył w piątek 6 grudnia, że pozostanie na stanowisku do czasu zaprzysiężenia nowego szefa państwa.
8 grudnia to w Rumunii Dzień Konstytucji. Simion podziękował rodakom, że „umieją zachować się z godnością i unikać wyzwań, jakie przygotował reżim Klausa Iohannisa”. Liczni obywatele przyszli na jego apel pod lokale wyborcze w Bukareszcie i innych miastach, chociaż zaznaczał, że nie jest to wezwanie do protestu, ale „wezwanie do wolnych wyborów”. Sam Simion zapalił przed lokalem znicz i poprosił zebranych o „minutę ciszy”.
Partia AUR, której nazwa po rumuńsku oznacza ZŁOTO, zajęła drugie miejsce w wyborach parlamentarnych z 1 grudnia z wynikiem ponad 18 proc. Simion w I turze wyborów prezydenckich (która została odwołana) znalazł się na czwartej pozycji z wynikiem prawie 14 proc. i zdecydował się wesprzeć Georgescu.
Zwolennicy partii AUR protestują przed lokalami wyborczymi przeciwko unieważnieniu wyborów prezydenckich.
Skrajna prawica poparła Georgescu w drugiej turze. @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/SAhlZ1Agnv— Michał Makowski (@chillmaku) December 8, 2024
Źródło: AFP. France Info/ PAP