W jednym z najnowszych komentarzy Stanisław Michalkiewicz odniósł się do decyzji prezydenta USA Joe Bidena, który zezwolił Ukraińcom na użycie amerykańskich rakiet do atakowania celów w głębi Rosji. Wskazał na zagrożenia związane z lotniskiem w Jasionce.
– Świat został wstrząśnięty wiadomością, podaną co prawda przez agencję Reutera najpierw, a potem jeszcze przez inne media, że prezydent Józio Biden w ostatniej fazie swojego urzędowania zezwolił Ukrainie na atakowanie celów w głębi Rosji amerykańskimi rakietami. Te rakiety mają zasięg około 300 kilometrów, bo poprzednio Ukraińcy atakowali cele w Rosji rakietami o zasięgu do tam 80 kilku kilometrów. No to jest zmiana jakościowa, chociaż tu specjaliści, strategosowie twierdzą, że ona nie jest w stanie wpłynąć na losy wojny, a jeszcze w dodatku żaden czynnik oficjalny amerykański nie potwierdził tej decyzji – powiedział Michalkiewicz.
– Rzecznik Departamentu Stanu indagowany przez dziennikarzy odmówił komentarzy w tej sprawie, że ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza. Mówiąc krótko, władze Stanów Zjednoczonych nabrały wody w usta, podobnie jak władze Ukrainy. Prezydent Zełeński powiedział tylko, że jak rakiety same przemówią, to wtedy się wyjaśni – dodał.
– Co się wyjaśni? No właśnie tego nie wiemy, dlatego że prezydent Putin już jakiś czas temu, kiedy te pogróżki się pojawiły, że Amerykanie czy Zachód w ogóle pozwoli na użycie pocisków do atakowania celów w głębi terytorium Federacji Rosyjskiej, prezydent Putin oświadczył, że to będzie oznaczało – Rosja to zinterpretuje – jako okoliczność, że od tej chwili Sojusz Północnoatlantycki znajduje się w stanie wojny z Rosją – wskazał.
– Co to ma konkretnie oznaczać? Tego oczywiście nie wiemy. Jedno wydaje się pewne, że Rosja jakoś by musiała zareagować na tego rodzaju uderzenia. Zresztą podobno już jedna rakieta przemówiła tam, ale tak twierdzi przynajmniej strona ukraińska. Jeszcze nie napotkałem na potwierdzenie tego faktu ze strony rosyjskiej, ale mniejsza o to – dodał publicysta.
Zdaniem Michalkiewicza pewne jest natomiast, że „Rosja by musiała jakoś na takie uderzenie zareagować”. – Nie wiemy, jak by zareagowała. Być może, że zareagowałaby powściągliwie, to znaczy np. skierowaniem potężnego uderzenia rakietowego, a kto wie, czy nawet nie taktycznego uderzenia jądrowego na oddziały ukraińskie, które znajdują się w obwodzie kurskim. Wtedy nie mogłaby zostać oskarżona o atak na jakiekolwiek państwo, zwłaszcza państwo NATO, no bo użyłaby broni jądrowej na własnym terytorium. Obwód kurski niekwestionowanie przynależy do terytorium państwowego Federacji Rosyjskiej, a że oddziały ukraińskie tam się znalazły, no to się znalazły. No i wtedy właściwie nie bardzo by było wiadomo, jak Zachód na coś takiego miałby zareagować – ocenił.
– Ale jest jeszcze inna możliwość, która wydaje się trochę bardziej brzemienna w skutki. Otóż nie wiadomo, na co zwrócił uwagę prezydent Litwy, nie wiadomo ile tych amerykańskich pocisków w tej chwili znajduje się na Ukrainie. Jakieś tam podobno są, ale nie wiadomo ile, więc jeśli Ukraina miałaby do końca kadencji prezydenta Józia Bidena wykonywać chociaż jedno takie uderzenie, no to musiałaby mieć tych pocisków kilkadziesiąt. Jako, że do końca kadencji prezydenta Józia Bidena, to znaczy do 20 stycznia przyszłego roku, mamy jeszcze dwa miesiące, to 60 co najmniej pocisków by musiały mieć, a prawdopodobnie więcej. Te pociski musiały być Ukrainie w miarę szybko dostarczone. No i teraz pojawia się pytanie, którędy byłyby dostarczane – wskazał.
– Najbardziej prawdopodobnym miejscem, do którego te pociski amerykańskie docierałyby drogą powietrzną, wydaje się lotnisko w Jasionce koło Rzeszowa, bo tamtędy dostarczana była rozmaita broń i amunicja dla Ukrainy, a tutaj pociski by też musiały być dostarczane szybko drogą powietrzną, bo przecież przez Odessę nie, bo Odessa jest zaminowana, port w Odessie jest zaminowany, jest bombardowana Odessa i tak dalej, więc to by się wiązało z wielkim ryzykiem – zaznaczył.
– W związku z tym, jeśli Rosja by musiała zareagować na tę sytuację, zwłaszcza po takim ukraińskim jednym czy drugim uderzeniu na cele w głębi Rosji, to nie jest wykluczone, że mogłaby zaatakować lotnisko w Jasionce. Tutaj jakiś taki pozór uzasadnienia strategicznego jest, dlatego że przez to lotnisko by przechodziły dostawy amerykańskiej broni dla Ukrainy – wyjaśnił.
– Mówię o tym dlatego, że pan prezydent Andrzej Duda, podobnie jak książę małżonek, zareagowali prawie euforycznie na tę wiadomość, iż prezydent Józio Biden pozwolił Ukrainie na atakowanie celów w głębi Rosji. Prezydent Duda oświadczył, że jest usatysfakcjonowany. No a książę małżonek, że wreszcie prezydent Józio Biden przemówił do Putina językiem siły, który Putin rozumie – zaznaczył Michalkiewicz.
– To wszystko prawda, że przemówił, natomiast wygląda na to, że ani pan prezydent Duda ani książę małżonek, jako minister spraw zagranicznych, sobie samym nie postawili pytania: no i dobrze, no i co dalej? – wskazał Michalkiewicz.