Strona głównaMagazyn"Twarda" blondynka z Rzymu przeciwko mainstreamowi i establishmentowi

„Twarda” blondynka z Rzymu przeciwko mainstreamowi i establishmentowi

-

- Reklama -

Kilka dni temu minęła druga rocznica powstania we Włoszech centroprawicowego rządu pod kierownictwem Giorgii Meloni. Premier z kraju Dantego i zarazem liderka partii Bracia Włosi stanowiącej najważniejszą część rzeczonego rządu, wywodzi się z ugrupowania o postfaszystowskich korzeniach. Neofaszyści byli w okresie powojennym tolerowani przez włoski establishment, a od lat 90. zaczęli wchodzić w skład koalicji rządowych.

Meloni mimo stosunkowo młodego, jak na działacza tej rangi, wieku (47 lat), posiada dość długi staż w polityce. Wielokrotnie pełniła funkcję radnej i posłanki. W 2008 roku została powołana na stanowisko ministra ds. młodzieży w rządzie premiera Italii Silvio Berlusconiego. Z nim też i z przywódcą Ligi (wcześniej Ligi Północnej) Mateo Salwinim utworzyła w 2022 roku koalicję rządową. Z wymienionymi politykami współpracowała już wcześniej (przed 2012 rokiem), ale jako junior partner.

Do zamiany ról doszło po tym, gdy jej partia w okresie czterech lat (2018-2022) zanotowała skokowy wzrost poparcia wyborczego z 4 proc. do 26 proc. głosów. Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie. Skąd wzięła się tak nagła zmiana w zachowaniach włoskiego elektoratu? Przede wszystkim wynikało to z zastosowanej przez Meloni taktyki politycznej. Na czym ona polegała? Otóż od chwili swojego powstania (2012 rok) Bracia Włosi byli w konsekwentnej opozycji do wszystkich istniejących od tego czasu rządów kraju leżącego na Półwyspie Apenińskim. Jako jedyne ugrupowanie parlamentarne nie poparli też Rady Ministrów kierowanej przez Mario Draghiego (2021-2022). Ponadto partia była w ostrej kontrze do obowiązującej w życiu publicznym politycznej poprawności. Jej charyzmatyczna liderka dawała temu wyraz w wygłaszanych przez siebie emocjonalnych przemówieniach.:

„Są ludzie, którzy chcą żebyśmy się nazywali »rodzic 1«, »rodzic 2«, rodzaj LGBT, obywatel X. To wszystko są kody. Ale my nie jesteśmy kodami… Jesteśmy ludźmi i będziemy bronić naszej tożsamości. Jestem Giorgia, jestem kobietą! Jestem matką! Jestem Włoszką! Jestem chrześcijanką! Nie odbierzecie mi tego!”.

Powyższe słowa upowszechniane za pośrednictwem np. dyskotek i internetu zyskały Meloni status popkulturowej ikony. W ten sposób jej przesłanie afirmujące tradycyjną rodzinę oraz wartości narodowe i chrześcijańskie, trafiało do szerokich rzesz włoskich wyborców. Agenda społeczna nie wyczerpywała rzecz jasna całości propozycji programowych Meloni. Ta „twarda” blondynka z Rzymu w swych wypowiedziach odwoływała się do poczucia tożsamości i dumy narodowej Włochów. Uważała, że jej kraj, jak na swoje rozmiary, odgrywa zbyt małą rolę w Unii. Należy więc podnieść jego znaczenie w ramach tej organizacji.

Meloni krytykowała sprawujący kontrolę nad UE tandem Berlin-Paryż: „Europa stała się placem zabaw Francji i Niemiec, które wykorzystują instytucje europejskie do realizacji własnych interesów ze szkodą dla innych państw członkowskich, a szczególnie Włoch”. Nie zostawiła też suchej nitki na eurokratach, krytykując ich za unijny plan odbudowy i Zielony Ład. „Dekarbonizacja kosztem uprzemysłowienia to przepis na porażkę” – mówiła na jednej z konferencji prasowych. Nie ukrywała też swego sprzeciwu wobec zakazu używania samochodów z silnikiem spalinowym. Liderka Braci Włochów, grając antyunijną kartą, chcąc pozyskać tzw. twardy prawicowy elektorat, obiecywała, iż po dojściu do władzy wycofa swój kraj ze strefy euro. Innym ważnym postulatem Meloni miało być powstrzymanie zalewającej Włochy fali nielegalnych imigrantów, naruszających jej zdaniem bezpieczeństwo rodaków. Wobec powyższego trudno się dziwić, iż w oczach elektoratu Bracia Włosi jawili się jako ugrupowanie występujące przeciwko mainstreamowi i antyestablishmentowe.

Polityka realna

Giorgia Meloni, zostając przed dwoma laty premierem włoskiego rządu, zrozumiała jednak, że nie będzie w stanie spełnić przynajmniej niektórych ze złożonych w kampanii wyborczej obietnic. Szybko odstawiła do lamusa postulat wyjścia Włoch ze strefy euro. Musiała też zrezygnować ze stworzenia w Europie silnego bloku sił patriotycznych i narodowych. Zadecydowały o tym przede wszystkim: wyborcza przegrana wspieranych przez nią partii centroprawicowych w Hiszpanii i w Polsce w 2023 roku i słabszy niż oczekiwano wynik sił konserwatywnych i „populistycznych” w tegorocznej elekcji do unioparlamentu. Innym powodem osłabienia obozu prawicowego w Europie było pogorszenie stosunków premier Włoch z bliskim jej ideowo – Victorem Orbanem. Powodem ochłodzenia tych relacji była rzecz jasna wstrzemięźliwa postawa premiera Węgier wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej. Podobnych dylematów nie miała w tej kwestii Giorgia Meloni. Poparła ona w konflikcie zbrojnym na Wschodzie Ukrainę i przyłączyła się do sankcji nałożonych na Rosję przez UE. Uzasadniając swój wybór przed włoskim parlamentem, powiedziała m.in.:

„Sojusz Atlantycki gwarantuje naszym demokracjom ramy pokoju i bezpieczeństwa, które zbyt często przyjmujemy za pewnik; obowiązkiem Włoch jest wniesienie pełnego wkładu, ponieważ, czy nam się to podoba, czy nie, wolność ma swoją cenę, a tą ceną dla narodu jest jego zdolność do obrony i udowodnienia, że jest wiarygodnym partnerem dla sojuszy, do których należy”. Dodajmy, że decyzję o wsparciu wojskowym i politycznym Ukrainy Meloni podjęła wbrew większości społeczeństwa włoskiego i elektoratu Braci Włochów. Z czego wynikała taka postawa? Przede wszystkim z chęci akceptacji jej osoby przez polityków Zachodu i umocnienia swoich rządów. Takie same motywacje towarzyszyły Meloni, gdy wyprowadzała Włochy z chińskiego Nowego Jedwabnego Szlaku. Ponadto premier Włoch postanowiła przyjąć bardziej koncyliacyjne stanowisko wobec UE. „Włochy zawsze pozostaną częścią unijnych instytucji”.

Dodała też, iż choć jej rząd na pierwszym miejscu stawia interes narodowy, to jednak „nie zamierza sabotować Unii Europejskiej, lecz uczynić ją skuteczniejszą”. Ta retoryka miała też swoje konsekwencje praktyczne. Włochy pozyskały bowiem bardzo duże środki z krytykowanego wcześniej przez Meloni unijnego funduszu odbudowy. Znaczna ich część miała być przeznaczona na dywersyfikację źródeł energii i złagodzenie skutków kryzysu energetycznego. Docelowo suma wypłat w ramach włoskiego KPO ma sięgnąć sumy 194 mld euro.

Premier Włoch zgodnie z wcześniejszymi obietnicami podjęła próbę ograniczenia napływu do Włoch fal imigrantów. W tym celu podpisała umowy z władzami Libii i Tunezji. Zawarła też porozumienie outsourcing w rządem Albanii. Dotyczyło ono kierowania złowionych na morzu imigrantów do dwóch ośrodków wybudowanych z włoskich funduszy na terenie kraju Skanderberga. Stamtąd mieliby być odsyłani do macierzystych krajów. Jakie efekty przyniosły te działania? Liczba imigrantów przybywających do Włoch w 2024 roku spadła o 60 proc. Wzrosła też liczba deportacji (o 20 proc.).

Jednym z najważniejszych problemów włoskiego systemu politycznego jest niestabilność jego władz. Od 1946 roku kraj położony na Półwyspie Apenińskim miał 68 rządów i 31 premierów. Jaka jest tego przyczyna? Ustrój polityczny Włoch jest tak skonstruowany, że premier musi się liczyć ze zdaniem prezydenta wybieranego przez Zgromadzenie Narodowe. W poprzednich latach głowa państwa w okresie częstych we Włoszech kryzysów gabinetowych odsuwała od władzy dotychczasowych premierów i powoływała rządy technokratyczne. Kierował nim na ogół ekonomista. Taki scenariusz jest dla premiera każdego gabinetu koalicyjnego nieustanną groźbą. Giorgia Meloni, chcąc na przyszłość zapobiec tego typu sytuacjom, wysunęła projekt zmiany konstytucji. Na czym miałby on polegać? Otóż w myśl jego założeń premier byłby wybierany na okres 5 lat w wyborach powszechnych. Jednocześnie ograniczeniu uległyby kompetencje prezydenta. Ażeby dokonać tych zmian, projekt musiałby mieć poparcie 2/3 głosów deputowanych i senatorów, albo większość referendalną. Pierwszy wariant jest niemożliwy do realizacji, ponieważ koalicja rządowa nie posiada w parlamencie włoskim większości konstytucyjnej. W tym drugim przypadku wynik jest niepewny, gdyż referendum konstytucyjne może się przekształcić w głosowanie nad dokonaniami rządu.

Po pierwsze gospodarka

Najtrudniejszym jednak zadaniem, przed którym stanął rząd Giorgii Meloni, są sprawy ekonomiczne. Włochy od ponad trzydziestu lat znajdują się w stanie stagnacji gospodarczej. Meloni: „Liczby mówią same za siebie: w ciągu ostatnich dwudziestu lat Włochy wzrosły o 4 proc., a Francja i Niemcy o 20 proc. W ciągu ostatnich 10 lat Włochy były jednym z najniżej notowanych krajów w Europie pod względem wzrostu gospodarczego i zatrudnienia”. Uzupełnijmy ten obraz. Zadłużenie Italii sięga 146 proc. PKB. Kraj położony na Półwyspie Apenińskim wyprzedza pod tym względem w UE tylko Grecją.

Jeszcze gorzej wygląda sprawa systemu podatkowego. Wśród 37 państw zrzeszonych w OECD Włochy zajmują niechlubne ostatnie miejsce. W światowym rankingu wolności gospodarczych plasują się natomiast na 57 pozycji. Przejdźmy jednak do oceny działań rządu Giorgii Meloni w obszarze ekonomiki. W 2023 wzrost PKB Włoch wyniósł 0,8 proc. Niestety deficyt budżetowy poszybował w tym czasie do poziomu 7,4 proc. Co nam mówią te liczby? Na pewno to, że Meloni nie jest zdeterminowana, by obniżyć zadłużenie państwa. Może to nieco dziwić, zważywszy na fakt, że obsługa tegoż długu jest poważnym obciążeniem dla włoskiej gospodarki. Jedną z przyczyn wspomnianego deficytu jest wprowadzony w 2020 roku przez rząd Contego program „Superbonus 110”. Na czym polegał ten projekt? Otóż właściciele domów mogli odliczyć od podatku 110 proc. kosztów remontu nieruchomości, pod warunkiem że budynek po jego wykonaniu będzie przyjazny dla środowiska. „Superbonus 110” miał zostać wygaszony w 2021 roku. Kolejne rządy postanowiły jednak ten program kontynuować. W efekcie z budżetu wypłynęło 107 mld euro (ok. 5 proc. PKB).

Rząd Meloni zamiast ograniczyć wydatki państwa, postanowił stymulować rozwój gospodarki poprzez deficyt. Co jednak będzie, gdy środki z UE i z budżetu Włoch ulegną wyczerpaniu? (to pierwsze źródło ma wyschnąć w 2026 roku). To oczywiście pytanie retoryczne. Powiedzmy nieco eufemistycznie: wspomniany program „Superbonus 110” jest bardzo wątpliwą dźwignią rozwoju gospodarki. Zatrzymajmy się jeszcze na reformach fiskalnych rządu Meloni. Dotyczą one obniżenia podatków dla najsłabiej zarabiających i rodzin z dziećmi, a także zmniejszenia składek na ubezpieczenie społeczne. Ponadto rząd wprowadził pewne ograniczenia w zakresie prawa do pobierania dochodu gwarantowanego. Są to jednak zmiany kosmetyczne, nie naruszające istniejącego status quo.

Uzdrowienie gospodarki włoskiej wymaga reform na miarę tych, których obecnie dokonuje w Argentynie Xavier Milei, a przed laty zrealizowała w Wielkiej Brytanii Margareth Thatcher. Czy podobnie śmiałej wizji można się spodziewać po działaniach rządu Giorgii Meloni? Niestety, nie. Dlaczego? Powodem tego stanu rzeczy jest min. fakt, iż we Włoszech brakuje ruchów o charakterze wolnościowym (w znaczeniu gospodarczym). Tego typu postawom nie sprzyja też włoska tradycja. Dotychczasowe rządy stosowały bowiem zwyczajowo politykę interwencjonizmu i protekcjonizmu.

Najnowsze