W najnowszym odcinku swojego wideoblogu publicysta Radosław Piwowarczyk omówił zmiany w prawie, jakie szykuje Polakom rząd warszawski. – Władza nie powinna karać za czyny, które nikomu innemu nie robią krzywdy – przypomina dziennikarz „Najwyższego Czasu-u!”.
– W poprzednim odcinku mojego programu omawiałem zakazy i nakazy, które nasi umiłowani przywódcy planują wprowadzić, żeby zapewnić nam bezpieczeństwo, przychylić nieba, uszczęśliwić wszystkich, żeby wszelkie problemy zniknęły z tej ziemi. Zgodnie z moimi przewidywaniami, niestety, na tym się nie skończyło i są już kolejne pomysły ze strony kolejnych ministerstw na to, jak tutaj nas uszczęśliwić, jak zapewnić nam lepsze jutro – powiedział Piwowarczyk.
Walka z alkoholem
– Jako pierwszego na tapet weźmiemy wiceministra zdrowia Koniecznego, który zadeklarował, że dostępność alkoholu w Polsce jest zbyt duża. Wprawdzie wydawałoby się, że o tym, ile alkoholu powinno być, jaka powinna być jego dostępność, powinien decydować rynek. Ale w socjalistycznym umyśle pana Koniecznego uroiło się, że tego alkoholu jest zbyt dużo i teraz będzie podejmował takie różne restrykcyjne kroki, żeby tego alkoholu na rynku było znacznie mniej, żeby tutaj Polacy się nie upijali, żeby zwalczyć ten problem alkoholu w naszym upojonym do granic możliwości kraju – relacjonował.
Czytaj więcej: Resort zapowiada radykalne zmiany. „Ekonomiczna dostępność alkoholu jest zbyt duża”
– No tylko, że ta narracja, którą pewnie Państwo słyszeli w mediach mętnego ścieku, nie jest do końca prawdziwa. Po pierwsze, najnowsze dane, które mamy za ubiegły rok, za rok 2023, wskazują, że spożycie alkoholu w Polsce jest najniższe od, uwaga, 17 lat. Spadło do najniższego poziomu i to są oficjalne dane powoływanych przez rząd agencji – przypomniał publicysta. – Z drugiej strony raport OECD wskazuje, że w Polsce nie ma problemu z alkoholizmem. Polska jest w ogonie państw, w których ten problem występuje, które były uwzględnione w tym badaniu.
– Ze strony Pana Koniecznego padł szereg takich propozycji, w jaki sposób tutaj zwalczać ten alkohol, żeby jego dostępność była niższa. Po pierwsze to cena minimalna, bo jak powszechnie wiadomo, jeżeli ktoś ma problem z alkoholem, jest alkoholikiem, no to wiadomo, cena go odstrasza, on nie wyda tych ostatnich zaskórniaków na to, żeby kupić alkohol. Nie będzie tak, że nie starczy może na jedzenie, ale na kieliszek zawsze będzie (…) Poza tym doświadczenia z przeszłości wcale nie pokazują, że w przypadku podnoszenia, takiego sztucznego windowania cen alkoholu, rozrastają się coraz bardziej meliny, takie prywatne pędzenie alkoholu i nielegalna sprzedaż tego towaru, co zresztą nie powinno być zabronione – podkreślił Piwowarczyk.
– Poza tym oczywiście podwyżka akcyzy, a więc wpisuje się to w ten poprzedni trend, ale do tego cała masa innych rozwiązań, bo na przykład pan Konieczny chciałby, żeby alkohol był sprzedawany tylko w płynie. No nie może być tak, że jeżeli ktoś chce sobie spożyć alkohol w innej postaci, to ma do tego prawo. Nie, nie, nie, dorosły człowiek jest na to za głupi. Przyjdzie pan Konieczny i powie, nie, nie, nie, proszę polać, tylko w płynie! – kpił dziennikarz.
– Poza tym oczywiście już słynny zakaz alkotubek, tylko że tutaj powstał pewien problem, bo jak Państwo pamiętają wysłany przez Donalda Tuska Czesław pobiegł do ministerstwa, wrócił, krzyknął: eureka, wpadł na świetny pomysł, żeby tutaj zakazać sprzedaży alkoholu o pojemności do 200 ml w opakowaniach innych niż butelka albo puszka, ale tutaj pan Konieczny powiedział: nie, nie, nie, no Czesław, coś ty taki liberalny? Jakiś łagodny ten pomysł. To by trzeba było jednak zrobić do 300 ml – kontynuował.
Regulacja e-papierosów
– Tymczasem pani minister zdrowia Leszczyna powróciła z kolejnymi pomysłami (…) teraz pojawił się pomysł zakazu sprzedaży e-papierosów bez nikotyny osobom do 18. roku życia, ale także zakaz sprzedaży takich wyrobów w automatach i przez internet, (…) co uderzy oczywiście także w pełnoletnich obywateli, których ewidentnie władza też będzie chciała w ten sposób wychowywać. Ponadto pojawił się jeszcze jeden taki pomysł, czyli zakaz dodawania aromatów do nowatorskich wyrobów tytoniowych – opisał Piwowarczyk.
– No to już widzimy, w całej krasie władza wchodzi w buty tego dobrego wychowawcy, tego rodzica, który będzie tłumaczył dziecku, czy to niepełnoletniemu, czy pełnoletniemu, dlaczego palenie jest złym pomysłem, jak łatwo się uzależnić – dodał.
– Zarówno w poprzednim pomyśle pana wiceministra Koniecznego, jak i pani minister Leszczyny, rząd warszawski nieustannie będzie odbierał nam smak życia – podkreślił.
Walka z kierowcami
– Nie możemy zapominać o tym, że jest jedna grupa szczególnie prześladowana w naszym urokliwym bantustanie przez każdą władzę, czyli kierowcy. Tym razem znaleźli się oni na celowniku ministra Klimczaka, który zaproponował zaostrzenie przepisów ruchu drogowego – powiedział publicysta.
Czytaj więcej: Jeszcze raz dokręcą nam śrubę. TAKIE kary czekają kierowców
– Przede wszystkim jest to brak możliwości zerowania punktów karnych za najcięższe wykroczenia. Jeżeli chodzi o wykroczenia, to jest też zaostrzenie dotyczących ich przepisów, jeżeli zostały zarejestrowane przez fotoradary, a także utrata prawa jazdy za prowadzenie pojazdu mimo zatrzymanych uprawnień. Jest jeszcze jeden punkt, ale skupiłbym się na tych trzech pierwszych na razie, bo każdy z nich pokazuje, że tutaj mamy do czynienia z karaniem, kiedy dany czyn nie zaszkodził nikomu innemu, bo jeżeli ktoś sobie jedzie, przekracza prędkość, nikomu nie robi tym krzywdy, to nie powinien być karany, bo co komu złego się stało z tego, że ktoś sobie przekroczył prędkość na przykład. Albo z tego, że na przykład przejechał albo przeszedł na czerwonym świetle, kiedy nic innego w nocy nie jechało, rozejrzał się, zachował czujność taką samą, jak na zwykłym skrzyżowaniu bez sygnalizacji świetlnej i przejechał – wskazał dziennikarz.
– Jest jeszcze jeden punkt, na którym głównie skupiły się media, czyli wprowadzenie pojęcia zabójstwa drogowego. Chodziłoby w największym skrócie o to, aby osoby, które wsiadają za kółko po alkoholu albo pod wpływem narkotyków, no i powodują wypadek ze skutkiem śmiertelnym, traktować surowiej – wskazał Piwowarczyk. Zdaniem dziennikarza „takie prawo można by było rozważyć”, ponieważ „nowa prawica była zwolennikiem takiego podejścia, żeby właśnie nie stosować prewencji, tylko, że surowość oraz nieuchronność kary mają odstraszyć potencjalnych przestępców przed popełnianiem karygodnych czynów”.
– Wprowadzenie zabójstwa drogowego, myślę, że nawet w takim wymiarze, że jeżeli ktoś wsiada za kółko pod wpływem alkoholu albo narkotyków, to jest tak karany, jak za morderstwo, zyskałoby akceptację społeczną. Tylko, że równocześnie z tym musiałoby dojść do zmiany przepisów w innym zakresie, bo skoro zaczynamy surowiej karać tych, którzy powodują te wypadki po alkoholu, co jest słusznym kierunkiem, to jednocześnie nie powinniśmy karać tych, którzy na przykład po jednym piwie, dwóch lampkach wina czy czymś takim wsiadają za kierownicę i sobie wracają bezpiecznie od dziewczyny albo z restauracji do domu i nikomu przy tym nie robią krzywdy. Tak jak już wcześniej podkreśliłem, władza nie powinna karać za czyny, które nikomu innemu nie robią krzywdy – podkreślił Piwowarczyk.