Strona głównaMagazynCo łączy nakłanianie homoseksualisty do samobójstwa z operacją ABW wymierzoną w partię...

Co łączy nakłanianie homoseksualisty do samobójstwa z operacją ABW wymierzoną w partię Brauna?

-

- Reklama -

Co łączy nakłanianie do samobójstwa homoseksualisty z Piły z operacją Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wymierzoną w Konfederację Korony Polskiej?

„Powieś się, p***le” – takie krzyki i wyzwiska od wielu miesięcy słyszy pod swoim adresem Dominik Kwapisz – 33-letni mieszkaniec Piły (województwo wielkopolskie). Kwapisz i jego najbliżsi od wielu miesięcy padają ofiarami stalkingu i nienawiści o niebywałym poziomie agresji. Te działania, których przez wiele miesięcy nie zauważyła ani policja, ani prokuratura, w ostatnim czasie nieprzypadkowo zbiegły się w czasie z kolejną inwigilacją środowiska Korony przez służby specjalne. Mamy do czynienia z kolejną aferą polityczną z tajnymi służbami w tle.

- Reklama -

Od zdjęć do nagonki

Sprawa zaczęła się w 2016 roku. Dominik Kwapisz założył wówczas konto na portalu randkowym dla osób homo że Kwapisz rejestrował się na wspomnianym portalu. To z kolei sprawiło, że o orientacji seksualnej Kwapisza mogli się dowiedzieć wszyscy Pilanie. Jakby tego było mało, sprawca elektronicznego włamania (jego były kolega szkolny) upublicznił też adres zamieszkania 33-latka. Potem na tym samym portalu pojawiły się zachęty do spotkania pod domem Kwapisza, aby – jak czytamy – „zrobić mu jazdę”.

Efekt był taki, jaki musiał być: już kilka dni później pod domem młodego człowieka pojawiła się grupa kilkudziesięciu agresywnych ludzi, którzy wykrzykiwali obraźliwe hasła pod jego adresem. Na wyzwiskach się nie skończyło. Zablokowano wyjście z domu Kwapisza, tak że młody człowiek nie mógł wyjść na ulicę. Manifestanci przynosili ze sobą alkohol i narkotyki, im dłużej trwały ich „marsze”, tym bardziej agresywni się stawali. Zaczynało się od wyzwisk, później w krzykach domagano się od Kwapisza, by popełnił samobójstwo, w końcu krzyczano „rozjebiemy cię”. Potem pojawiło się „uzbrojenie” – agresywni napastnicy zaczęli używać potłuczonych butelek – tzw. „tulipanów”. To ostatnie stało się też sposobem, aby zaimponować odwagą i hartem ducha dziewczynom, które przychodziły na miejsce, aby wspierać swoich chłopaków w nękaniu „p***ła”. Wówczas kobiet było kilka, jednak wkrótce się to zmieniło; przedstawicielek płci pięknej było już tyle samo, co mężczyzn.

Podczas agresywnych, nocnych libacji, agresywni napastnicy zaczęli rozsyłać zdjęcia Kwapisza (z jego adresem domowym) i wulgarnymi komentarzami i zachętą, aby rozsyłać je dalej. W ten sposób, pocztą pantoflową zdjęcia 33-latka trafiły do wszystkich mieszkańców Piły. Rezultatem było to, że pod jego domem zaczęły się pojawiać już setki, a nie dziesiątki osób. Wszyscy wykrzykiwali pod jego adresem wulgarne hasła, m.in. zachęcające do odebrania sobie życia. Wyglądało to na dobrze skoordynowaną akcję, w której każdy z uczestników od początku jest zainteresowany tym, aby nie być kojarzonym z uczestnictwem w niej. To dlatego tak masowo rozsyłali sobie zdjęcia Kwapisza. Gdyby doszło do jakiegoś incydentu, wskutek którego prześladowany homoseksualista ucierpiałby, każdy, kto brał udział w demonstracjach pod jego domem i miałby w telefonie jego zdjęcia, mógłby zostać postawiony w stan oskarżenia. A zatem każdy z uczestników, wyposażony w telefon ze zdjęciami pana Dominika, był zainteresowany tym, aby organa ścigania nic nie zrobiły.

Dominik Kwapisz zaczął się bać o własne życie. Gdy udało mu się wyjść z domu, zgłosił się na policję i o wszystkim opowiedział. Reakcja była… żadna. W normalnie funkcjonującym państwie policja natychmiast przyjechałaby pod dom Kwapisza, spisała wszystkich uczestników protestów i nakazała im rozejść się do domów. Jednak policja w Pile udała, że problemu nie ma. W odpowiedzi na wysłane przeze mnie pytania, dowiedziałem się, że policja w Pile nie podejmowała żadnych działań w związku z nękaniem pana Dominika. Również prokuratura nie wszczęła w tej sprawie żadnego śledztwa.

Coraz gorzej

Kolejnym aspektem sprawy było prześladowanie najbliższych Kwapisza. Dzięki mediom społecznościowym udało się szybko ustalić, kto z najbliższych ludzi Kwapisza czym się zajmuje (większość prowadzi własne firmy) i ile zarabia. Analiza tych informacji doprowadziła do wniosku, że zamożni krewni Kwapisza mogą mu pomóc finansowo, np. przekazując pieniądze na adwokata. Potem dwoje członków rodziny Kwapisza zostało pobitych. Później w Internecie zorganizowana została akcja bojkotowania firm krewnych Kwapisza. Przy całkowitej bierności policji i prokuratury. Rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury (podlega jej prokuratura w Pile) napisał mi, że do prokuratury nie wpłynęło żadne zawiadomienie o groźbach pozbawienia życia kierowanych w stosunku do Dominika Kwapisza. A skoro nie wpłynęło, to nie było żadnego powodu, aby wszczynać jakiekolwiek śledztwo.

Nominowani na „faszystów”

Choć oficjalnie policja nie wszczęła żadnego dochodzenia w związku z atakami na Kwapisza, ruszyły czynności operacyjne, niejawne. Policyjni tajniacy szybko ustalili, że liderem akcji przeciwko homoseksualiście był K. – niegdyś związany ze środowiskiem skinheadów. Jak ustaliliśmy, K. w pewnym momencie poszedł na współpracę z ABW. A mieli go wspierać jeszcze inni, dawni skrajni działacze (wszystkich podobno zidentyfikowano). Choć oficjalnie policjanci o niczym nie wiedzieli, to ich niejawne działania szybko doprowadziły do ustalenia nazwisk podżegaczy. Dokument z tą informacją trafił – w trybie niejawnym – do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Nowa inwigilacja

Jakie to wszystko ma znaczenie? We wtorek 10 września w Sejmie odbyła się konferencja prasowa Grzegorza Brauna i jego najbliższych wspólników z Konfederacji Korony Polskiej. Braun i jego współpracownicy ogłosili pięć postulatów przeciwko ukrainizacji Polski. Wśród nich jest m.in. likwidacja świadczeń socjalnych dla obywateli Ukrainy, obowiązek podpisywania tzw. „lojalki antybanderowskiej” czy deportowanie na Ukrainę przestępców skazanych prawomocnymi wyrokami i odsiadujących wyroki w polskich więzieniach. Postulaty ogłoszono oficjalnie, spotkały się z przychylnym przyjęciem przez większość internautów. Szkopuł w tym, że analitycy ABW uznali to wystąpienie za dowód tego, iż Korona Grzegorza Brauna to partia „prorosyjska” (według tej logiki każdy, kto nie popiera PiS, jest rosyjskim agentem, albowiem tylko Jarosław Kaczyński może zbawić Polskę). Konsekwencją było wszczęcie sprawy operacyjnego rozpracowania wymierzonej właśnie w Koronę. ABW podjęło działania, które miały na celu wyjaśnienie prorosyjskich związków Korony. W analizie pojawiła się informacja, iż działaczem i sympatykiem Korony jest właśnie wspomniany wyżej… K. To oczywiście nieprawda. Sprawdziłem – K. nie ma nic wspólnego z Koroną.

Analitycy ABW doszli do wniosku, że jako „ruski agent” K. może zorganizować czynny atak fizyczny na Kwapisza. Byłby to atak zorganizowany przez byłego skina, niegdyś zafascynowanego nazizmem, a dziś nominowanego na „Koroniarza”. Gdyby do tego doszło, można byłoby poinformować opinię publiczną, iż właśnie rozpoczyna się neonazistowski atak na przedstawiciela mniejszości seksualnej, a winna temu jest „radykalna” narracja polityczna Korony. Takie przedstawienie sprawy mogłoby wzbudzić uzasadnioną niechęć do ugrupowania Brauna i dać bezpiece świetny pretekst do rozprawy z ludźmi, którzy od lat kojarzyli się z niezależnością na scenie politycznej. Bezpieczniacy zaczęli więc czynić przygotowania do skoordynowanej akcji przeciwko banderowcom. Jej kulminacją musiałoby być obciążenie Konfederacji (albo jeszcze lepiej samej Korony) za wszystkie problemy, w tym za ewentualną krzywdę wyrządzoną Dominikowi Kwapiszowi. Potem Koronę można byłoby przedstawić jako winną wszystkiemu i złożyć wniosek o jej likwidację. W konsekwencji mogłoby dojść do sytuacji, w której przeciętny wyborca może wybierać tylko między PiS-em, SLD a PO. Czyli między partiami, które w ogóle się do tego nie nadają.

Najnowsze