Do rozruchów i starć z policją doszło w niedzielę w stolicy Chile, Santiago, podczas dorocznego marszu upamiętniającego ofiary rządów Augusto Pinocheta. Zmarł 26-letni mężczyzna raniony ostrym narzędziem w czasie procesji. Zatrzymano ponad 30 osób.
Procesja na Cmentarz Generalny przeszła ulicami Santiago jak co roku w niedzielę poprzedzającą rocznicę zamachu stanu z 11 września 1973 r., w wyniku którego dowodzona przez Pinocheta junta obaliła socjalistycznego prezydenta Salvadora Allende.
W czasie procesji 26-letni mężczyzna został ugodzony ostrym narzędziem. Rannego przewieziono do szpitala, ale kilka godzin później władze poinformowały, że zmarł w wyniku odniesionych ran.
Świadkowie schwytali i obezwładnili podejrzanego o ten atak 32-latka, a następnie oddali go w ręce policji. Motyw jego działania nie został jak dotąd ustalony – podał dziennik „La Tercera”.
Doszło również do starć z policją. Grupy ubranych na czarno, zakapturzonych demonstrantów rzucały kamienie i koktajle Mołotowa, na co funkcjonariusze policyjnych sił specjalnych odpowiedzieli armatkami wodnymi i gazem łzawiącym. Władze potwierdziły zatrzymanie 36 osób.
(PAP)