Czy Kościół katolicki słucha się Żydów, zamiast podążać drogą Jezusa Chrystusa? O tym Bartosz Kopczyński z Towarzystwa Wiedzy Społecznej w Toruniu rozmawia z arcybiskupem Janem Pawłem Lengą, emerytowanym biskupem Karagandy w Kazachstanie.
Bartosz Kopczyński: Ksiądz Arcybiskup popełnił cztery tytuły. W tych książkach Szanowny Autor porusza tematykę, która dla wielu ludzi jest niewygodna. Dlaczego powinniśmy przeczytać te książki?
Arcybiskup Jan Paweł Lenga: Po prostu napisałem o wszystkim, o co mnie pytano. Ludzie w dzisiejszym świecie szukają gałązek i liści na gałązkach, a nie szukają korzeni. Liście szumią, gałązki chwieją się, a korzenie stoją mocno. Kościół katolicki to Chrystus – na nim powinien być pobudowany. Nie zbiorowo, nie grupowo, nie jakoś narodowo, a indywidualnie każdy musi się zanurzyć w Chrystusie na tyle, na ile mu się odda. Chrystus oddał się nam całkowicie, aż do śmierci na krzyżu, i zaprasza nas do tej samej jedności. Nie może nas ani zmusić, ani przywabiać czymkolwiek – on tylko zachęca nas, aby pójść za nim. Ochotnego dawcę Bóg miłuje. Jeżeli się za nim idzie, to widzi się owoce tego pójścia. Kiedy tylko są zachcianki, że Panie Boże, ja bym poszedłem za Tobą, ale najpierw daj mi pogrzebać moich zmarłych – jest taka scenka w Piśmie Świętym – to Chrystus mówi, że idź grzebać swoich umarłych. Powołanie do pójścia za nim może być bardzo delikatne, a Chrystus mówi do nas w swoim konkretnym momencie. Musimy być w stanie łaski, aby to wyczuwać. Jeśli przegapimy ten stan łaski, to może on przejść bezpowrotnie, do jakiegoś oddalonego czasu, kiedy ktoś znowu będzie się za nas modlił albo jakieś wydarzenia życiowe nas pobudzą do tego, aby się nawrócić i stanąć na właściwej drodze.
– W tej chwili trwa proces synodalny w Kościele katolickim, zainicjowany przez papieża Franciszka. Ten proces ma według założeń doprowadzić do bardzo wielkich, radykalnych zmian w Kościele, ma całkowicie odmienić Kościół. Jak Wasza Ekscelencja sądzi – jaka jest świadomość polskiego kleru dotycząca projektowanych zmian?
– Synodalność jest najgorszą rzeczą, jaka może być. Ma w sobie to zło, że Kościół katolicki zaczyna się radzić muzułmanów, Żydów i różnych innych ugrupowań czy religii. Kościół radzi się LGBT+, ateistów, masonów i wszystkich, a przez to nie radzi się Jezusa Chrystusa. I to jest najgorsza zdrada Jezusa Chrystusa, bo kiedy On zakładał swój Kościół, to nie pytał się ani faryzeuszy, ani saduceuszy, ani arcykapłanów, czy ma to robić. On mówił swoim uczniom – zostawcie ich ślepych. Stworzył swój Kościół, ale nie stworzył nic nowego, tylko po prostu wrócił do tego, co naród izraelski, niegdyś wybrany, stracił przez lata i wieki, nie wykonując w pełni tej nauki, która była głoszona przez Mojżesza i proroków. Mojżesz im mówił, że mamy przymierze z Bogiem. Jeżeli Wy będziecie wszystko wykonywać, do czego bierzecie obowiązek, to Pan Bóg będzie Wam błogosławił, będziecie się mnożyć wy, wasze bydło i wszystko inne – będziecie świętym narodem. Ale jeżeli Wy zaczniecie w swojej działalności popełniać wszystkie błędy tych ludzi i narodów, które zostały przed Wami wypędzone jako grzeszne i zabijane mieczem, to wy popełnicie jeszcze większe zbrodnie niż oni.
Dzisiaj widzimy, że niestety następcy narodu izraelskiego, Chabad Lubawicz itd., nie mają nic wspólnego z tradycyjnym żydostwem z tamtego czasu. Izrael ma dziesięć przykazań Bożych i powinien je wykonywać tak jak katolicy. Chabad Lubawicz to okrutna sekta, która oddzieliła się od Pięcioksięgu i w ogóle Starego Testamentu, żyjąc w swojej strefie poznania i głoszenia nie Boga, a raczej Szatana i jego postulatów. Kiedy Kościół katolicki w dzisiejszej fazie swojego rozwoju tak samo prawie uniżył się, zniszczył w sobie prymat Jezusa Chrystusa, jest godzien większej chłosty niż naród izraelski. W Żydach tylko kształciła się wiara nadchodząca w Chrystusie, a Kościół katolicki już dwa tysiące lat rozwijał się w poznaniu Jezusa Chrystusa. Skoro na Soborze watykańskim II zaczął się aktywnie degradować i odrzucił Jezusa Chrystusa jako swojego Zbawiciela, to czeka go bardzo prędka chłosta. Dlatego diabelstwo wchodzi na areny świata – czeluści są już widoczne. Agenda 2030 zniszczy wszystkie resztki tego Kościoła, które jeszcze są. Diabeł będzie ogonem zrzucał nawet te gwiazdy, które jeszcze nie zagnieździły się na niebie do końca. To jest wielkie niebezpieczeństwo. Synodalność to jest najgorsze, co może być, bo oni chcą potwierdzić swoje diabelskie postulaty głosem całego Kościoła, nie biorąc jednocześnie pod uwagę krytycznych uwag i prawdziwej wiary. Zniszczą Kościół katolicki doszczętnie oraz podporządkują go diabłu i masonerii, która go przedstawia.
– Gdyby okazało się, że urzędujący papież jest czynnym lucyferystą, to co by to oznaczało dla Kościoła?
– Sumienia ludzkiego nikt nigdy nie zbada, bo człowiek może się nawrócić w ostatniej chwili – łaska Boża nikomu nie jest odmawiana. My nie możemy wejść w sumienie dzisiejszego Bergoglio, który siedzi na krześle św. Piotra. Nie ulega jednak wątpliwości, że on nic nie robi, żeby wykonać to, co w Piotrze, pierwszym papieżu, pozostawił Jezus Chrystus. Bergoglio nie utwierdza braci w wierze. On wykonuje agendę, która nie należy do Jezusa Chrystusa, i to widać gołym okiem. Gdyby się okazało, że jest lucyferystą, to może to tylko utwierdzić najgorsze obawy wierzących. Mnie się wydaje, że on jest w jakiś sposób wykorzystany, przez swoją naiwność lub poddaństwo, może wciągnięty na jakimś etapie życia w gry i zabawy masońskie, diabelskie. Trudno w to wejść, ale wydaje mi się, że on jest tym, który przygotowuje miejsce dla Antychrysta – ten już jest bardzo blisko z tego względu, że czas się kurczy. W moich oczach on jest bardzo podobny do Jana Chrzciciela, tylko na odwrót. Jan Chrzciciel przygotował drogę dla Chrystusa i rozpoznał go, gdy ten przyszedł. A ten robi wszystko, aby Chrystusa nie rozpoznano.
Kościół katolicki w Polsce jest w większości opanowany przez modernistów, zielonoświątkowców i progresistów, którzy nie mają nic wspólnego z Kościołem katolickim. To sekciarstwo, który wtargnęło do Kościoła. Większość biskupów, nawet ci, którzy chcieliby coś powiedzieć, żyje w strachu przed hierarchią. Oni się nie boją Jezusa Chrystusa, przed którym staną na Sądzie Ostatecznym. Oni boją się biskupa Bergoglio. Proboszcz boi się biskupa, a wikary boi się proboszcza. Generał zakonu nie chce konfrontacji z Bergoglio, bo zostanie wyrzucony i w jego miejsce wejdzie ktoś inny. Przyzwyczaił się do bycia generałem i przez takiego głupiego generała cały klasztor natychmiast głupieje. Porozstawiał wszystkich, jak chce, a ci biedacy, którzy tam przychodzą, żeby się zbawić, w końcu dostrzegają, że nie ma tam nic wspólnego z duchem założycielskim, który był dawany przez najlepszych przedstawicieli Kościoła. Nie ma nic u jezuitów z Ignacego Loyoli. We franciszkańskich klasztorach jest mało co od św. Franciszka. Mało co jest w mariańskich kościołach od św. Stanisława Papczyńskiego i błogosławionego biskupa Jerzego Matulewicza. Ci ludzie są przysposobieni do tego, aby być na widoku i wszystkich zadowolić.
Chrystus szedł i nauczał pod prąd. Kiedy Żydzi mu się sprzeciwiali, on mówił im, że mają Diabła za ojca. Dlatego go ukrzyżowali, myśląc, że wygrali. W ten sposób naród izraelski pozbawił się swojego pierwszeństwa i został rozproszony po całym świecie. Żydzi próbują do tego wrócić – chcą zająć Wzgórze Świątynne i odbudować Świątynię. W niej jednak nie będzie mieszkał Duch Boży i Bóg, jak to było w pierwszej Świątyni Salomona, ale będzie mieszkał duch Antychrysta. A on ludziom z tego narodu, do których należy bogactwo, złoto i władza, a którzy niestety nie rozpoznali swojego Zbawiciela, gotuje bardzo przykry los. Kiedy zobaczą, kogo mają, za kim szli i kogo ogłosili swoim Mesjaszem, dla niektórych może być już za późno.
– W październiku 2024 roku ma nastąpić finalny etap procesu synodalnego. Poznaliśmy założenia w dokumencie synodalnym, który zamknął pierwszy etap w październiku 2023 roku, więc wiemy, co jest planowane. Jeśli to zostanie dokończone i w związku z tym zostaną zniesione sakramenty oraz dogmaty, to powstanie zupełnie nowy twór, który wciąż będzie nazywany Kościołem katolickim, ale tylko z nazwy. Jak mają się do tego ustosunkować wierni i kapłani?
– Droga synodalna skończy się tym, co zamierzali jej autorzy – wprowadzeniem kobiet do kapłaństwa, a LGBT do Kościoła. Ksiądz Augustyn Pelanowski mówił o tym: módlcie się za kapłanów, żeby z kościołów nie zrobili burdeli. To będzie ohyda spustoszenia, która już dzisiaj bardzo mocno prowokuje Boga, żeby wymierzał jak najgorsze kary. Być może Pan Bóg jeszcze zwleka ze względu na jakieś niewielkie grupki, które usilnie błagają, aby jednak powstrzymał swój prawdziwy gniew na ludzkość. Zuchwalcy poszli tak daleko, że oni czują się bogami i nikogo się nie boją. Serwują nam najgorsze obrzydliwości, których świat nie widział. Nawet poganie przedchrześcijańscy nie byli tak wyuzdani i perfidni jak dzisiejsi katolicy, którzy zapomnieli o Panu Bogu i poddali się najgorszemu zepsuciu. Naprawdę nasz naród jest w rozterce, zmanipulowany i biedny – nie wie, do jakiej przystani zmierza. Statek, na którym płyniemy, dryfuje bez sternika.
– Bardzo dziękuję za rozmowę.